Bazyli1969 Bazyli1969
465
BLOG

Zrodzeni do szabli, czyli świąteczny prezent od Pawła Deląga

Bazyli1969 Bazyli1969 Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Bez pasji jesteśmy niczym.
Maja Lunde

image
10 grudnia w TV History Polska miała miejsce premiera filmu pt. „Zrodzeni do szabli”. Tydzień później produkcja zagościła na ekranach telewizorów we Włoszech, w Chorwacji, w Danii, w Kazachstanie, na Węgrzech, na Ukrainie, na Litwie… W sumie możliwość zapoznania się z nią mieli obywatele 35 państw Europy i Azji.  Dziś, tj. w Wigilię Bożego Narodzenia, film pojawi się dodatkowo na kilku platformach streamingowych.

Sam nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z obrazem, ale po obejrzeniu zwiastunów jestem umiarkowanym optymistą. Dlaczego tylko umiarkowanym? Jak powszechnie wiadomo zdarza się, iż trailery robią duże wrażenie, co powoduje, że widz czeka na całość z niecierpliwością. Niestety, po projekcji okazuje się, że wszystko co najlepsze pokazano w zwiastunie. Reszta to sieczka, hocki-klocki i metr mułu. Drugi powód to znajomość realiów – nazwijmy ją szumnie – polskiej kinematografii. Z wypowiedzi osób zaangażowanych w „Zrodzonych do szabli” dowiadujemy się, że film powstał właściwie dzięki pasji licznych wolontariuszy, którzy prócz serca włożyli weń również prywatne środki finansowe i mnóstwo czasu. O wsparciu tych, na których w takich przedsięwzięciach moglibyśmy (naiwnie?) liczyć – cisza. Jaki uzyskano efekt końcowy – zobaczymy. Dla mnie ważnym jest, że w ogóle taki obraz powstał.

Co prócz samego faktu powstania filmu zaskoczyło mnie jeszcze? Ano to, że spiritus movens działań uwieńczonych stworzeniem nietypowego jak na nasze warunki  obrazu okazał się Paweł Deląg. Ten sam człowiek, który niejednokrotnie wzbudzał kontrowersje swoimi wypowiedziami na temat traktowania nad Wisłą X muzy i samego aktorstwa. Niektórzy wypominali mu jeszcze m.in. występy w produkcjach rosyjskich (np.: Snajper, Klucz Salamandry, W czerwcu 1941 czy też Wiking). Nie będę w tym miejscu, z powodu braku wiedzy oraz świątecznej atmosfery, odnosił się do zarzutów, lecz nawet gdyby okazały się one słusznymi, to niezwykle cennym jest to, iż znany aktor (wraz z zespołem) wstąpił na ścieżkę od dziesięcioleci omijaną z niezrozumiałą konsekwencją. Czy uda mu się kontynuować wyprawę i czy znajdzie zrozumienie oraz pomoc ze strony „ludzi znacznych” w procesie prowadzenia zbożnego dzieła – czas pokaże. Osobiście życzę jemu i jego współpracownikom, a także polskim widzom i sobie samemu, aby powstał w końcu film o sprawach, wydarzeniach i ludziach z których możemy być naprawdę dumni. Film na miarę naszych marzeń. Powodzenia p. Pawle!

https://www.youtube.com/watch?v=Lqf5vuJqQv0

P. Łepkowski - Skąd pomysł na film o takiej właśnie tematyce? Wydaje się, że epoka sarmacka wyczerpała się w polskim filmie.
P. Deląg - O nie, jestem przekonany, że epoka sarmacka wcale się nie wyczerpała. Zużyła się tylko jej sienkiewiczowska adaptacja. Ja postrzegam epokę sarmacką jako jakąś dziwną tęsknotę w Polakach. Za czym? Głównie za wspomnieniem sławy, chwały, siły, dumy i honoru. Ale przy tym wszystkim określenie „epoka sarmacka” ma także inny, negatywny wydźwięk. Pracując nad tym filmem, nie zastanawiałem się nad sarmatyzmem w jego pejoratywnym znaczeniu. Chciałem, żeby mój bohater był osadzony w etosie rycerstwa polskiego. Przedstawiam początek XVII wieku. Przed moimi bohaterami było całe stulecie, w którym miały się toczyć wielkie wojny, konflikty i starcia z sąsiadami. Ten permanentny stan wojny powoduje, że zamiera coś, co nazwalibyśmy „ruchem obywatelskim”, przestano zastanawiać się nad ustrojem Rzeczypospolitej. Sarmatyzm w ujęciu Matejki, Sienkiewicza czy Hoffmana szedł w kierunku pokrzepienia serc. Bohaterowie tacy jak Kmicic, Skrzetuski, Wołodyjowski czy Zagłoba na wiele, wiele pokoleń stali się znakami rozpoznawczymi Pierwszej Rzeczypospolitej. Już jako dziecko byłem zafascynowany Trylogią, ale w wieku dojrzałym stała się ona tak naprawdę pewnym uproszczeniem. Dzięki pracy nad filmem „Zrodzeni do szabli” mogłem rozbić jakąś kliszę, którą miałem w głowie od dzieciństwa.

Dlaczego zdecydowaliście się na fabularyzowany dokument?
Pragnąłem odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań: kim byli ci fantastyczni wojownicy i ich hetmani, którzy wygrywali przez znaczną część XVI i XVII wieku bitwy i wojny, którzy nie bali się wyjść na pole bitwy z reguły w ogromnej dysproporcji sił i skąd brała się siła ich oręża? Poszukiwałem odpowiedzi na pytania o mentalność żołnierza tamtej epoki. Jaki to był człowiek? Te poszukiwania przyczyniły się do realizacji filmu dokumentalno-fabularyzowanego. Powstał on z inicjatywy Stowarzyszenia Sztuka Krzyżowa. […] Kiedy się do mnie zwrócili [producenci]  i zaproponowali udział w tym filmie w charakterze aktora (producent chciał, żebym zagrał), to znając trochę historię XVII wieku, sam postanowiłem znaleźć odpowiedź na pytanie: skąd ta siła i wartość tych wojowników, którzy wychodzili na pole bitwy i nie obawiali się stanąć w słabszym układzie sił? Prawie nigdy przewaga liczebna nie była po stronie Rzeczypospolitej. Zaproponowałem więc: „Panowie, popracujmy nad scenariuszem. Ja wam opowiem historię, jak to ewentualnie mogłoby wyglądać, i spróbujmy z tego zrobić epicki fresk dokumentalny o epoce, bo szansa jest wielka, a wy jesteście wspaniałymi szermierzami”. I tak przekształciliśmy krótki film do internetu przeznaczony dla wąskiej grupy widzów w dużą fabularyzowaną produkcję, która dotyka czegoś, co jest moim zdaniem w polskim DNA…


PS Zdrowych, pogodnych i rodzinnych Świąt!

Link do całego wywiadu:
https://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/191219764-Pawel-Delag-Postrzegam-epoke-sarmacka-jako-jakas-dziwna-tesknote-w-Polakach.html





Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura