Wreszcie oglądnąłem te „Dziady” w Teatrze Słowackiego. Miałem iść w lutym, ale spektakl odwołano z powodu choroby aktora, teatr mnie zawiadomił i zaproponował termin dodatkowy na 6 maj Obiecałem „Salonowcom24” swoją opinię – a więc dotrzymuję, choć ze sporym opóźnieniem.
Miałem sporo czasu, aby się przygotować, więc sięgnąłem na półkę i przeczytałem dokładnie „Dziady” – po raz pierwszy od czasów uczęszczania do liceum. I oto kilka moich wrażeń „na gorąco”:
Przede wszystkim – spektakl jest interesujący, ale dla szkół się nie nadaje! Muszę przyznać rację Pani Kurator. To nie jest (i nie miała być) po prostu ilustracja lektury szkolnej. Natomiast dla osób, które odnowiły (tak jak ja) swój kontakt z arcydziełem Mickiewicza jego odczytanie z odwoływaniem się do współczesności może być interesujące, choć niektóre sceny (np. symulowany gwałt) są kontrowersyjne. Najlepiej dla mnie wypadła ilustracja samego obrzędu udział panienek ze smarfonami, kibiców, anarchistów itp. wtórujących Guślarzowi jak przysłowiowe „Salonowe” lemingi. Ale zbyt dużo było krzyku! Ekspresja nie zawsze wymaga wydzierania się.
„Wielka improwizacja” – dla mnie bomba! Zrobiła chyba na wszystkich wrażenie.
„Salon Warszawski” – słabizna, zmarnowana okazja pomimo udziału tancerzy z „Cracovia Danza”. A mogła wyjść z tego znakomita i aktualna satyra polityczna („Jak ślicznie, jak lekko tańczysz Pan”).
Zdecydowano się też wykorzystać sporo techniki kinowej – spory ekran, zbliżenia twarzy, odbicia lustrzane – dla mnie to było po prostu nudne, w końcu przyszedłem do pięknego, klasycznego teatru, a nie do kina. Bardziej godny podziwiania był wystrój sali!
Spektakl poprzedziła recytacja „Do przyjaciół Moskali” w wykonaniu Pani, która przedstawiła się jak Ukrainka. Dobry pomysł. Ogólnie Mickiewicz świetnie się obronił i zaproponowane odczytanie „Dziadów” dowiodło, że zawierają one sporo spostrzeżeń, które nie utraciły aktualności.
Komentarze