Obecnie mamy do czynienia z inwazją zboczeńców udających ludzi normalnych. Nie znaczy, że jestem za ich "utylizacją glebową". Też mają prawo do życia.
Ale chodzi o to, że ludzie normalni, heteroseksualni, do tego bez inklinacji feministycznych, a takich, gdzie istnieje partnerstwo między kobietą, a mężczyzną itd., są sekowani w życiu publicznym.
Stąd sugestia utworzenia klubów ludzi normalnych - takich, gdzie można normalnie pogadać o d... Maryni, a do tego np. wspólnie zorganizować sobie wyjazd na żagle, narty, czy wymienić poglądy na temat wychowania dzieci. Szukać normalności w choćby w przepisach kulinarnych, celebracji świąt, czy dywagacjach na temat trwałości rodziny.
Nie interesować się polityką; tam są ludzie zdegenerowani. Bo polskość to wypełnianie codzienności radością bycia razem.
No cóż. To powinny być kluby lokalne. Ale też, aby zacząć - oferuję swoją posiadłość w okresie wakacyjnym na miejsce spotkań. Powiedzmy - raz w tygodniu.
Nie zapewniam nic poza miejscem spotkania. Cała reszta musiałaby być wynikiem własnej inwencji uczestników.
Ale degustacje potraw i napitków są jak najmilej widziane. Zaznaczam, że nie ma preferencji płciowych. Kobiety są na równi, a nawet mogą być inspiratorkami tematycznymi.
Zatem: jeśli widzicie w tym sens - zapraszam. Czas - np. sobota. Możemy zacząć od sierpnia. Jeśli będą zainteresowani - podam swój adres. (Mieszkam pod Warszawą). Z czasem - może powstanie sieć takich klubów. Oby. Bo polskość to nie walka, ale spędzanie czasu umożliwiające rozwój i miłe spędzanie czasu w dobrym towarzystwie.