Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
48
BLOG

Chinu, Polska, Ukraina ... i reszta

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Polityka Obserwuj notkę 0
Rozszerzenie narracji wczorajszej notki.

Wczoraj zamieściłem notkę odnoszącą się do Chin, a raczej tego, że są one pomijane w opisie działań na "wielkiej szachownicy". A przecież państwo o takiej roli w świecie nie może być pomijane w rozważaniach; kichnięcie Xi może być tajfunem dla połowy świata.

I , zapewne przypadkowo, zadzwonił znajomy z Zachodu, ale twierdzący, że ma źródła informacji zbliżone do dobrze poinformowanych przez środowisko zbliżone do kasty rządzącej Polską, iż nasze władze mają świadomość tyczącą roli jaka jest przewidywana Polsce w ramach toczącej się rozgrywki.

Pierwsza uwaga, że konflikt ukraiński został "ukartowany" między USA i Rosją celem nowego rozłożenia stref wpływów w tej części świata.

Czy ujęcie jest zasadne? Deal Roosewelta ze Stalinem opiewał ustalenia w perspektywie 50 lat. A tu minęło ich nieco więcej - stąd opcja nowego rozdania jest uzasadniona. Ciągły nacisk Zachodu powodujący rozpad ZSRR, ale też konsolidacja dokonana przez Putina - są elementami układanki dla "dużych misiów". Czyli mamy trwający już kilkadziesiąt lat stan "przepychanki" między Rosją a USA (+ Anglia). Do tego doszedł nowy, duży gracz - Chiny.

W zaistniałej sytuacji - mamy rosnącą potęgę Chin, słabnący Zachód (w tym tracące pozycję hegemona USA) i "stającą na nogi" Rosję. Elementem gry są Niemcy mające aspiracje do przywództwa europejskiego - a faktycznie ich próbę utrzymania się na powierzchni ( Niemcy skazane jest na większą porażkę niż USA - to z racji braku surowców, gdy poziom techniczny produkcji chińskiej z powodzeniem może zastąpić niemiecką).

Strategicznie sojusz Niemcy - Rosja może być brany pod uwagę, ale miałby on konflikt wpisany w "status założycielski". Po prostu nie może być dwu przywódców. Rosja nie zgodzi się na przywództwo niemieckie, a Niemcy zawsze będą chciały je uzyskać. Konflikt byłby nieuchronny, a historia dowodzi, że nie ma przed tym obrony.

Niemniej - nawet czasowa współpraca Niemcy - Rosja skutecznie podważyłaby pozycję USA usuwając je z rejonu basenu Morza Śródziemnego. To zaś eliminuje wpływy Izraela skazując go na niebyt. Taki rozwój sytuacji rozważał choćby Kissinger.

No i do tego dochodzą Chiny, które strategicznie dążą do usunięcia wpływów USA z Dalekiego Wschodu, a do tego mają chrapkę na Syberię.

To tło dla działań.

Wg wskazanego źródła, sytuacja jest rozgrywana w ten sposób, że Rosji zaproponowano kontrolę nad wschodnią i południową Ukrainą (może z wyjątkiem Odessy). W zamian oczekując wsparcia Rosji na Dalekim Wschodzie, co miałoby zapobiec parciu Chin na Syberię.

Uzupełnieniem byłoby stworzenie Trójmorza jako struktury przeciwstawiającej się Niemcom w Europie; ten blok pozwoliłby USA na zachowanie wpływów w basenie Morza Śródziemnego.

Czy to pozycja stabilna?

W tej części świata - tak. Niemcy mają "wyrwane zęby", Rosja zyskuje możliwość stabilnego zaplecza na południowo-zachodniej flance. Trójmorze z Polską tworzy stabilny system. Jest problem Ukrainy, która w obecnej postaci jest zbyt duża i zbyt bogata na takie rozdanie. Stąd akceptacja dla podziału.

Wschodnia i południowa część - w ręce Rosji. Pozostała podział między Polskę (dawne ziemie RP) i Węgry. Rumunia w zamian za Mołdawię także miałaby w tym wziąć udział.

Rozwiązanie możliwe - zwłaszcza, że Trójmorze bez (zachodniej) Ukrainy byłoby tworem niepewnym.

To, czy poszczególne regiony wejdą w skład innych państw, czy zachowają samodzielność - jest kwestią dyskusyjną. Wszystkie opcje możliwe - chodzi o strefy wpływów.

Teraz rozważmy to w relacji do Chin.

Rosja jest zagrożona - do Syberii, aż porawie po Ural, Chiny zgłaszają swe pretensje. Tyle, że nie zamierzają (tak to można odbierać ) swej presji regulować militarnie, a raczej sukcesywnym parciem populacyjnym. Syberia jest słabo zaludniona, a wysłanie tam kilkudziesięciu milionów Chińczyków nie jest żadnym problemem. Akcja tego typu, nawet masowa, w świetle lockdownu Szanghaju, jest naturalną możliwością.

I tu warto dodać czynnik ideowy - cywilizacyjny.

Rosja nie wytworzyła, mimo prób, idei cywilizacyjnej. Stworzony tam system bazuje na chińskich zasadach, a przejęty został od Mongołów i to w wersji zdegenerowanej. Próby jego przeistoczenia w oparciu o inspiracje Cesarstwa Rzymskiego nie przyniosły rezultatu. Można powiedzieć, że jest to twór niespójny, a zatem niestabilny, łatwo ulegający w konfrontacji. (Dowodzi tego czas smuty z okresu końca XVI wieku po konfrontacji z RP, gdzie upadkowi zapobiegło tylko to, że Polska uległa sama wpływom Zachodu - poprzez katolicyzm, a także rewolucja 1917 roku).

Perspektywicznie Rosja wejdzie, wcześniej, czy później, w obręb ideologii chińskiej, a populacyjny nacisk na Syberią będzie stymulatorem procesu.

W tym świetle Rosja może być zainteresowana powstrzymywaniem Chin, ale może też traktować sprawę jako odległą w czasie, gdy wsparcie USA w ich strategii spowoduje szybki "gorący" konflikt po którym pozostanie spalona ziemia po obu stronach. Strategicznie - wygranym byłyby USA, a Rosja w obu wariantach (wygrana/przegrana z Chinami), przegrywa.

Z kolei stosunek Chin do Rosji jest specyficzny. Założone jest przejęcie Syberii (w dogodnym czasie), ale otwartym pozostaje stosunek do regionów europejskich. Tu Chiny nastawione są na współpracę z Polską mając w pamięci relacje z Rzeczypospolitą. Ideowo Cywilizacja Polska i Cywilizacja Chińska mogą współistnieć bez konfrontacji. Te ideowe przesłanki leżały u podstaw "dziwnych" reakcji Chin choćby w 1956 roku. Obecnie - także otwarta jest droga do wznowienia takich relacji, a tworzone Trójmorze na podstawach Rzeczypospolitej taką opcję czyni możliwą.

Przechodząc do końcowych wniosków tyczących Polski.

Wspomniane źródło sugerowało świadomość polskich władz tyczących takiego rozwoju sytuacji. Wypowiedzi polityków rosyjskich - także wpisują się w tę narrację. Sugestia JK wysłania wojsk rozjemczych na Ukrainę potwierdzałaby te zamierzenia. Ostatnie wypowiedzi Zełeńskiego o współpracy (bliskiej) z Polską wskazują, że i tej pacynce ktoś to wytłumaczył - wcześniejsze wypowiedzi wskazują, że nie był wprowadzony w temat.

W czym jest problem? W zasadzie sytuacja rozwija się w duchu przewidywań jakie prezentowałem. Tyle, że w duchu RP, gdzie Rosja likwidując postbanderowców działa korzystnie na ten kierunek. Problemem jaki się pojawia jest to, czy przyszła federacji Polski z Zachodnią Ukrainą będzie typu Polin, czy Rzeczpospolitej.

Widać wyraźnie, że Duda, Morawiecki dążą do rozwiązania typu Polin. Także cały PiS coraz bardziej jest "twarzą" tego projektu. Opozycja stoi twardo po stronie Niemiec, ale bardziej zwalcza opcję RP - gotowa jest wesprzeć projekt Polin.

Co zatem jest (będzie) probierzem?

Jest to kwestia udziału polskich wojsk poza granicami kraju.

Każda interwencja zewnętrzna (na Ukrainie, ale też np. w Mołdawii - to ważny kierunek), będzie służyła opcji Polin. Pozostawienie wojsk w kraju, a jedynie wsparcie materiałowe - raczej przybliża możliwość stworzenia (odbudowy ) Rzeczypospolitej.

To, że Zełeński mówił o współpracy - to wskazanie na kierunek Polin. Już samo to, że te słowa padły z ust polityka żydowskiego pochodzenia jest wymowny. Należy spodziewać się podobnych opinii, enuncjacji polityków izraelskich. Może nawet zmniejszenia nacisku na piętnowanie Polaków itd. - to ku akceptacji rozwiązania. A np. takie działania jak nagłe "pompowanie" Magierowskiego na prezydenta RP, świadczy o szerokim spektrum przygotowującym grunt zamierzeniu.

Tylko silny sprzeciw wobec użycia wojska poza granicami kraju (udział w "gorącym" konflikcie), może blokować te poczynania. No i należy obserwować okoliczności - reagować na wszelkie próby nacisku.

Czy opcja Polin jako typu rządów w naszym regionie jest zła?

Obecnie mamy ten typ władzy - tego nie ma co wyjaśniać ludziom myślącym, a durniom i trollom - nie ma sensu. Czy rozszerzenie na Ukrainę (zachodnią) pogorszy relacje? Niestety tak - biorąc pod uwagę jaki typ oligarchów rządzi Ukrainą. Zarządzanie odbywałoby się na bazie podsycania konfliktu nacjonalistycznego między Polakami i Ukraińcami. Do tego z takim niestabilnym tworem Chiny nie wejdą w relacje dobrosąsiedzkie. Nie ma też opcji bydowania relacji z Rosją.

Kto chciałby żyć w takim kraju, nawet widząc, że na Zachodzie jest dużo gorzej? Najgorszy zaś byłby brak nadziei na poprawę sytuacji.

I tym miłym akcentem kończę pozostawiając czytających z własnymi przemyśleniami.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka