Bogusław Mazur Bogusław Mazur
2031
BLOG

Orlen w Austrii pozbawia opozycję paliwa którym chciała się napędzać

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Orlen wkroczył do Austrii, której hymn zaczyna się od słów „Land der Berge, Land am Strome” – „Kraju gór, kraju nad rzeką”. Teraz również kraju firmy znad Wisły. To poszerzanie działalności jest dla opozycji, która zaciekle atakowała tworzenie koncernu multienergetycznego, równie wygodne, jak gwóźdź w bucie.

Na zdrowy rozsądek, jeśli polska firma, która wskoczyła do pierwszej dziesiątki europejskich spółek paliwowo-energetycznych, wchodzi na nowy rynek, to politycy i komentatorzy, niezależnie od opcji, którą reprezentują, powinni gratulować i prosić o więcej. Jednak w polskiej politycznej codzienności o zdrowy rozsądek najtrudniej.

Otóż Orlen ogłosił, że odkupuje od austriackiej Grupy Doppler spółkę Doppler Energie, będącą operatorem 266 stacji paliw pod marką Turmöl. A to oznacza, że polski koncern multienergetyczny będzie w gronie trzech największych właściciel stacji paliw w tym kraju. Austria będzie szóstym rynkiem zagranicznym z należącymi do Orlenu stacjami paliwowymi – po Niemczech, Czechach, Słowacji, Litwie i Węgrzech. W ramach transakcji zostanie też przejęta spółka Austrocard, oferującą karty paliwowe dla klientów prywatnych i biznesowych, akceptowane w ponad 500 lokalizacjach w Austrii.

Opozycja jak Himilsbach z angielskim

To przejęcie jest bez wątpienia efektem krytykowanej przez opozycję fuzji Orlenu, Lotosu i PGNiG. Sam Orlen chwali się, że wartość korzyści z połączenia z tymi dwiema grupami przekroczy 20 mld zł do 2032 roku i będzie dwukrotnie wyższa od szacowanej przed sfinalizowaniem transakcji, zaś największą korzyść w perspektywie kolejnych lat przyniesie trwała poprawa wyniku EBITDA nawet o ok. 3 mld zł rocznie.

Z tą krytyką fuzji nasza opozycja została trochę jak Himilsbach z angielskim – tyle, że wyjazd tegoż do Hollywood się nie zdarzył, a fuzja owszem, została sfinalizowana i daje namacalne efekty. Niezależnie, kto wygra parlamentarne wybory na jesieni i kto stworzy rząd, Orlen będzie działał i realizował swoją strategię. Co więcej, nie należy się spodziewać, że nawet w przypadku przejęcia steru rządów przez opozycję ta strategia ulegnie znaczącej zmianie. Nie ma bowiem odwrotu dla potężnych inwestycji w OZE czy aktywnego działania na rynkach zagranicznych.

Ktokolwiek wygra, będzie kontynuować strategię Orlenu

Nie ma też powrotu do kupowania ropy naftowej czy gazu od Rosji, a w związku z tym musi być kontynuowana polityka rozsądnej dywersyfikacji dostaw tych surowców. Oczywiście trudno także sobie wyobrazić unieważnienie fuzji – nie tylko gospodarczo, ale i formalnoprawnie. Czy zatem na jesieni na Bielańskiej będzie prezesował Daniel Obajtek, czy ktoś inny, to zarząd będzie kontynuował podstawowe kierunki polityki dzisiaj wdrażanej.

Przy okazji – jeżeli opozycja tak bardzo jest pewna zwycięstwa jak oficjalnie głosi, to byłoby miło, aby pokazała swój bank menedżerów, którzy mieliby kierować największymi spółkami kontrolowanymi przez Skarb Państwa. A przy każdym nazwisku trzy zdania, w jakim kierunku zamierza ten i ów pokierować firmami, na czele z flagowym okrętem polskiej gospodarki - PKN Orlen. W końcu pokazanie nazwisk kandydatów powinno pomóc w ziszczeniu marzeń o przejęciu steru państwa. Czyż nie?

Totalna krytyka obróci się przeciwko krytykującym

Póki co, nikt nie oczekuje, że liderzy opozycji będą chwalić Obajtka i klaskać PiS-owi. Ale trzeba mieć świadomość, że totalne dezawuowanie wszystkich działań spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa to praktyka, która przyniesie fatalne owoce. Bo będzie naśladowana przez każdą przyszłą opozycję. Tymczasem narodowym czempionom warto kibicować choćby dlatego, że każdy wypracowany przez nie złoty to konkretne wpływy podatkowe. I jeśli Polaków nie mogą jednoczyć sukcesy polskich firm, to co ma ich łączyć? Bo raczej nie sukcesy sportowe, bo tych, zwłaszcza na futbolowych boiskach, coraz mniej…

A mi osobiście kierunek ekspansji Orlenu odpowiada, bo po kądzieli pradziadek pochodził z Austrii, a prababcia z Czech. Jeszcze przed I wojną światową zamieszkali w okolicach Lwowa. Co ciekawie wróży przyszłości płockiego giganta – i nie tylko jego.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka