Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
54
BLOG

Fronty wojny

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Polityka Obserwuj notkę 6
"Gorąca" wojna na Ukrainie jest tylko przykrywką zachodzących przemian.

Czemu służą "sankcje" nakładane na Rosję?

Czy faktycznie są dotkliwe dla Rosjan? To kwestia cywilizacyjnego spojrzenia na ten problem. Rosjanie faktycznie żyli na poziomie (ci w "interiorze"), który niewiele się zmienił - po prostu  dostępność  towarów oferowanych przez Zachód jest dla nich niewielka. Sankcje dotyczą ludności dużych miast, którzy kulturowo są najbliżsi zachodowi. Czyli faktycznie uderzyły w potencjalnego zwolennika.

Faktycznym celem tych działań jest odcięcie Zachodu od kontaktu z Rosją. Pytanie: kto bardziej na tym traci biorąc pod uwagę specyfikę wymiany towarowej?

Rosja eksportuje surowce i nisko przetworzone produkty, a kupuje te "z górnej półki" gdzie podstawowym wkładem jest przetworzona myśl. Tyle, że do tego potrzeba i energii, i surowców.  Może się więc okazać, przy braku alternatywnych źródeł dostaw, że nastąpi krach na rynkach Zachodu, gdyż bieżąca produkcja nie będzie w stanie zaspokoić potrzeb społeczeństwa.

Dla Rosji, przy niskiej konsumpcji, nie stanowi to żadnego problemu.


W zaistniałej sytuacji coraz wyraźniejszy jest podział świata na strefy wpływu, z tym, że ta "zachodnia" gwałtownie się kurczy - i to na własne życzenie.

Jest gorzej, gdyż wobec zagrożenia związanego z utratą źródeł surowcowych, co grozi zapaścią poziomu stopy życiowej,  występują silne tarcia między państwami zachodniej wspólnoty. I okazuje się, że ta wspólnota staje się iluzoryczne; hegemon, czyli USA,  broni swych pozycji kosztem Europy.

Można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że USA są praktycznie samowystarczalne surowcowo i energetycznie. Jednak nie mają istotnych nadwyżek. Z kolei Europa ma wyraźne braki, albo produkcję na poziomie potrzeb (żywność).

Konflikt na Ukrainie swymi skutkami uderza przede wszystkim w Europę, a wzmacnia pozycję USA. Tyle, że to dotyczy relacji w ramach wspólnoty zachodniej, bo już w odniesieniu do innej potęgi - Chin, raczej powoduje osłabienie. 

W efekcie Zachód, tu jako całość, traci wpływy w Rosji i wschodzie Europy, ale też ma zmniejszone pole wpływu w innych regionach świata.


Jak można przedstawić te rozgrywki ze wskazanej perspektywy?

USA angażują się w konflikt ukraiński, gdyż to osłabia Rosję i jej możliwości ekspansji w innych regionach (głównie BW i Afryka). Jednak , co wskazałem, efektem konfliktu będą problemy państw zachodniej Europy. Te niezbyt chętnie uczestniczą w amerykańskich grach. Stąd specyficzna rola Polski gotowej wspierać USA w ich zamierzeniach.

Co na tym zyskujemy, co tracimy?

Nie jest truizmem, że polskie zaangażowanie znakomicie przekracza możliwości. Kupujemy broń od USA, co wspiera amerykański przemysł, pomagamy Ukrainie sprzętowo, finansowo, a teraz jeszcze przyjmując uchodźców. Ale zyskujemy wsparcie USA dla naszego stanowiska w sporze z Europą zachodnią, a w szczególności z Niemcami.

Należy dokonać bilansu. Jakie straty ponosimy z racji narzuconego odchodzenia od węgla stanowiącego podstawę naszej energetyki? Czy środki przeznaczone dla Ukrainy rekompensować mogą te straty?

Jeśli akcja przeciwko Polsce ze strony Niemiec/UE powiodła by się, to pozbawiłoby to nas zasobów energetycznych i uzależniło od dostaw z Niemiec poprzez hub gazowy zasilany przez Rosję. Polska byłaby "na pasku" Niemiec, szczególnie, że obecna polityka prowadzi do zniszczenia wszelkich kontaktów bezpośrednich z Rosją.


Polityka prowadzona przez rząd Morawieckiego jest dosyć racjonalna. Tyle, że nie prowadzi do rozwoju, a wzajemnego wyniszczania. Owszem, można założyć, że wobec odstawienia Niemiec od "rosyjskiej piersi", zmniejszy się nacisk na zniszczenie polskiej energetyki, ale straty będą po obu stronach.

W tej sytuacji zadziwia postawa konsorcjum : Duda, Morawiecki + część PiS-u, uzupełniona opozycją, nastawiona na uległość względem UE. Pomocy ze strony UE nie doświadczymy, gdyż faktycznie oni sami wymagają wsparcia - nie są w stanie utrzymać obecnych pozycji, a poddanie się nakazom Brukseli wymusi uległość względem Niemiec i z czasem doprowadzi do założonego "ładu energetycznego" z Niemcami mającymi w swym ręku kurek.

Jeśli utrzymamy poziom wsparcia Ukrainy, a do tego poddamy Brukseli - to nastąpi w krótkim czasie rozpad więzi społecznych.

Chyba nie muszę dodawać, że "uhonorowanie" Polski wizytą Bidena miało jeden cel - wynegocjowanie maksymalnego wsparcia dla Ukrainy, tak, aby zmniejszyć konieczność pomocy amerykańskiej.


Cóż. Jeśli zachowamy minimum zdrowego rozsądku i dbałość o Polską Rację Stanu - mamy szanse na wygranie tej kampanii na obu frontach. Ale "cienka czerwona linia" nie może być przekroczona, a jest do nie bardzo blisko. Należy wnikliwie przyglądać się poczynaniom Dudy i Morawieckiego (bo co do Tuska & co to chyba nie ma wątpliwości) i w miarę możliwości wspierać ugrupowania patriotyczne. 

Miejmy nadzieję, że świadomość zagrożeń zacznie wzrastać w polskim społeczeństwie mimo nachalnej propagandy antypolskiej.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka