Z marszu uspokajam... Nie będzie o subkladach, markerach, fenotypach,chromosomach, sekwencjonowaniu DNA... Będzie po ludzku.
Otóż niejeden raz w dziejach ludzkości pojawiały się społeczności mieniące się ludami wybranymi. Niektóre wywodziły dowód na takie twierdzenie z objawień natchnionych przywódców, inne z analizy własnych dziejów, a pozostałe z lektury prastarych ksiąg. Zawsze jednak przekonanie o własnej wyjątkowości sadowiono na fundamentach religijnych. Obojętnie, czy byli to Aztekowie, Żydzi, Burowie czy Niemcy - Istota Najwyższa w swej niezmierzonej dobroci miała wskazać właśnie na nich. Co więcej! Cechą determinującą, a właściwie "świętym Grallem", ekskluzywizmu danego ludu miała być czystość krwi. Hmmm...
Współczesne dokonania biologów wykazują przekonująco, że narodów "czystych rasowo/genetycznie" tak naprawdę nie ma. Podobno Grecy pod względem genetycznym są bliżej spokrewnieni z mieszkańcami płn. Afryki niż z ludnością Albanii. Niemcy, podobnie jak Polacy, to prawdziwa genetyczna "tablica Mendelejewa", a Żydom aszkenazyjskim bardzo blisko do Druzów i... mieszkańców Italii. Nie wspomnę szerzej o wyjątkowych - nawet w skali globu - mieszańcach jakimi są podobno Rosjanie, Rumunii, Anglicy czy Persowie. Tak więc w świetle twardych danych i rzetelnej ich analizy przekonanie o "czystości krwi" predestynującej określoną społeczność do uznawania jej za lepszą i wyjątkową ocenić trzeba jako nie warte funta kłaków.
W przekroju historycznym aspiracje "wybrańców" przynosiły mnóstwo szkód, krwi i zamieszania. Poczynając od traktujących obcych jak zwierzęta Asyryjczyków, a na Hiperaryjczykach w brunatnych uniformach kończąc. To fakt. Niestety, wciąż jeszcze tu i ówdzie pokutują, ba, mają się całkiem dobrze grupy, których przekonanie o własnej wyjątkowości kwitnie. Na nic zdały się nauczki jakich ludziom nie szczędziły dzieje. Miliony istnień startych na proch w imię swoistego szaleństwa. Ktoś bowiem sądził, a nawet był święcie przekonany o tym, że urodzenie w tej a nie innej rodzinie daje mu więcej praw, przywileje, całodobową aureolę nad pustą głową i przychylność Nieba.
A ja tak sobie myślę, iż podejrzewanie, że Najwyższy nie zna się na genetyce jest naiwnością równoznaczną z grzechem. Dowodem na moje stwierdzenie niechaj będzie fakt, że każdy lud wynoszący się nad inne płacił za to słoną cenę. I to się nie zmieni.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo