Bazyli1969 Bazyli1969
4541
BLOG

Znikająca Ukraina i prezent od Putina

Bazyli1969 Bazyli1969 Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 188

Ojczyzna to przede wszystkim naród, a potem państwo: bez narodu nie ma państwa.
R. Dmowski

image

Do niedawna Ukraina się zwijała. Proszę wybaczyć kolokwializm, ale dość udanie opisuje on pewien proces. Otóż, jeszcze na początku XX w. gwary ruskie, składające się na etnolekt uznawany przez językoznawców i badaczy folkloru za ukraiński, zajmowały olbrzymie połacie Europy południowo-wschodniej. Na skrajnym zachodzie siedzieli Łemkowie i Podlaszucy, w granicach Imperium Habsburgów, na tzw. Zakarpaciu i Bukowinie, żyły silne społeczności ruskie, na północy dialektem pokrewnym temu z serca Ukrainy posługiwali się wieśniacy spod Homla, na wschodzie mowa ukraińska rozbrzmiewała pod Biełgorodem, a nawet Kurskiem. Natomiast Kubań i regiony dolnej Wołgi zamieszkiwały bardzo liczne społeczności wywodzące się ze wschodnich ziem dawnej Rzeczypospolitej. Dla zobrazowania sytuacji wystarczy wspomnieć, że będący jedną z najsolidniejszych podpór rządów carów moskiewskich, tj.  kozacy kubańscy, posługiwali się na co dzień gwarą bliską tej, którą używali prawosławni i greckokatoliccy poddani Franciszka Józefa. I to nie wszystko! Bardzo liczne grupy Ukraińców, miejscami nawet przeważające nad resztą populacji, żyły na pograniczu rosyjsko-kazachskim i na Syberii. Te ostatnie skupiska ukraińskie  zwano odpowiednio Szarym i Zielonym Klinem. Sytuacja wyglądała w ten sposób, że gdyby jakiś rusiński śmiałek spod Chełma wybrał się w daleką podróż aż na Daleki Wschód, to przemierzałby olbrzymie przestrzenie niemal bez opuszczania bliskiego mu środowiska językowego. Ba! Co i rusz spotykałby lud nie tylko gawędzący w znanym mu języku, ale i obyczaje pielęgnowane przez miejscowych setki i tysiące kilometrów od jego ojcowizny wcale lub tylko niewiele różniłby się od tych, znanych mu z domowych pieleszy. Cóż z tego do niedawna zostało?

Minął wiek i w dawnych siedliskach ludu ukraińskiego, rozpostartych od Bieszczad po Władywostok, o swej tradycji i przodkach pamiętali prawie wyłącznie ci żyjący nad Dnieprem. Patrząc od zachodu… W Bieszczadach nie było już zwartego obszaru zamieszkałego przez Rusinów. U nas z przyczyn znanych, a na południowych stokach z powodu procesów asymilacyjnych. Podobnie w rumuńskiej części Bukowiny oraz na Zakarpaciu, w którym tutejsi podzielili się na dwie frakcje; sympatyków odrębnej społeczności rusińskiej i zwolenników przynależności do narodu ukraińskiego. W Mołdawii i w Naddniestrzu potomkowie ludu ukraińskiego wtopili się niemal całkowicie w etnos mołdawski lub (w przypadku Naddniestrza) w amorficzną wspólnotę używająca na co dzień mowy rosyjskiej i hołubiącej pamięć o nieboszczyku ZSRR. Na północy ostatnie trzy dekady aktywności A. Łukaszenki i jego akolitów doprowadziły do tego, że mieszkańcy znacznej części Polesia i okolic Homla, deklarujący się do tej pory jako „tutejsi” lub „Ukraińcy”- prawie -  jak jeden mąż powrócili do zbioru zwanego ludźmi radzieckimi. No i wschód… Tu, straty żywiołu ukraińskiego, okazały się najdotkliwsze. Z Malinowego Klina nie pozostało nic poza nazwą. Albo inaczej! Wprawdzie kilkanaście procent obywateli Kraju Krasnodarskiego, Stawropolskiego oraz Obwodu Rostowskiego, wciąż pamięta o swych korzeniach, lecz resentymenty ograniczały się do rytualnego odgrywania korowodów na estradach i ubierania od święta jaskrawo haftowanych koszul. Na obszarze dawnej Ukrainy Słobodzkiej, zasiedlonej przez ukraińskich Rusinów w XVII i XVIII w. i będącej dziś w znacznym stopniu częścią Federacji Rosyjskiej sytuacja wyglądała podobnie. Co więcej, w rejonie Czernichowa i Charkowa przynajmniej 1/3 ludności uważała się za etnicznych Rosjan, a spośród pozostałych wielu posługiwało się na co dzień tzw. surżykiem, będącym oryginalną mieszanką ukraińsko-rosyjską. Piękne pobrzeże Morza Czarnego (wraz z Krymem) także zajmowali - w znacznym stopniu -  mieszkańcy niechętni, a nawet wrodzy, ideom płynącym z Kijowa i Lwowa. W tym przypadku taki stan rzeczy był głównie pokłosiem działań sprzed wieków, kiedy to carowie z otwartymi ramionami witali Bułgarów, Greków, Mołdawian, Słowaków i Rosjan, którzy osiedlali się w okolicach Mariupola, Chersonia i Odessy. Tam miała powstać "Noworosja". Perła w koronie moskiewskiego imperium. I po części wysiłki carów oraz pierwszych sekretarzy w tym przypadku nie poszły na marne.

