Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
142
BLOG

Przemiana świata...

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 10
To taka próba nawiązania do Tolkiena. Zmiany następują: czego oczekiwać jako efektu końcowego?

Trudno jest oderwać się emocjonalnie od zdarzeń bieżących, a ich ocena przesłania tworzenie wizji jak świat będzie, czy może będzie, wyglądać w przyszłości. Że nastąpią przemiany - to chyba oczywiste.


Zmiany jakie nas czekają dotyczą kwestii zarówno nowego podziału wpływów jak i zmian w mentalności.

Obecnie  ten drugi czynnik jest zupełnie pomijany. Większość obserwatorów dokonuje "podziałów" przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowych zasad. Tymczasem wykluwanie się nowych relacji jest poprzedzane starciami o charakterze militarnym. Czyż nie taki był  wynik np. I WŚ? Przecież jeszcze na początku XX w. normą była eliminacja ludności jako metoda rozwiązywania problemów społecznych. Wszak na takiej zasadzie Belgia dokonała ludobójstwa w Kongo, a wcześniej osadnicy protestanccy wymordowali rdzenną ludność Ameryki. Podobnie było z Australią.


Bardzo podobną sytuację mamy dzisiaj; dalej akceptowana jest rola USA jako żandarma utrzymującego ustalony porządek, co do zasad, po II WŚ, gdzie obowiązuje prawo dążenia do zysku i gromadzenia własności jako czynnika motywacyjnego ludzkiej aktywności społecznej.

Tymczasem pojawiły się inne propozycje. Chiny stały się potęgą, która z jednej strony stworzyły totalitarną kontrolę jednostki, ale w relacjach z innymi stosują zasadę "win - win". To znacznie lepsza propozycja dla państw Afryki jak też innych, biednych regionów niż to, co oferuje Zachód broniący swych pozycji.

Również Rosja dąży do własnej odrębności etycznej. I właśnie w tych kategoriach warto spojrzeć na "zdarzenia ukraińskie". Działania wojenne, mimo wrzawy medialnej, nie mają charakteru wojny totalnej. Przynajmniej tak można postrzegać działania Rosji. Niestety - jeśli konflikt będzie się przedłużał należy liczyć się z coraz większą ilością przypadków, które będą oceniane jako wojna totalna.


Powrócę do tytułowego zagadnienia i przedstawię swoje sugestie tyczące nowych relacji regionalnych. Nie światowych, bo na to chyba za wcześnie. Do tego występuje wyraźne dążenie do poszerzenia konfliktu - do tego dąży strona zachowawcza, czyli tracący swe wpływy Zachód.

Chyba nie muszę dodawać, że przedstawiony punkt widzenia będzie perspektywą cywilizacyjną - bo tylko z takiej jest sens czynić rozważania.


Podstawowym pytaniem jest to, jaki model stosunków byłby celowy w relacjach międzyludzkich. 

Model zachodni się nie sprawdził - jest coraz więcej form degenerujących, które prowadzą do narastania antagonizmów zarówno między państwami wspólnoty Zachodu jak i grupami społecznymi wewnątrz. Nie wszyscy chcą kierować się ustalonymi zasadami bądź traktują je wybiórczo - stosuję tylko te, które są dla nich korzystne zapominając o konieczności pewnych obciążeń na rzecz innych. Jest też wiele "buntów" państw, które chcą wybrać własną drogę rozwojową, a takie próby są bezwzględnie karcone. Jednak ich istnienie podważa stabilność systemu.


Sukces Chin wynika z innej drogi rozwojowej, gdyż tam nie liczy się indywidualny zysk, a zysk grupowy, gdzie podziału korzyści dokonuje jednostka centralna. Przy braku dostatecznie silnych, zewnętrznych czynników stymulujących innowacyjność, model totalitarnej kontroli sprawdza się i system jest spójny. Można być przekonanym, że wygra starcie z systemem zachodnim - chyba, że nastąpi zagłada.


Czy istnieje możliwość tworzenia systemu konkurencyjnego zarówno względem modelu chińskiego jak i zachodniego?

Na pewno taki system musiałby zachować znaczny "wkład" indywidualizmu, ale kierowanego  nie na własny zysk materialny, a w znacznym stopniu mentalny i do tego uwzględniający potrzeby społeczne.

Taka opcja jest możliwa tylko wtedy, gdy to świadomość jednostki tworzy barierę dla rozpasania konsumpcjonistycznego (w systemie chińskim barierę tę tworzy jednostka centralna).

Wzorem na który można się powoływać są doświadczenia Rzeczypospolitej, a wiele rozwiązań społecznych dalej funkcjonuje w polskim społeczeństwie. Stąd sugestia określenia idei jako Cywilizacji Polskiej.


