Ciekaw jestem czy minister Adam Kwiatkowski jest z siebie zadowolony...
Zaproszony do studia przez Dorotę Gawryluk nie powiedział w komentarzu do najnowszej decyzji prezydenta Andrzeja Dudy nic, co miałoby jakąkolwiek wartość merytoryczną. Może poza sprostowaniem, że nominacji generalskich z MON było znacząco mniej niż 46. Z przykrością stwierdzam, że z prezydenckiej kancelarii coraz częściej płynie zwykłe pustosłowie na które jestem szczególnie uczulony.
Pan prezydent podobno wstrzymał nominacje, gdyż nie jest jeszcze gotowa reforma systemu dowodzenia. Kwiatkowski zapytany o postęp w pracach nad projektami dwóch nowych ustaw, powstających w miejsce zawetowanych, odparł że prezydent z pewnością przygotuje je właściwie, gdyż jest bardzo dobrym prawnikiem.
Oczywiście mam bardzo duże zaufanie do umiejętności prezydenta Dudy. Nie o to jednak chodzi. Pozornie jego decyzje sprawiają wrażenie uzasadnionych.Dobra zmiana, której twarzą jest przede wszystkim premier Beata Szydło, narzuciła jednak wysokie standardy, które stały się społecznym oczekiwaniem, dotyczące informowania o kierunkach zmian w Polsce.
Ustawy, nawet tak ważne, jest w stanie napisać każdy doktorant na wydziale prawa. W przypadku prezydenta reprezentującego dobrą zmianę oczekiwania są jednak dużo wyższe. Mamy prawo spodziewać się, że przedstawi on wyborcom własną filozofię myślenia na temat Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. Że określi też przed Narodem, jako zwierzchnik Sił Zbrojnych, wizję systemu dowodzenia
To nie są tajemnice państwowe, aby je trzymać pod korcem. Pan prezydent, który ustami swego ministra zapowiada podróże po kraju i daje do zrozumienia, że minister obrony nie staje na wysokości zadania, winien jest jednak elementarną szczerość wyborcom dobrej zmiany, gdyż poniewczasie może się okazać, że jego gabinetowe projekty i myślenie o Polsce nijak się mają do ich oczekiwań.
Wystąpienie Adama Kwiatkowskiego było jeszcze jednym dowodem na to, jak mocno kuleje dziś polityka informacyjna w obozie prezydenckim. Na miejscu prezydenckich ministrów wystrzegałbym się mowy-trawy, tak doskonale znanej z lat minionych.
