Dotąd się łudziłem i wciąż – niczym niepoprawny romantyk - miałem nadzieję. Liczyłem, że ukryty pod grubą warstwą popiołu żar wybuchnie jeszcze żywym ogniem. Niestety, dzisiejsze standardy kulturowe i obyczajowe rozlazły się niczym karaluchy po wszelkich zakamarkach polskiej rzeczywistości. Poczynając od „słitfotek”, poprzez bejsbolówki noszone tyłem do przodu, rodziny „paczłorkowe” , targowickie listy byłych szefów MSZ, tęcze, czekoladowe „morzeły”, a na szmatławym języku najwyższych rangą urzędników biesiadujących „u Sowy…” kończąc. Pleni się to niczym robactwo, zaraza, pomór… Idzie od tego smród niemal fizyczny. Mało tego! Ci, którzy potencjalnie winni dbać o poprawę obyczajów, dawać przykład elitarnych zachowań, być heroldami polskiej kultury, słowem i czynem dawać świadectwo że nie wypadliśmy sroce spod ogona, ratować to co zostało cennego, zupełnie sobie z tym nie radzą.
Dziś. Godzina 07:00. Telewizyjna stacja przyjaciół Platformy. Krótki wywiad z producentami filmu „Ida”. No, nie udało się! „Złoty Glob” przeszedł koło nosa! Prawda, ale … I tu uwaga! Jeden z producentów, niejaki p. Dzięcioł oświadczył, że przegrana nie smakuje najlepiej ale miał za to możliwość, ba!, honor – tu oddaję sens wypowiedzi – oddania moczu ramię w ramię, czy też siusiak w siusiak, z H. Fordem i M. Mcconaugheyem! Cudownie!
Tak oto na naszych oczach, obyci w świecie i patrzący z wyższością na nadwiślańskich tubylców, reprezentanci polskich elit (?) zachwycają się możliwością współuczestnictwa w zaspakajaniu potrzeb fizjologicznych przez zaoceanicznych celebrytów. Co za szczęście!
O tempora, o mores!
Inne tematy w dziale Kultura