Czy zatem może być to remedium na obecne zawirowania? Jako idea - będzie traktowana jako mrzonka - zwłaszcza przez oligarchów zarządzających obecnym systemem, a w ich rękach są media i inne  środki wpływu. Jednak szansa powstania takiej odmiany cywilizacji wydaje się realna przy rozprzężeniu wewnętrznym Zachodu.A jest duża szansa, że skutkiem konfliktu ukraińskiego będą narastające animozje wynikające z kryzysu ekonomicznego stymulowane brakami surowców pozwalających na utrzymanie obecnej stopy życiowej.

Z kolei Rosja zostanie osłabiona militarnie, a tam wszak najbardziej liczy się siła.

W efekcie tworzy się "przestrzeń" dla nowego rozwiązania.

Czy może się to dokonać w Polsce?  System, aby być trwałym, musi być komplementarnym, czyli samowystarczalnym  - zdolnym do podjęcia wyzwań zarówno ekonomicznych jak i militarnych, a Polska na to  jest za mała. Tylko wspólnie wraz z innymi państwami regionu rozumianego jako zawierającego w rozwiązaniach społecznych podobne unormowania można zakładać sukces.

Zarys Trójmorza jako projektu, czyli Rzeczpospolitej wszystkich narodów regionu może sprostać wyzwaniu.

Na razie, po pierwszych pozytywnych krokach, polskie władze niszczą ideę tworząc konflikty - głównie chodzi o Białoruś. Do tego włączanie się w konflikt ukraiński jest sprzeczne z ideą cywilizacyjną (polską).

Zarówno Białoruś jak i Ukraina powinny znaleźć się wśród państw tworzących tę nową Rzeczpospolitą.O ile Białoruś jest (była) blisko idei, to sztucznie stworzony konflikt odsuwa ją od tego.

Z kolei Ukraina jest zbyt wielkim państwem (w obecnych granicach) by stać się elementem wspólnoty. Do tego ukraińska mentalność, roszczeniowe nastawienie i podobne cechy uniemożliwiają udział tego kraju we wspólnocie. Dopiero znaczne osłabienie umożliwi współistnienie.

Postawię tu tezę, która będzie mocno zwalczana - że Rosja, osłabiając Ukrainę (i samą siebie też) działa na korzyść Polski i opcji Rzeczpospolitej Trójmorza. Także  korzystne tu będzie zmniejszenie terytorium Ukrainy.

Pozostaje problem mentalności. Nawet okrojona i osłabiona Ukraina, ale z istotnym czynnikiem neobanderowskim nie nadaje się do wspólnoty. Tu również Rosja eliminując nazi-bataliony robi "dobrą robotę". To dalej za mało na tworzenie podstaw współistnienia. Dalej "wisi" pamięć pomordowanych na Wołyniu.

Chichotem losu jest to, że Ukraińcy wymordowali Polaków (i Żydów też), aby mieć tereny dla siebie, a teraz, po kilkudziesięciu latach gospodarowania na własny rachunek przyjeżdżają do Polski do pracy, a teraz i po ratunek. I Polacy im pomocy udzielają.

Nie oceniam zjawiska negatywnie. Być może właśnie ta sytuacja, gdy większość z uchodźców powróci do domów stanie się orędownikami zmian; można sądzić, że ich mentalność nie przewiduje współistnienia i muszą się tego nauczyć. A przecież współistnienie oparte jest nie na zasadzie oddawania innym tego co mamy, ale na dzieleniu się z z innymi tym, co nam zbywa.


Podam dwie sytuacje "pociągowe". Jedną opisała blogerka (werka 123), gdzie jej miejsce w pociągu zajęła młoda Ukrainka. Czyli nie dość, że Ukraińcy dostali azyl w Polsce, darmowy przejazd pociągami, różne świadczenia, to jeszcze uważają, że im się to należy i mogą panoszyć się względem miejscowych. Dosyć charakterystyczna postawa. Aby budować Rzeczpospolitą Trójmorza z Ukrainą - takie postawy muszą być wyeliminowane.


Druga sytuacja obrazuje mentalność rosyjską. Także w pociągu - podmiejskim Moskwy. Tam w zatłoczonym wagonie rozsiadł się "maładiec", a na siedzeniu obok  położył swoją butelkę z wodą. Nikt nie śmiał zająć tego miejsca. Czyli postawa jak mogę coś zawłaszczyć, to nawet jak mi to niepotrzebne, to nie dam drugiemu.


Cóż. Chyba oczywistym jest, że obie opisane postawy nie mają wiele wspólnego z polskością.

Wracając zaś do Ukrainy. Jej wejście do Rzeczypospolitej Trójmorza może być na zasadzie ich własnego, świadomego wyboru i własnego dążenia do zmiany mentalności i eliminacji postbanderowskich wpływów. W tym dziele pomoc jakiej udzielamy uchodźcom ma sens i miejmy nadzieję, że zaowocuje w przyszłości.



członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo