Bazyli1969 Bazyli1969
1309
BLOG

Kilka zdań o ukrytym sensie „Piątki dla zwierząt” i słowo o hipokryzji

Bazyli1969 Bazyli1969 Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 130

Aby uniknąć tego, co silne, trzeba uderzać w to, co słabe
Sun Tzu

image

Zacznę od końca… Otóż debata na temat kolejnego projektu legislacyjnego PiS mającego dotyczyć poprawy dobrostanu zwierząt w zadziwiający sposób nie dotyka dwóch, niezwykle ważnych aspektów. Nie sądzę, aby jej uczestnicy umówili się gremialnie, iż w kontekście „Piątki dla zwierząt” będą je pomijać, lecz panująca w tych zakresach cisza daje do myślenia. W czym rzecz?


Miałem okazję zapoznać się z kilkoma programami publicystycznymi, podczas których uczestnicy jak jeden mąż (niemal!) zachwycali się najnowszą inicjatywą J. Kaczyńskiego i na wyścigi deklarowali swe poparcie dla jej uchwalenia. Nieodmiennie ze zgorszeniem wspominali o okrucieństwach dotykających na fermach zwierzęta futerkowe i przyrównywali hodowców tychże do najgorszej kategorii barbarzyńców, dla których nie powinno być miejsca we współczesnym świecie. Oczywiście zdecydowana większość z nas lubi zwierzęta i – poza absolutnym marginesem – nie zadaje im cierpień. Taka postawa jest w sensie praktycznym, ale i filozoficznym, wyznacznikiem człowieczeństwa. Kropka. Niestety, nie mogę pojąć dlaczego szermierze godnego traktowania przedstawicieli fauny ze znacznie mniejszą empatią lub nawet z całkowitym jej brakiem podchodzą do życia ludzkiego? Bo jakże nazwać postawy etyków, biologów, kulturoznawców (posiadających  tytuły naukowe!) występujących w imieniu partii, stowarzyszeń i różnych organizacji, którzy ze łzami w oczach perorują o niedoli zwierząt, ale na jednym wydechu z miedzianym czołem twierdzą, iż dziecko poczęte to tylko „zlepek komórek”… Czyżby milusi futrzak więcej dla nich znaczył niż niewinne i bezbronne dziecko w łonie matki? Zdaje się, że tak. I to, niestety, świadczy o stanie naszej cywilizacji i kondycji moralnej osób mieniących się społecznymi autorytetami. Ech…


Druga sprawa… Jeśli ktoś sądzi, iż tzw. Piątka dla zwierząt ma być li tylko narzędziem do ucywilizowania relacji homo sapiens ze światem zwierząt, a impulsem dla jej powstania był film dokumentalny, to jest w gargantuicznym błędzie. Wprawdzie taka interpretacja serwowana jest tzw. opinii społecznej, ale osoby choćby minimalnie interesujące się polityką winny zdawać sobie sprawę z faktu, iż sprawa ma drugie dno.
Trzeba pamiętać, że prezes PiS jest nie tylko miłośnikiem zwierząt, ale także kierownikiem formacji politycznej deklarującej się jako prawicowa i roszcząca sobie prawo do monopolu na dawanie odporu lewicy i lewactwu. Utrzymanie tego statusu wymaga nie tylko aktywności konstruktywnej, lecz również – o czym zdajemy się zapominać – działań destrukcyjnych. Zgodnie z hasłem: na prawo od nas tylko ściana! Minione miesiące pokazały, że czas monopolu minął. Skoro tak, to w gremiach decyzyjnych ugrupowania rządzącego uznano, iż potrzebą chwili, a może nawet „racją stanu”, jest wyeliminowanie albo chociaż znaczące osłabienie środowisk prawicowych nie identyfikujących się ze Zjednoczoną Prawicą. Problem w tym – jak to zrobić? Ośmieszanie? Otwarta konfrontacja? Represje? Nic z tych rzeczy. Takie postępowanie nie znalazło by uznania wśród znacznej części Polaków. W takim razie… No i wrzucono „Piątkę dla zwierząt”. Dlaczego tak?


W gremiach decyzyjnych PiS zasiadają również ludzie inteligentni i ze sporą wiedzą. Zdają sobie zatem sprawę z tego, że jednym z najskuteczniejszych sposobów na osłabienie rywala jest ograniczenie dopływu środków finansowych. Bez pieniędzy nie da się prowadzić polityki, utrzymać wsparcie medialne, wzmacniać struktury. I tak się dziwnie składa, że jednymi z największych donatorów środowisk prawicowych pozostających w kontrze do Zjednoczonej Prawicy (i PiS) są… właściciele ferm zwierząt futerkowych. Tak, tak! Bracia Wójcikowie od pewnego czasu zdecydowanie krytykują poczynania obozu rządzącego i bardzo aktywnie wspierają środowiska z prawej strony polskiej sceny politycznej. To oni wyłożyli spore kwoty na projekty medialne (np. w Sensie.pl czy ŚwiatRolnika.info), które stały się trybuną zarówno dla osób formalnie związanych z Konfederacją, jak i  dla ludzi o mocno tradycyjnych poglądach (np. P. Lisicki, S. Michalkiewicz, K. Karoń, Ł. Warzecha itd.). Ponadto wyprodukowali kilka filmów mocno krytycznych wobec tęczowych rewolucjonistów oraz ideologii gender. Uniemożliwienie sponsorom prowadzenia biznesu doprowadzi w konsekwencji do osłabienia siły oddziaływania tych zajmujących pozycje pomiędzy Zjednoczoną Prawicą a „ścianą”. Wszak wybory już (!) za trzy lata. Tak to widzę.


Przywołałem w notce motto zaczerpnięte z dzieła jednego z największych w dziejach znawcy w zakresie prowadzenia konfliktów. Nie mam pojęcia czy prezes Kaczyński czytał „Sztukę wojenną”, chociaż wcale bym się nie zdziwił gdyby operacja o kryptonimie „Piątka dla zwierząt” powstała pod wpływem tejże lektury. Jeśli jednak nie miał okazji przeczytać dzieła starożytnego chińskiego generała, to tym bardziej pozostaję pod wrażeniem zdolności politycznych prezesa. Szkopuł w tym, że w mojej opinii, efekty przedsięwzięcia okażą się dla Polski szkodliwe. Na 100%!

-------------------------------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości