Bogusław Mazur Bogusław Mazur
389
BLOG

Zabawa zapałkami na stacji Orlenu

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Najgorszym paliwem napędzającym silnik polityki jest mieszanka emocjonalnej chęci zemsty z brakiem wiedzy. Niemal równie złym zjawiskiem jest rękodzieło ludowe, czyli struganie wariata – udawanie, że się daje ponieść emocjom, a w rzeczywistości prowadzenie zimnej realizacji jakichś interesów. Te prawidłowości się przypominają przy obserwacji gier, toczonych wokół Orlenu.

Nowa większość parlamentarna pozbawiła Polaków złudzeń w dwóch kwestiach dotyczących energetyki. Po pierwsze, dała jasny sygnał, że kończy się czas równych dopłat do cen gazu i prądu dla wszystkich. Po drugie, wbrew nadziejom analityków, pokazała, że odebranie pieniędzy Orlenowi jest ważniejsze, niż pozostawieniu mu środków na kontynuowanie zielonych inwestycji. Spółka, która najwięcej w Polsce wydaje na inwestycje w OZE, ma zostać – jako jedyna – obłożona gigantycznym domiarem. Trudno doszukiwać się chłodnej logiki takiego posunięcia. Pozostaje logika emocji.

Równanie z jedną niewiadomą

Jeżeli chodzi o pierwszą kwestię to, niestety, prędzej czy później wyjście z modelu „wszystkim po równo” musiało nastąpić. Budżetu państwa po prostu nie stać na to, by przez kolejne lata dopłacać do cen prądu i gazu dla wszystkich. Wszystko wskazuje na to, że w drugim półroczu 2024 roku największą pomoc zyskają najubożsi. Pozostaje bardzo istotne pytanie: czy zostaną wprowadzone rozwiązania chroniące konkurencyjność polskiej gospodarki? Polskie firmy nie mogą się załamać pod ciężarem kosztów energii.

Logika faktów

Druga kwestia pokazuje, że w działaniach polityków bardzo często trudno doszukać się logiki. Orlen jest spółką giełdową, w której Skarb Państwa jest największym, ale nie dominującym akcjonariuszem. Po fuzji z Lotosem i PGNiG Orlen stał się jednym z największych europejskich koncernów w sektorze energii i paliw. Ma zyski, które pozwalają mu partycypować w kosztach utrzymania akceptowalnych cen energii.

Warto dodać, że te zyski nie są nadmiarowe. Łącznie za 3 kwartały tego roku zysk ORLENU stanowił około 6,5% przychodów koncernu. Są to wartości porównywalne z osiąganymi przez spółkę przed wybuchem wojny i kryzysem energetycznym. Koncern przeznacza spore środki na inwestycje w transformację energetyczną. Do 2030 roku ma to być ponad 320 miliardów złotych.

Co ważne, Orlen już dziś przekazuje 14 mld zł na zamrożenie cen gazu w Polsce i przeznacza rekordowe w historii kwoty na inwestycje w transformację energetyczną. W tym roku to 36 mld zł na projekty związane z OZE.

Samobójcze gole?

Do tej pory środki na rekompensaty pozwalające obniżyć cen prądu dla odbiorców pochodziły także od wytwórców energii odnawialnej (operatorów farm wiatrowych, słonecznych itp.) - zarówno prywatnych firm energetycznych, jak i spółek Skarbu Państwa. Teraz projekt ustawy KO i Polski 2050 obciąża tym odpisem tylko jedną spółkę – właśnie Orlen.

Trudno pojąć, dlaczego na energetyczną tarczę nie będą się składały inne spółki giełdowe z udziałem Skarbu Państwa tudzież zagraniczne koncerny, czerpiące zyski z polskiego rynku. Można by przyjąć, że chodziło o wbicie szpilki Danielowi Obajtkowi, gdyby nie to, że nowy rząd pozbawi go stanowiska w ciągu kilku tygodni. Ten 15 mld zł, przewidziane w ustawie, można było rozłożyć sprawiedliwie. Pozostawiając Orlenowi więcej pieniędzy na niezbędne Polsce, zielone inwestycje.

Energetyczne absurdy, czyli kosa z matematyki

Kolejny absurd dotyczy dopłat do cen gazu – dwa razy wyższych od cen giełdowych. Tak, to nie pomyłka. Kiedy ponad rok temu wprowadzono tzw. odpis gazowy, który przedsiębiorstwa wydobywające gaz ziemny przekazywały na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny, który finansował system rekompensat dla odbiorców gazu, cena gazu na giełdzie była bardzo wysoka – wynosiła ok. 630 zł/MWh i Orlen dopłacał 350 zł/MWh do funduszu. Dziś gaz jest po 200 zł/MWh, a wg projektu Orlen ma dopłacać ok. 400 zł/MWh. Czyli Polacy nie tylko otrzymają gaz za darmo, ale jeszcze na ich kontach pojawią się pieniądze? Bo jak inaczej odczytywać takie rozwiązanie?

Emocjonalna zemsta czy ludowe rękodzieło?

Pozostaje mieć nadzieję, że tego typu ruchy nie będą przygotowaniem pod podział i częściową sprzedaż narodowego koncernu multienergetycznego. Jeśli bowiem, pod różnymi pretekstami, zabierze się Orlenowi zyski, to będzie można argumentować, że model „czebola” się nie sprawdza i warto to i owo wydzielić i sprywatyzować. To oznaczałoby koniec marzeń o realizacji transformacji energetycznej przez polskie podmioty i realną groźbę zastąpienia niegdysiejszej zależności od rosyjskich surowców zależnością od niemieckich koncernów energetycznych.

Pewien profesor socjologii przez jedną kadencję zasiadał w fotelu posła. Po jej zakończeniu zwierzył się, że przeżył szok poznawczy, gdyż zobaczył, że sala obrad nie była świątynią chłodnych debat, tylko siedliskiem ognistych emocji. Ich przejawy widać też w social mediach – a to znany menedżer od paliw w ramach wymiany opinii napisze: „Tak se myśl pisior”, a to znany polityk skarży się, że „ktoś się wsmal na konto”. Ludzie są ludźmi, trzeba ich zrozumieć. Jednak napędzanie polityki chęcią „a teraz to mu dowalimy” przypomina mem, na którym Puchatek tłumaczy Prosiaczkowi, że najlepszą rzeczą w życiu jest zniszczenie wrogów, picie miodku z ich czaszek i słuchanie lamentu ich kobiet. Czyli taka dziecinada.

Natomiast dążenie do pokawałkowania i sprzedaży „czebola” – a pojawiały się opinie, jakie to byłoby miłe i pożyteczne – pod przykryciem wyrównania rachunku krzywd, oznaczałoby pozbawianie się na własne życzenie ważnego narzędzia wpływu na gospodarkę. Co przypomina faceta, który chcąc sprawdzić ilość benzyny w samochodzie, wsadził do otworu wlewu paliwa zapaloną zapałkę. W ten sposób wpisał się do księgi Rekordów Darwina.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka