Bazyli1969 Bazyli1969
905
BLOG

Jakiej władzy potrzeba w obliczu Armagedonu?

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Bywają klęski, z których wychodzi się silniejszym, jeśli pod ich ciężarem nie spada się w przepaść.
J. Fedorowicz

image

W dniu 2 czerwca 1963 roku do szpitala MSW we Wrocławiu zgłosił się Bonifacy Jedynak . Jako funkcjonariusz SB – z do dziś nie wyjaśnionych powodów –przebywał z delegacją w Indiach. Niebawem po powrocie poczuł się źle, a lekarze ze wspomnianego przybytku Eskulapa zdiagnozowali u niego objawy choroby tropikalnej. Przyjęto, iż to malaria i po krótkim odizolowaniu Bonifacego J. wypuszczono go do domu.

Niestety niedługo potem zasłabła salowa, która sprzątała izolatkę po bytności chorego. Chwilę później jej syn, córka i lekarz badający te osoby. To zaintrygowało wrocławskich lekarzy. Dokonali rozpoznania w szpitalach i zarządzili specjalistyczne badania. Po analizie wyników badań okazało się, iż chorobą, która dotknęła Bonifacego J.,  jest … ospa prawdziwa. Natychmiast ogłoszono alarm w regionie, informując jednocześnie o zdarzeniu władze centralne. Bez chwili zwłoki nakazano wprowadzenie obostrzeń, które choć w swej naturze prymitywne, to skutecznie przyczyniły się do ograniczenia niepożądanych efektów. Nakazano m.in. cykliczne bandażowanie klamek w urzędach, we wszelkich publicznych miejscach rozkładano miski z chloraminą do odkażania, nakazano masowe szczepienia, zamknięto baseny i domy kultury, a w całym mieście montowano tablice z napisami: „Witamy się bez podawania rąk”. Zamknięto  trzy szpitale i szkołę pielęgniarską, w których według opinii ekspertów mogli przebywać ludzie zakażeni. Zakazano równocześnie opuszczania miasta i przyjazdu doń wszystkim osobom, które nie przeszły szczepień przeciw ospie. De facto, poza funkcjonariuszami służb i osobami odpowiedzialnymi za zaopatrzenie miasta w produkty pierwszej potrzeby, nie wpuszczano do grodu nad Odrą nikogo.

Okazało się, że choroba rozprzestrzeniała się po Wrocławiu już od pewnego czasu. Dokonano mapowania źródeł zagrożeń i wszystkie osoby mogące mieć kontakt z zakażonymi izolowano w wydzielonej jednostce medycznej, całodobowo pilnowanej przez tajne służby . Wydawało się, że sytuacja została opanowana, ale… Ówczesne środki masowego przekazu oraz metody monitorowania obywateli nie osiągnęły jeszcze tego poziomu co obecnie i kilku osobom zarażonym ospą udało się wymknąć z regionu. W pięciu województwach odnaleziono ludzi zakażonych. Również w tych regionach zarządzono ograniczenia zastosowane w stolicy Dolnego Śląska.  Variola vera pozbawiła życia siedem spośród prawie stu zakażonych osób. Kwarantannie poddano tysiące. Walkę z zarazą zakończono oficjalnie w połowie września 1963 r. Trzeba dodać, że w owym czasie w tamtych warunkach nie mogło obyć się bez wskazania kozła ofiarnego. Rzecz jasna nie został nim funkcjonariusz SB, ale lekarz, którego oskarżono o „rozwleczenie zarazy na całą Polskę i państwa zaprzyjaźnione”.

Warto dodać, iż zarazy na mikro skalę w okresie powojennym miały miejsce również w innych krajach. I to nie tylko tzw. socjalistycznych, bo również w Szwecji, Holandii, Wielkiej Brytanii, Francji… Ostatnią z nich była epidemia ospy w Jugosławii z roku 1972. W kraju tym zastosowano metody znacznie bardziej drastyczne niż w PRL. Mieszkańcom miast i wsi podejrzanych o zakażenie całkowicie zakazano opuszczania miejsc zamieszkania, a żywność i napoje dostarczały jednostki Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Dopiero w roku 1980 międzynarodowe organizacje medyczne ogłosiły Europę jako obszar wolny od ospy.

Czy scenariusz „wrocławskiej” epidemii sprzed ponad pół wieku mógł być inny? Sądzę, że tak. Gdy przejrzymy nieprzebrane zasoby Internetu, to okazuje się, iż w Indiach, czyli kraju skąd B. Jedynak przywlókł zarazę, umierało na ospę prawdziwą  (jeszcze w XX w.) po kilkaset tysięcy ludzi. Wprawdzie Hindusi ze względów religijnych odmawiali czasem przyjmowania szczepionek, lecz w naszym kraju w latach 60. ubiegłego stulecia dopiero wprowadzano powszechny obowiązek szczepień. Dreszcze przechodzą po plecach jeśli wyobrazimy sobie jak wielkie żniwo mogła wówczas zebrać śmierć w kraju nad Wisłą.

Wspomniałem o tej zapomnianej pladze tylko z jednego powodu. Otóż niedawne, zarządzone przez polskie władze obostrzenia, oceniam jako sporą dolegliwość. Szczególnie zakaz wchodzenia do lasu, który jest dla mnie osobiście wielce uciążliwy, gdyż las jest nieomal moim drugim domem. Ale cóż… Rozumiem, iż tak trzeba. Pojmowali to również – o paradoksie! -  dawni komunistyczni właściciele Polski, których walka z ospą prawdziwą była jednym z niewielu udanych przedsięwzięć.  Dlatego z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, iż w obliczu Armagedonu każdemu narodowi potrzebna jest stanowcza, ale i rozumna władza. Bez względu na to pod jakim sztandarem maszeruje… Najważniejszym jest bowiem abyśmy jako naród nie spadli w przepaść.

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura