BePiotr BePiotr
1206
BLOG

przeciętniak

BePiotr BePiotr Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 135

Nie wiem czy jest sens pisania o przeciętniaku, bo on najprawdopodobniej tego nie zrozumie, albo nie weźmie do siebie. Ale może spróbuję napisać parę zdań.  

Najczęściej nie ma zbyt dużo czasu, bo ciężko pracuje i ledwo wiąże koniec z końcem. Często widzi innych, którym powodzi się lepiej -  jeżdżą lepszymi samochodami, wyjeżdżają częściej i dalej na wakacje nie kupują markowych ciuchów w lumpeksie, tylko w eleganckich sklepach.  Zazwyczaj jest uczciwy - przynajmniej we własnym mniemaniu. Zazwyczaj również ma szczere dobre intencje, chciałby powodzenia naszego kraju i swojego powodzenia w nim. Zastanawia się popijając wieczorem piwo i oglądając TVP, dlaczego nie wszyscy myślą tak jak on. Nie przyjdzie mu jednak do głowy, że nie ma racji, albo że inni mają lepiej nie dlatego, że jakieś ciemne moce wiążą jego wolę i rzucają kłody pod nogi jemu i jego "dobrej zmianie". Tylko, że przyczyny mogą tkwić w nim. Przeciętny zwolennik "dobrej zmiany" chciałby żyć w silnym, szanowanym kraju zarządzanym przez sprawnych, uczciwych urzędników kierowanych przez kompetentnych polityków. Przeciętny swój brak powodzenia życiowego zawdzięcza, we własnym mniemaniu, nieudolnym rządom, złodziejom a nawet Żydom. Uosobieniem zła są dla niego politycy opozycji w zdecydowanej większości członkowie poprzedniej koalicji rządowej. Dostrzegając ogromny postęp, ogrom zmian jaki dokonał się w minionych latach w Polsce nie może zrozumieć, że motorem tego postępu były zasady wyznawane przez tych polityków.

Przeciętny uważa, że wystarczy zmienić ludzi, przestać kłamać i przestać kraść by jego los się odmienił.

Przeciętny nie tylko nie rozumie roli prawa, zasady trójpodziału władzy, ale uważa, że wola "narodu" powinna być ponad prawem. Słowo naród objąłem cudzysłowem,  bo przeciętny do narodu zalicza tylko podobnych sobie. Ci którzy się od niego różnią są komunistami, ubekami, a w najlepszym razie złodziejami.

Przeciętny nie rozumie, że silne państwo to państwo, w którym konsekwentnie przestrzega się procedur. Przeciętny nie rozumie, że drogą do ulepszania państwa nie jest wymiana ludzi tylko ulepszanie procedur. Obywatel nie może zależeć od woli urzędnika, obywatel musi mieć pewność, że niezawisły sąd będzie orzekał zgodnie z obowiązującym prawem niezależnie od tego czy drugą stroną procesu jest jego sąsiad, czy jego państwo, albo poplecznik rządzącej partii.

Życiorysy nie mają znaczenia jeśli urzędnicy lub sędziowie stosują odpowiednie procedury lub aktualne prawo. Pieniądz jest potęgą i  gwarancją wykonywania powierzonych obowiązków. Sędziowie nie ślubowali dotychczas wierności jakieś partii tylko wierność prawu. Są urzędnikami wyrokującymi zgodnie z obowiązującym prawem. Jeśli ich wyroki budzą jakieś wątpliwości to trzeba się zastanowić czy mamy dobre prawo i to prawo zmieniać jeśli istnieje taka potrzeba. Zmiana ludzi nic nie da!

Nie będę się odwoływał do historii XX wieku, bo przeciętny mógłby się poczuć dotknięty analogią. Sięgnijmy znacznie głębiej w wieki. Aleksander Wielki zbudował najpotężniejsze imperium antycznego świata. Podbijając kolejne prowincje perskiego cesarstwa nie wyganiał urzędników i sędziów, nawet nie burzył świątyń lokalnych bóstw, tylko zaprowadzał swoje prawa i osadzał swoich lojalnych namiestników na szczytach lokalnej drabiny władzy. Jego państwo nie przetrwało wieków - imperium rzymskie trwało znacznie dłużej, bo spajała je siła władzy opartej na skodyfikowanym prawie.

Dla przeciętnego prawo to abstrakcja, której znaczenia nie rozumie. Przeciętny żyje nadzieją, bo nadzieja umiera ostatnia. Przeciętny ma nadzieję, że ktoś inny poprawi jego los i nawet widząc szanse, które stracił winą za to będzie obciążał "onych". Przeciętny wpadł w psychologiczną pułapkę wiążąc swój los z "dobrą zmianą" nie może dostrzec zachłanności, pazerności, mierności swoich wybrańców, bo przecież on na nich głosował! Przeciętny pompowany propagandą używa wyzwisk i posługuje się kalkami przez nią podsuniętymi, bo te tłumaczą mu jego los na poziomie, który jest w stanie zrozumieć. Dla przeciętnego masowa demonstracja to próba puczu, ulega przeinaczonym przez propagandę pojęciom. Przeciętny potępia demonstrantów demonstrujących w obronie zasad, bo chytry gnom wydrukował mu w mózgu proste skojarzenia. Przeciętny uważa za zdrajców tych dzięki którym jego ojczyzna rozwijała się dotąd pomyślnie, bo nie załapał się na odpowiedni duży kawałek tortu.

Szczerze mówiąc, współczuję przeciętnemu. Współczuję mu, gdy myśli, że ludzie widzący rujnowanie państwa go nienawidzą, a nie widzi, że demonstrują w obronie jego praw.

Przeciętny nie dostrzega, że jego przeciętna jest dziś na zdecydowanie wyższym poziomie niż kilkanaście lat temu, a "dobra zmiana" w rzeczywistości czyni z niego niewolnika. 



 


BePiotr
O mnie BePiotr

zbanowali mnie: Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - za brak aplauzu?Aleksander Ścios - jak pewnie większość nieprawomyślnych Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo