Prezes Zarządu Prezes Zarządu
282
BLOG

Inwestycja w siebie czyli inżynier "50+" bez pracy

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Na początku lat 90. XX w. na polskim rynku księgarskim pojawiło się wiele publikacji na temat organizacji własnej przedsiębiorczości. Rzeczywiście było to potężne źródło informacji o zasadach gospodarki, bo wcześniej raczej trudno było uświadczyć poradniki na temat - jak prowadzić własną działalność gospodarczą.

Niestety, nie była to lektura na oczekiwanym poziomie. Głównie były to polskie tłumaczenia autorów anglojęzycznych z USA. A tam autorzy zajmowali się raczej propagowaniem analizy sukcesów lat 60. XX w. W mojej ocenie miało się to nijak do polskiej rzeczywistości, bo był to raczej opis sposobu innowacyjnego myślenia pana Smisa, który podszedł do tematu założenia firmy w sposób indywidualny i z sukcesem zaryzykował w warunkach raczej trudnych dla takiego przedsięwzięcia...

A polskie banki nadal oczekiwały od rzemieślników dokładnego opisu działalności (biznes plan) - o któego kredytowanie zabiegały.

Z tej lektury wynikało jednoznacznie, że należało bardzo poważnie zastanowić się nad posiadanym kapitałem niezbędnym na rozpoczęcie starań o zarejestrowanie działalności na własny rachunek...

W tamtym czasie obowiązywała w Polsce zasada kalkulacji ceny - albo na podstawie kalkulacji wstępnej, albo na podstawie kosztorysu powykonawczego. Dość szybko instytucja "statystyczna" opracowała normy cen wynajmu sprzętu niezbędnego do realizacji inwestycji, norm stawek wynagrodzenia pracowników.... a także zasad kosztorysowania, aby normy zakłądowe w zasadzie nie przekraczały cen przyjętych "za uzasadnione".

I tak oto narodził się nam własny styl biznesu - gdzie przedsiębiorstwa państwowe bardzo chętnie kooperowały z licznymi zakładami rzemieślniczymi - co było korzystne dla wszystkich. Zdarzało się, że rzemieślnik produkował detal o określonych parametrach na urządzeniach wynajętych od przedsiębiorstwa państwowego i - oczywiście jak najbardziej płacił za wynajem tych urządzeń przez potrącenie wartości w wykonanym produkcie.

Nie trwało to długo, bo już około 1992 roku rozpoczęło się wycinanie przedsiębiorstw państwowych. Liczne powiązania gospodarcze zaczęły pękać w szwach, kontrakty ulegały zerwaniu a firmy - dotychczas dobrze prosperujące - zaczęły mieć przestoje z uwagi na "brak zleceń".

Pamiętam też z tego okresu pierwszych bankrutów obrotu akcjami. Wielu przedsiębiorców z branży handlowej (gazowane napoje chłodzące) miało się dobrze oferując produkt sezonowy i z nastaniem jesieni posiadały niemałą gotówkę. Aby dobrze ją wykorzystać - wielu przedsiębiorców zainwestowało swoje środki w akcje spółek kapitałowych. Już na wiosnę przyszłego roku odczuli straty "na giełdzie".

image

Targowiska pierwszych lat po 1990 roku były szansą na utrzymanie rodziny dla pracowników "prywaryzowanych" przedsiębiorstw państwowych, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/51,54420,17262379.html?i=2


Ich błędem było zainwestowanie w nabycie akcji niemal wszystkich wypracowanych środków. Cóż, były to ich wszystkie pieniądze. Wiosną trzeba było płacić za produkt do obrotu, bez którego nie byłoby zysku i tutaj ponieśli pierwsze porażki. Ich akcji nikt nie chciał kupować. Wobec konieczności nagłej wyprzedaży (w celu odzyskania środków obrotowych - czyli pieniędzy na zakup towarów do dalszego obrotu) ceny akcji często były już niższe aniżeli kilka miesięcy temu... Był to zbyt krótki okres oczekiwania na stosowną zwyżkę cen akcji a potrzeba gotówki wiązała się z utratą części zysków przeznaczonych na ich zakup.

Tak postrzegam działalność gospodarczą na własny rachunek. Jest to system powiązań pomiędzy firmą, klientem oraz dostawcą surowców lub towarów. W przypadku większości firm rodzinnych mamy do czynienia nie tyle z produkcją, ale z usługami. W takiej sytuacji, kiedy zlikwidowano przedsiębiorstwa państwowe, całą tę sferę po przedsiębiorstwach państwowych powinny przejąć przedsiębiorstwa utworzone przez byłych pracowników.

Niestety - z woli administracji państwowej za przyzwoleniem władzy stanowiącej - ruszyła na polski rynek fal produktów pochodzenia zagranicznego konkurująca ceną z podobnym produktem rodzimym. Wobec braku przychodu przedsiębiorstwa polskie nie były w stanie utrzymać produkcję pierwotną i poszukiwały nowych rozwiązań.

Ostatecznie polski inżynier przegrał tę walkę totalnie. Firmy z kapitałem zagranicznym posiadają własną kadrę zarządzającą, posiadają własną kadrę inżynieryjną, a w montowniach swych produktów zatrudniają jedynie osoby do wykonania prostych prac z wynagrodzeniem minimalnym...


Można powiedzieć, że w sytuacji zbyt niskiego wynagrodzenia polski pracownik może zmienić pracę, może założyć własną firmę...

Zainteresowanych odsyłam do literatury na temat zakładania rodzinnego biznesu...


image

Po roku 2008 handel uliczny zdecydowanie "uporządkowano". Bardzo często powstawały konflikty między właścicielami stoisk, dla których "szczęki" były jedynym źródłem utrzymania rodziny a władzami samorządowymi. Bardzo często "w porozumieniu zawartym między miastem a handlowcami w 2008 roku zapisano, że to stowarzyszenie będzie zawierało główną umowę, ale prawie trzy lata temu obecne władze miasta zmieniły zdanie."

http://www.zachod.pl/radio-zielona-gora/wiadomosci/slubicebazarowe-konflikty-z-kampania-wyborcza-w-tle/

Z mojego doświadczenia prowadzenie pozarolniczej działalności gospodarczej przez osobę fizyczną w obecnej sytuacji nie ma sensu. Taka firma nie wytrzyma konkurencji ze strony już istniejącej sieci importerów produktów zza granicy.

W przypadku usług - także trudno będzie odnieść sukces, bowiem rynek został przejęty przez firmy z kapitałem zagranicznym i są w stanie przekupić urzędników administracji samorządowej do utworzenia takiego prawa lokalnego, które gwarantuje im brak jakiejkolwiek konkurencji. Nikt spoza wąskiej grupy "dopuszczonych" nie otrzyma zlecenia z firm znajdujących się w zarządzie wojewody lub burmistrza


Sądzę, że dobrym rozwiązaniem są spółdzielnie pracy, na które składa się grupa co najmniej 15 członków. Mogą to być osoby różnych specjalności i zawodów a zakres działania takiej spółki może być wypadkową kwalifikacji jej członków.

Dobrym rozwiązaniem jest też zakładanie spółek kapitałowych, nawet i jednoosobowych z ograniczoną odpowiedzialnością, nie muszą to być spółki akcyjne.

Z drugiej strony też musi przyjść pomoc. Musi to być program repolonizacji polskiego przemysłu - gdzie znajdzie zatrudnienie kadra inżynierska, która dzisiaj została zesłana do pracy na poziomie gońca lub pracownika biurowego a oczekuje się od kandydatów na pracowników góra świadectwa maturalnego po liceum ogólnokształcącym oraz znajomości języka angielskiego lub niemieckiego na poziomie swobodnej konwersacji.

W najtrudniejszej sytuacji materialnej pozostają osoby z roczników 1950-1960, które utraciły ciągłość zatrudnienia po roku 1990 i na dokładkę posiadają wyższe wykształcenie techniczne oraz humanistyczne, bez umocowania dyplomami uczelni amerykańskich lub brytyjskich.







nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka