Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
242
BLOG

Wojna: covid ostatnią krucjatą totalitaryzmu?

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Polityka Obserwuj notkę 3
W którejś z niedawnych notek pisałem, że scenariusz zamierzeń został przygotowany latem, ale wobec wielu sprzeciwów doszło do tarć, co ujawniły zdarzenia październikowe. Obecnie jest ponowna próba przyjęcia dostosowanego scenariusza, a wyników możemy oczekiwać w styczniu.


W którejś z niedawnych notek pisałem, że scenariusz zamierzeń został przygotowany latem, ale wobec wielu sprzeciwów doszło do tarć, co ujawniły zdarzenia październikowe. Obecnie jest ponowna próba przyjęcia dostosowanego scenariusza, a wyników możemy oczekiwać w styczniu.

Skąd te zmiany? Wydaje się oczywiste, że wynikają z osłabienia obecnej potęgi jaki stanowi Zachód z wiodącą rolą USA.

Proces totalizacji nasilił się wraz powstaniem systemu jednobiegunowego jaki zaistniał po rozpadzie Bloku Wschodniego; USA starają się tworzyć warunki utrzymania swej hegemonii, co musi prowadzić do totalitaryzmu.

Brak zagrożenia Wschodem zrekompensowano (starano się) wprowadzając inne zagrożenia – pojawił się terroryzm i dodawane są kolejne typu dziura ozonowa, przeludnienie, brak surowców, energii, a ostatnio wzrost temperatury. Dodatkowo mamy kwestię LGBT itd., a w zanadrzu można się spodziewać zagrożenia z kosmosu (kosmici, albo meteory).

Wszystkie te czynniki mają jeden cel – ograniczenie praw obywatelskich i wdrożenie społeczeństw w karby totalitaryzmu. Covid i zagrożenia z tym związane – są , jak dotąd, najbardziej skuteczną metodą kontroli społecznej.

Czy wszystkie sprawy idą zgodnie założonym planem?

Oczywiście, że nie. Przede wszystkim świat staje się wielobiegunowy. O ile przy tym Rosja mogła samotnie ulec, to obudzone Chiny stały się potęgą przynajmniej równą Zachodowi. A budzi się przecież Ameryka Południowa i może też to samo zdarzyć się w Afryce; sprawa braku potęgi państw islamu wynika z ich podziału.

 Zachód prowadził politykę ekspansji co zaowocowało uderzeniem na Irak, a następnie Afganistan. Do tego doszły kolorowe rewolucje na północy Afryki i próba przejęcia Syrii.

Wszystko wskazuje, że kampania gruzińska miała stworzyć bazę ataku na Iran. Ostatnim , udanym elementem ekspansji była Ukraina. I można powiedzieć, że dalsze działania kierunkowe były już nieudane.

Nieudana była kwestia koreańska, która nie przyniosła żadnych efektów, a wręcz stworzyła warunki do utraty Taiwanu z czym należy się liczyć w najbliższym czasie. Z Afganistanu trzeba było się wycofać. Gruzja i Syria stracone, do tego narastające problemy z Ukrainą.

Próba przejęcia Białorusi – nieudana. Do tego coraz większe wrzenie społeczne związane z covidem. Potęga Zachodu ma jeszcze silne ostrze militarne, ale brak zaplecza społecznego umożliwiającego ekspansję; już nie występuje korelacja między dobrobytem i ekspansją.

Czego zatem możemy spodziewać się w najbliższym czasie, szczególnie w naszym regionie?

Czy polityk polska jest prowadzona racjonalnie?

Jest sprawą oczywistą, że istnieje dążenie Zachodu do podporządkowania sobie Polski (i innych krajów działających samodzielnie) i gdyby nie zewnętrzne okoliczności – już bylibyśmy zmuszeni do uległości. Polska została wystawiona do roli „zaczepnego kundelka”, którego zadaniem było rozpoczęcie konfliktu z Białorusią. Wybory prezydenckie tamże, to tylko pretekst – znaleziono by inny. Gra idzie o osłabienie Rosji; przejęcie Białorusi pozwoliłoby na stworzenie ukraińskiego zagrożenia dla Rosji, co eliminowałoby ją z pozycji „rozgrywającego”. Automatycznie Rosja zostałaby osłabiona w Syrii, Gruzji, czy Libii.

Rosja dąży do usunięcia zagrożenia ukraińskiego, ale bez zaangażowania sił własnych, Wojna na Ukrainie pozbawiłaby to państwo elementu ingerencyjnego, gdyż brak tam jest zaplecza i materialnego, i populacyjnego. Dlatego tworzone jest zagrożenie, ale Rosja nie jest zainteresowana bezpośrednią wojną.

Z kolei Ukraina, podjudzana i dozbrajana przez Zachód, nie poradzi sobie z Rosją, a na większą pomoc ze strony Zachodu liczyć nie może. Tym bardziej, że zamieszanie na Ukrainie zablokuje kanał przerzutowy gazu. Drugi – przez Białoruś – także zagrożony. A Zachód bez ciepła w domach, bez wygód , nie będzie zainteresowany angażowaniem się w konflikt wbrew własnym interesom. Jedynie Polskę można by było do tego „wystawić”.

I w tym kontekście warto zastanowić się nad granicznym konfliktem z Białorusią. Polska angażując się traci zdolność wsparcia Ukrainy, a do tego jeszcze żąda pomocy ze strony Zachodu.

Czyli – nie dość, że nie wypełnia nakazanej roli, to jeszcze angażuje mocodawców, co stawia ich w niekorzystnej sytuacji. Być może przypadkowo, być może z rozmysłem, ale polskie działania blokują możliwość wojny na Ukrainie.

Czego należy się spodziewać w styczniu? Raczej ostrej retoryki antyrosyjskiej i jednocześnie tonowanie napięć. Bardzo możliwe, że Ukraina zostanie „stracona”, gdyż utrzymanie wojsk w gotowości zbyt długo nie będzie możliwe, „pomoc” Zachodu osłabnie, a problemy wewnętrzne narosną. Może pojawić się „Majdan” ale w „drugą stronę”.

Konflikt graniczny z Białorusią wygaśnie.

A covid?

Też możliwe jest stonowanie – wprowadzi się leki blokujące rozwój wirusa.

Co dalej?

Sprawa jest otwarta. Jednak musi nastąpić jakieś przetasowanie tworzące podstawy zmiany relacji. Można więc też liczyć się z próbami kontruderzenia totalsów.


członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka