Prezes Zarządu Prezes Zarządu
330
BLOG

Gdy woda wycieka poza jej koryto...

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Już nie co roku, ale nawet po kilka razy w roku mamy problem z wodą deszczową, która nie mieści się w korycie rzeki. Podtopienia, zalania, zerwania gruntu pod obiektami wyłączające te obiekty z eksploatacji. Jednym z problemów jest zbyt powolny spływ wód opadowych w korycie, ale też coraz mniejsza jest retencja obszarów przybrzeżnych.

Kiedyś sprawa była prosta. Woda deszczowa wsiąkała w grunt i wypełniała jego zagłębienia. Wszystko, co nie znosiło podtopienia, lokowało się wyżej i wyżej, a woda zgromadzona w gruncie zasilała roślinność w wodę w okresie bezdeszczowym. I tak było od zawsze.

Po roku 1945 wprowadzono gospodarkę planową opartą na naukowych podstawach koegzystencji człowieka i jego środowiska. Jednak, w miarę upływu lat i rozwoju technologii udało się wznosić obiekty budowlane także na gruntach okresowo podtapianych. I wielki dramat w sytuacji, kiedy poziom wód na takim obszarze podnosi się zgodnie z prawami przyrody nie bacząc na straty użytkowników nieruchomości lokalizowanych na takich obszarach.

Jako jeden z przykładów braku odpowiedzialności tych, którzy deklarują "utrzymanie ładu i porządku architektonicznego" w obszarze intensywnej zabudowy jest wydawanie decyzji sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem...

Wiadomo, że miasta były tworzone przez wieki. I przez wieki mieszkańcy jednocześnie wykorzystywali utrudnienia stawiane przez przyrodę jako atrybuty obrony przed najazdem przeciwnika, ale też starali się tak prowadzić zagospodarowanie terenu, aby naturalne procesy zachodzące w środowisku nie powodowały zniszczeń mozolnie budowanej infrastruktury miasta.

Wiadomo, że inwestycje dokonane w zamierzchłej już przeszłości traciły na znaczeniu i w ich miejsce dokonywano zmiany sposobu zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Jednym z przykładów takiej przebudowy jest likwidacja dawnych obszarów na przykład jednostki wojskowej (koszar) z lokalizacją jeszcze w XIX wieku i budowa na tym obszarze wielkopowierzchniowego centrum handlowo usługowego z parkingiem kilkukrotnie przekraczającym powierzchnię samych obiektów handlowych.

Prawidła XIX wiecznych założeń bazowały na budowie niewielkich obiektów otoczonych rozległymi obszarami porośniętymi trawą, starannie dobranym drzewostanem a same nawierzchnie dróg i placów były utwardzone kruszywem skalnym. Taki obszar w przypadku intensywnych opadów deszczu pozwalał na wsiąknięcie wody w grunt. Wprawdzie po takich opadach nawierzchnia była raczej miękka i łatwo ulegała naciskom chociażby kopyt końskich, ale po wyschnięciu jej wytrzymałość wracała do stanu pierwotnego. A woda opadowa sukcesywnie zasilała okoliczne rzeki powoli przesiąkając w jej kierunku.

Istniejące koszary nie wadziły rozwojowi miasta, które przez kolejne dziesięciolecia budowało swoją infrastrukturę, wznosiło kolejne budynki i budowało przewody kanalizacji ogólnospławnej w celu utrzymania właściwego zabezpieczenia sanitarnego.

A rewolucja w sposobie zagospodarowania, oczywiście za akceptacją władz miejskich, teraz mści się z nawiązką za brak poszanowania praw środowiska. O ile kiedyś koszary były pełne zieleni i służyły jako rezerwuar wstrzymujący nagły zrzut wód opadowych do koryta rzeki, teraz są pokryte betonową nawierzchnią zrzucającą nadmiar wód opadowych do kanalizacji burzowej. Woda - kiedyś zatrzymywana w gruncie, dzisiaj natychmiast spływa do koryta rzeki powodując przepełnienie i tak wypełnionego do granic maksymalnych jego objętości.

W takich sytuacjach musi dochodzić do zatrzymywania wody w kanalizacji burzowej nie przystosowanej do takiego poziomu wody. Zgoda na przyłączenie do istniejącej kanalizacji burzowej nowych obszarów dla zrzutu wód deszczowych bez przebudowy tej kanalizacji mści się brakiem możliwości odprowadzenia wód naturalnie zatrzymywanych przez retencję gruntu - dzisiaj nieprzepuszczalnego dla wód deszczowych...

Jak naprawić ten stan rzeczy ?

Przede wszystkim należy przywrócić naturalną retencję gruntów położonych w granicach zwartej zabudowy. Aby ten proces przeprowadzić prawidłowo, trzeba sięgnąć po najnowsze rozwiązania techniczne i bardzo starannie określić granice gromadzenia się wód opadowych nawet jeszcze w czasie samych opadów deszczu. Pozwoli to na wychwycenie lokalnych spiętrzeń, które z każdą minutą deszczu przestają być widoczne.

Tu z pomocą mogą przyjść firmy wyposażone w sprzęt fotograficzny umieszczony na bezzałogowych obiektach latających. Błyskawiczna rejestracja podnoszenia się poziomu wód na obserwowanym obszarze z rejestracją upływu czasu takiego gromadzenia się wody pozwoli na wytypowanie miejsc, które stanową pewną przeszkodę sprawnego zrzutu wody, pozwolą na analizę przebiegu cieków wodnych w samym gruncie a także pozwolą na wytypowanie obszarów zdolnych przyjąć nadmiar wód opadowych z innych obszarów, gdzie takiej retencji już nie ma...

Kto powinien sfinansować te pomiary ?

Cóż, jeżeli administracja państwowa zastrzegła sobie wydawanie pozwoleń na realizację inwestycji i pobiera za to całkiem spore pieniądze, to teraz niech ze swoich środków sfinansuje naprawę błędów w zagospodarowaniu, do których przyczyniła się wydając pochopne decyzje w sprawie zabudowy już pod swoim nadzorem...

image

https://wroclaw.onet.pl/wroclaw-podczas-powodzi-tysiaclecia/hz9xg


image

http://www.krosno24.pl/informacje.php3?id=4277






nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości