Jaki mamy sytuację?
Ano - na Ukrainie Rosjanie systematycznie likwidują Ukraińców. Straty są coraz większe - zwłaszcza "w sile żywej" i tego już nie ma jak ukryć przed społeczeństwem. Poparcie dla obecnego reżimu zaczyna drastycznie spadać. Kolejna klęska jaka się szykuje - "kocioł" w rejonie Siewierodoniecka może być zaczątkiem rozpadu struktur. Przynajmniej na Zadnieprzu.
Na świecie , a w zasadzie to liczy się tylko "Zachód", bo reszta świata ma własne problemy, narastają problemy gospodarcze - i szykuje się potężny kryzys finansowy. Krach większy niż 1929.
To tym większym jest zagrożeniem, że Zachód ma relatywnie wysoką stopę życiową wynikającą z dawnych, kolonialnych rabunków, a i obecnie dobrobyt utrzymywany był dzięki eksploatacji krajów o niższej organizacji struktur społecznych. Brak dostępu do surowców, ale też utrata rynków zbytu na wysoko przetworzona produkcję - zwłaszcza "produktów" finansowych (upadek roli $ przyspieszony usunięciem Rosji z systemu SWIFT) powoduje przyspieszenie procesu upadku.
Dochodzi do tego jeszcze czynnik żywności; brak dostępu do żywności z Ukrainy i Rosji spowodował wzrost cen i rozchwianie rynku. Podobno zapasy zboża wystarczyć mają na 5 - 6 tygodni. Dalej to już problemy. Czym zakończone?
Masową migracją z Bliskiego Wschodu i północnej Afryki do Europy, co spowoduje problemy społeczne skutkujące zamieszkami.
A Polska?
Tu wcale nie jest dużo lepiej. Polityka rządu doprowadziła do sytuacji zbliżonej do tej jaka była pod koniec rządów PO. Co prawda obciążenia są lepiej rozłożone społecznie - nie ma praktycznie głodu, czy permanentnej biedy w dużych grupach społeczeństwa, ale nastąpiła likwidacja "klasy średniej". Piszę to w cudzysłowie, gdyż trudno mówić o polskiej klasie średniej. Tu do tej grupy należy zaliczyć wszystkich ludzi z inicjatywą, którzy próbują (próbowali) samodzielnie realizować swoje zamierzenia gospodarcze.
Ci ludzie działaniami władz zostali pozbawieni poczucia sprawczości - czyli ich wysiłek nie ma żadnego wpływu na efekt końcowy. Czy pracujesz i "wykazujesz się", czy też zabiegasz o wsparcie od rządu - efekt jest taki sam. To po co się wysilać?
Nie jest to jeszcze stan rewolucyjny, ale go poprzedza - bo tworzy frustrację.
Na obecnym etapie koniecznością jest rozpoczęcie rozmów pokojowych, gdyż tylko dogadanie się może zażegnać ten szykujący się totalny kryzys.
Można sądzić, że przeszkodą jest Zełeński - i należy spodziewać się usunięcia zawalidrogi i to w ekspresowym tempie. Jeśli negocjacje mają przynieść rezultat - powinny rozpocząć się w ciągu tygodnia. Max. 2 tygodni. Później - może być za późno.
Komentarze