Każda wojna jest złem, nawet ta "w słusznej sprawie".
Jak odnieść się do konfliktu na Ukrainie z polskiego punktu widzenia?
Jeśli pominąć sferę emocjonalną to powinniśmy być obojętni - ta wojna równo osłabia i Rosję, i Ukrainę, a zatem jest korzystna z punktu widzenia Polski.
Nie mam żadnego sentymentu względem Ukrainy. W relacjach z Polską ZAWSZE stanowiła kłopotliwy problem. Zawsze też, mając po temu możliwość wyboru, wybierała najgorsze wyjście. Nigdy nie stworzyła wizji samodzielności budowanej własnymi rękami, a liczyła na dary niebios - że jej się należy, a interesy innych są pomijalne. Do tego ta niesłychana mściwość, chęć niszczenia i wręcz bestialstwo charakteryzujące stosunek do innych ludzi.
Już pomijając kwestie, nierozliczone, rzezi wołyńskiej, czym wykazała się Ukraina po darowaniu jej niepodległości? Czy stworzono podstawy budowy państwa takiego, gdzie obywatele czują się w nim dobrze?
Nastąpiła oligarchizacja i to często pod płaszczykiem nacjonalizacji. Wymuszona ukrainizacja, zaowocowała przekształceniem państwa na nazistowskie, co z kolei spowodowało opór mało poczuwającej się do wspólnoty z częścią zachodnią okręgów wschodnich.
Problem próbowano rozwiązać "normalną na Ukrainie" metodą, czyli likwidacją stawiających opór. Przykład odeski i tego, co próbowano robić na wschodzie, jest jasny.
W zaistniałej sytuacji należy postawić pytanie: czy taka Ukraina może (mogłaby) być przyjazna Polsce? Wszelkie dane wskazują, że animozje szybko by narastały. Bo nie ma co liczyć na przyjazne gesty, gdy Ukraina otrzymując polską pomoc, blokowała przejazd pociągów do Polski.
Zaznaczę, że ten stosunek nie dotyczy konkretnych ludzi z którymi można zawierać przyjaźnie i związki. Ale odium zaszłości ZAWSZE będzie się snuło tumanem.
Oceniając sytuację. Dla Polski lepsza byłaby federalizacja Ukrainy, gdyż to blokowałoby możliwość osiągnięcia potęgi, gdyż ta skierowana byłaby na państwa ościenne, a na Polskę w pierwszej kolejności.
Stosunek do Rosji jest oczywisty - to wróg polskości, który kieruje się dążeniem do roli pana i władcy podległych mu ludów. Owszem, w wersji łagodnej bywa "surowym ojcem", ale w zwykle wykazuje się rolą satrapy. Rosja w najlepszym razie chce uchodzić za "starszego i silniejszego brata". Na tej zasadzie oparty jest panslawizm. Problem w tym, że chce podporządkować sobie wszystkich, nie tylko Słowian, a ideą łączącą ma być rosyjski knut.
Gdyby Rosja kierowała się także korzyściami rozwojowymi wszystkich, czyli dążyła do stworzenia wspólnoty celu - być może mogłoby to być akceptowalne zwłaszcza wobec równie, a może nawet bardziej pazernej postawy Zachodu.
Dystansując się od popierania którejkolwiek stron konfliktu warto pomyśleć o relacjach jakie powstaną po jego zakończeniu i to niezależnie od wyniku. Do jakiego modelu współżycia z sąsiadami powinniśmy dążyć i to wariantowo?
Powtórzę tezę wyjściową - osłabienie obu stron jest dla Polski korzystne, gdyż może pozwolić na danie podstaw kształtowania regionalnych relacji współżycia. Tworzenie Trójmorza jest możliwe tylko z osłabioną Ukrainą i to w formie federacji.
Rosja w żadnym wypadku nie zaangażuje się w taki projekt, ale zwłaszcza jako zwycięzca konfliktu, będzie nań patrzeć przychylnie, o ile nie będzie tam elementów antyrosyjskich.
Tu dlatego, że Rosja nie dysponuje siłami zdolnymi do okupacji i będzie zainteresowana stworzeniem bufora w kontaktach z Zachodem.
Dla Polski sytuacja mogłaby być korzystna o tyle, że też powstałby bufor , czy też wsparcie w oporze przed ingerencją niemiecką - ich ciągłym "drang nach Osten".
(Powstanie zarzut, że przecież NSII - to bliska współpraca Niemiec z Rosją. To nie tak. Już widać, że to "kroplówka" dla niemieckiej gospodarki. Bez dostaw gazu (energii) do Niemiec - nie tylko ten kraj, ale cała zachodnia Europa wejdzie w proces pogłębiającej się stagnacji. Po prostu towary chińskie, jak też wytwarzane w całej chińskiej strefie wpływów, szybko wyprą produkcję europejską z rynków światowych. Ten proces można tylko spowolnić.).
Niemcy chcą więc utrzymać się jak najdłużej "na powierzchni" poprzez wykorzystaniu zasobów Europy środkowowschodniej.
Przedstawiony punkt widzenia jest ograniczoną analizą. Niemniej i tak rzutuje na obecną sytuację. Ważne, aby nie dać się wciągnąć w zaistniały konflikt i to z perspektywy ustanowienia mniej antagonistycznych relacji w przyszłości.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka