Chrześcijaństwo to skierowanie całego świata ku człowiekowi, uczynienie człowieka centrum świata.
Mikołaj Bierdiajew

Przedświąteczny czas paradoksalnie nie sprzyja medytacji. Wszechogarniająca bieżączka pochłania tyle energii, na mniej lub bardziej potrzebne działania, że niezwykle trudno wygospodarować choćby chwilę na sprawy konieczne. Osobiście do tych ostatnich zaliczam okolicznościowe zagłębienie się w istotę człowieczeństwa, a dokładniej konstytutywną jego część, czyli religię. Dlaczego? Ponieważ bez niej po prostu trudno być człowiekiem.
Starożytny myśliciel Krycjasz (gr. Κριτίας) raczył kiedyś rzec, iż "był taki czas, gdy życie ludzi było nieuporządkowane, zwierzęco dzikie, poddane panowaniu siły; nie było wtedy żadnej nagrody dla dobrych ani żadnej kary dla złych." I miał chłop rację. Wiedział również o tym, że opisana przezeń sytuacja uległa zmianie dopiero wtedy, gdy gatunek ludzki "wymyślił" sobie bogów. Sądził jednak, iż aktu "wymyślenia" dokonali ci, którym doskwierała przewaga jednostek wybitnych, silnych, bezwzględnych i przedsiębiorczych. Innymi słowy uznał to za robotę słabiaków. I tu z pewnością poszedł na skróty, gdyż sprawa jest zdecydowanie bardziej skomplikowana.
Są tacy, którzy pierwociny wierzeń religijnych dostrzegają już w artefaktach pozostawionych w jaskiniach 700 tys. lat temu przez homo erectus. Podobno wtedy, tzw. człowiek pekiński gromadził czaszki osobników swego gatunku, co ma świadczyć o wczesnej formie kultu przodków. Mało kto otwarcie przypomina, iż odnajdywane czerepy noszą ślady stłuczeń i dobierania się do ich zawartości. Wydaje się przeto, iż w tym przypadku "Protochińczykom" chodziło nie o wartości duchowy a raczej o walor kulinarny. Przez kolejne tysiące lat stworzenia hasające po naszym globie nie pozostawiły śladów pozwalających widzieć w nich niepodważalne dowody na praktykowanie kultów religijnych. Dopiero pojawianie się człowieka rozumnego, które wg najnowszych ustaleń nastąpiło co najmniej przed ponad 250 tys. laty, rozpoczęło prawdziwą duchową rewolucję. Prawdopodobnie początkowo rozwinął się preanimizm, tj. etap rozwoju wierzeń religijnych, poprzedzający animizm. Ten zaś charakteryzował się przekonaniem o istnieniu nadnaturalnej siły, nieujętej w ramy bytu cielesnego (duszy, ducha, bóstwa). Gdy z czasem grupy ludzkie rosły liczebnie, powodując szerszą wymianę myśli i pojawienie się osób wyspecjalizowanych w kontaktach z siłami spoza realnego świata, prymitywne zrazu idee poczęły nabierać mocniejszych kształtów. Szczególne wyraźne oznaki przełomu odnajdywane są w "pramiastach". Takie ośrodki bliskowschodnie jak: Qaramel, Jerycho, Göbekli Tepe, Mureybet, Catal Huyuk czy Damaszek, były nie tylko niespotykanymi do tej pory skupiskami ludzkimi, ale również miejscami kultowymi. W innych rejonach świata poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o prapoczątek oraz sens istnienia człowieka rozbrzmiewało zapewne często, ale nigdzie nie miało równie wysublimowanego charakteru.

Pogrzeb z użyciem ochry symbolizującej krew

Rutualna wizualizacja duchów zwierząt przed polowaniem
Ścieżki, którymi homo sapiens podążał w poszukiwaniu absolutu jawią się jako niepospolicie kręte. O wielu dokonaniach w tej dziedzinie nie mamy obecnie nawet pojęcia, lecz dotrwała i przebogata spuścizna pozwala przyjąć, że posiadały one zaskakujące treści i przybierały zadziwiające formy. Jeszcze dziś obok konfesji poważnych, istnieją a nawet - z przyczyn dla mnie nie do końca zrozumiałych - rozkwitają takie cuda jak: jedaizm, dyskordializm, woodism czy "kościoły" Latającego Potwora Spaghetti i Maradony. Zgłębiając doktryny i rytuały ww. można przyjąć, iż właściwością, której z pewnością nigdy nie zabraknie ludzkości jest poczucie humoru. Z kolei islam, judaizm, taoizm, buddyzm czy hinduizm przypominają monumentalne i olśniewające, ale niewykończone budowle. W porównaniu z nimi chrześcijaństwo prezentuje się jako dopracowany w każdym szczególe i w całości pałac. To po prostu dzieło skończone.

Pradawny artysta i Życiodajna Matka

Kapłanki podczas modłów do bydlęcego bóstwa
Nie piszę o tym aby deprecjonować wyznawców religii niechrześcijańskich. O nie! Wszak każdy ma prawo dojrzewać powoli. Podkreślam tylko, że wyłącznie w chrystianizmie relacje pomiędzy sacrum i profanum osiągnęły poziom idealnej równowagi. Archaiczny prymat materii nad duchem jako zasada powszechnie dotąd akceptowana została odrzucona, a użycie siły fizycznej uznano za środek, po który sięgać należy jedynie w ostateczności. Policentryzm, mnogość prądów, różnorodność tendencji, zdroworozsądkowa tolerancja. Dzięki tym cechom i przeświadczeniu o indywidualizmie każdego człowieka, otworzyło się pole do popisu dla nowych odkryć i koncepcji. W ten sposób zaistniały warunki wybitnie sprzyjające samorealizacji zarówno pojedynczych osób, jak i całych społeczności w każdej z dziedzin życia. To właśnie stanowiło kwintesencję chrześcijaństwa oraz cywilizacji łacińskiej. Dowodem na to niechaj będzie fakt, iż w ciągu ostatnich stuleci największe nieszczęścia zgotowane przez ludzi innym ludziom, wynikały z wdrażania w życie filozofii całkowicie obcych chrześcijaństwu lub będących jego ohydnymi wynaturzeniami.
Dla ludzi z otwartymi umysłami i nie schlebiających irracjonalnej nienawiści, jasnym jest, iż gigantem, który dokonał absolutnego przełomu w sferze religijnej był Jezus Chrystus. To on głosił nauki, w oparciu o które wzniesiono gmach humanizmu. Wszelkie pozornie poważne zastrzeżenia dot. rzekomo wyimaginowanej postaci Jezusa z Nazaretu czy bajkowego prapoczątku chrześcijaństwa, opartego o przedwieczne mity (np. zmartwychwstanie Ozyrysa lub relacje pomiędzy Izis a Horusem), nic w tej materii nie zmieniają. Choćby z tego powodu, że postać Wielkiego Reformatora została poświadczona przez starożytnych dziejopisów i uczonych, nie będących zwolennikami lub nie znających jego nauk (m.in.: Józefa Flawiusza, Tacyta, Swetoniusza, Pliniusza Młodszego, Talmud).
Zasady etyczne propagowane przez uczniów Chrystusa w aliażu z określonymi prądami filozofii greckiej oraz kanonami rzymskiego prawa, utworzyły niepowtarzalny system, który w znacznej mierze stanowił i stanowi nadal, wzorzec dla wielu społeczności na całym globie. Wprawdzie aktualnie religia chrześcijańska i jej "nieodłączna towarzyszka", czyli cywilizacja łacińska, znajdują się głębokiej defensywie (nad czym szczerze ubolewam!), lecz najpewniej jest to li tylko krótka chwila słabości.
Ktoś może mi zarzucić, iż odnoszę się właściwie nie do religii ale metody organizacji życia, której znaczącym elementem jest chrześcijaństwo. To prawda. Jeśli jednak przypatrzeć się sprawie dokładniej, to rodzi się pytanie: czy taki system mógłby powstać bez iskry bożej? Osobiście uważam, że nie. A jeśli mój osąd jest prawidłowy, to wspomniany na wstępie Krycjasz był w wielkim błędzie i gdyby dożył naszych czasów musiałby zakrzyknąć: chrześcijaństwo jest cool!
Zdrowych i Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia!
Linki:
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1102016094
https://pl.pinterest.com/
Inne tematy w dziale Społeczeństwo