image

Rok 2014 zmienił wiele. „Majdan”, a potem interwencja Rosji w Donbasie i na Krymie rozbudziły wspomnienia i poczucie narodowe wielu Ukraińców. Dotąd skryte, zapomniane, uznawane za niepotrzebne… Doszło do tego, że pozornie głęboko zasymilowane społeczności ukraińskie w Rumunii włączyły się w protesty antyrosyjskie. Na Zakarpaciu idea odrębnego narodu rusińskieg wyhamowała, a jak donoszą od czasu do czasu rosyjskie media, na obszarach dawnej Ukrainy Słobodzkiej leżącej w granicach Rosji, pojawili się aktywiści wspierający pobratymców z Kijowa. Wreszcie, taki Charków, miasto wręcz kosmopolityczne z przewagą homosovieticus, poczęło stroić swe ulice i place w barwy błękitno-złote. W samej stolicy naszego sąsiada od lat słychać było prawie wyłącznie mowę Puszkina, ale po roku 2014 nastąpiła odmiana trendu. Nawet ci, którzy na co dzień używali języka rosyjskiego, dogrzebali się do swych korzeni i przeszli na ukraiński lub pozostając przy przyzwyczajeniu zaczęli przyjmować świadomość ukraińską. Czy to oznacza, iż na naszych oczach dokonuje się odrodzenie żywiołu ukraińskiego?

Na postawione wyżej pytanie wypada ostrożnie odpowiedzieć: tak. Nie wiadomo jednak, czy jest to początek długoletniego odrodzenia, czy li tylko krótkotrwały wybuch skrywanych dotąd uczuć. Czas pokaże. Jakby nie było W. Putin ukraińskim patriotom sprezentował wielki dar. Gdyby nie brutalne postępowanie wobec „Małorosji”, to za dwa lub - co najwyżej - trzy pokolenia, gospodarz Kremla w razie przyjazdu do Dnipra, Zaporoża, Chersonia albo i nawet Kijowa, mógłby czuć się jak w Twerze, Nowosybirsku czy samej Moskwie. Niestety, czy też z punktu widzenia Ukraińców - na szczęście, przywódca Rosji i jego wspólnicy poszli drogą wytyczoną przez swych poprzedników. Siła, przemoc, pogarda, terror, szantaż… To spowodowało, że naród ukraiński począł się odradzać. To bardzo źle dla Moskwy. Wspaniale dla Kijowa. I… Dla nas dobrze. Przynajmniej na dziś.

------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka