"Były to dzieci jeszcze żywe, ale już umarłe, wychudzone do takich granic, jakich się nigdzie poza tym nie spotyka. Wszystkie reakcje były u nich zwolnione, poruszały się wolniej, wolniej wykonywały rozkazy, stale się spóźniały, były senne i apatyczne. Obojętniały wreszcie na wszystko i na swój własny los. Umierały podczas snu, w kolejce po zupę, na siedząco i na stojąco".*
Obóz prewencyjny dla młodych Polaków Policji Bezpieczeństwa w Łodzi (Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt) uruchomiono w grudniu 1942 r. Trafiały tam głównie polskie dzieci z Pomorza, Wielkopolski, Kujaw, Górnego Śląska oraz Ziemi Łódzkiej, bezdomne lub których rodzice z powodów politycznych (działalność niepodległościowa, ale także Świadkowie Jehowy) mieli nieszczęście trafić w łapy hitlerowskich okupantów i ponieść śmierć. W teorii miała doń trafiać młodzież (14-16 lat), w praktyce zdarzały się nawet dwuletnie dzieci.
Każdy dzień wypełniony był kilkunastogodzinną zabójczą pracą. Zdarzały się przypadki wykorzystywania seksualnego (przede wszystkim dojrzewających dziewcząt). Ofiary były nieustannie maltretowane psychicznie i fizycznie. Te, które nie schodziły z tego świata z powodu tyfusu czy duru brzusznego by nie umrzeć z głodu dzieci zjadały owady, trawę, zgniłe resztki jedzenia wyrzucane przez nadzorców... O jakości opieki medycznej niech zaświadczą te słowa: "W jednym z listów zachowało się wspomnienie o chłopcu, który był w takim stanie, że jego ciało gniło jeszcze przed śmiercią, a kiedy przyszła nadzorczyni i kijem podniosła koc, razem z kocem oderwała się przyschnięta, zaropiała skóra."** Przez prawie trzyletni okres funkcjonowania przez obóz przewinęło się od 5 000 do 12 000 małych Polaków. Uwolnienia w styczniu 1945 doczekało ok. 900.
Ciekawostką jest fakt, iż Niemcy obóz ten ulokowali na obszarze łódzkiego getta. Niektórzy twierdzą, że po to aby go ukryć. Inni, że liczyli na współpracę w tej kwestii z władzami getta. W każdym razie jeden z badaczy zagadnienia twierdzi, że wszelkie ucieczki naszych małych rodaków były likwidowane przez... Żydów. A nieszczęśni małoletni uciekinierzy doprowadzani do przedstawicieli niemieckich oprawców przez żydowska policję.***
Czy ta tragiczna i mało znana historia uprawnia do twierdzenia o istnieniu niemiecko-żydowskich obozów zagłady?
Warto to zobaczyć:
https://www.youtube.com/watch?v=f6sEumwqxz0
*Józef Witkowski w książce „Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi”.
**https://pl.aleteia.org/2016/12/02/male-auschwitz-wiedzieliscie-ze-w-lodzi-istnial-oboz-koncentracyjny-dla-dzieci/2/
***Według słów łódzkiego historyka wypowiadającego się w programie "W tylewizji".
Inne tematy w dziale Polityka