Można się zastanawiać nad meandrami zachowań Zełeńskiego i wynikających z tego skutków.
Wiele rzeczy nie przebiega zgodnie z przewidywaniami, chociaż może to być iluzoryczne. To dlatego, że jesteśmy zbyt niecierpliwi, a tu sprawy toczą się zupełnie innymi koleinami.
Oczywiście - narracja tycząca Ukrainy ze strony rządzących Polską a robiących wszystko, aby wciągnąć nas do wojny, jest specyficzna. Dlatego obraz sytuacji jest tym trudniejszy w ocenie.
Czy Ukraina mogła wygrać z Rosją?
Założenia były identyczne jak w Gruzji 2008. Czyli nagle zaatakować, zająć teren, a następnie płakać, że agresor "nas " atakuje. W Gruzji nie udało się tylko z jednej przyczyny - nie udało się zniszczyć tunelu, którym szło zaopatrzenie rosyjskie. Ale był element zaskoczenia.
Na Ukrainie - Rosjanie uprzedzili atak i do tego to oni zajęli kluczowe tereny - pas łączący Rosję z Krymem. Reszta wygląda na improwizację przy założeniu, że państwo ukraińskie rozpadnie się, co spowoduje powołanie nowych władz spolegliwych Moskwie.
I tak się szykowało. Jak zaś kiedyś wygadał się Zełeński, katastrofie zapobiegła pomoc polska.
Jaka?
Trudno mi określić to jednoznacznie. Raczej nie w postaci uzbrojenia - to zadziałało później.
Można sądzić, że były to jakieś siły "służb", które, korzystając z własnej łączności i wg planu działania, zapobiegły rozpadzie struktur ukraińskich.
Ale ta sytuacja i tak była kiepska dla Ukrainy, co zaowocowało umową przygotowaną w Turcji.
I tu nastąpiła interwencja Zachodu w postaci wizyty Johnsona w Kijowie, który przyobiecał nieograniczoną pomoc w wojnie, a do tego włączenie się NATO do walki.
Dlatego Zełeński się zgodził, zwłaszcza wobec korzyści osobistych jakie mu zaoferowano + bezpieczeństwo (rodzina znalazła się w Izraelu).
Zachód liczył na zduszenie Rosji sankcjami i wykluczeniami itd.
Ukraina dostała broń i możliwość przeszkolenia wojsk.
I teraz: gdyby to była decyzja o tylko pomocy Zachodu, to nie byłoby tak agresywnych roszczeń Zełenskiego kierowanych do Zachodu jako całości i poszczególnych krajów.
Zełeński tylko żądał tego, co mu obiecano. A Zachód nie bardzo chciał wypełniać zobowiązania. A oczekiwania były takie, że Ukraina dostanie wszystko o co poprosi (zażąda).
Warto dostrzec, że początkowo nie stawiano sprawy wygranej Ukrainy, a jedynie kontynuowania wojny. Oczekiwania sukcesów pojawiło się później.
Obecnie stawiane są jako warunek dalszego wsparcia.
Czyli, owszem, pomagamy jeszcze, ale radźcie sobie sami, bo my nie chcemy rozszerzenia konfliktu.
Zełeński został "kopnięty jak bezpański pies", a za dalsze stawianie żądań może być pozbawiony osobistych korzyści.
Czy to koniec Zełeńskiego?
Nie od razu, ale jest to czas przygotowanie do klęski. Zostało kilka, może 8 brygad gotowych do walki. Zaplecza nie ma, a zasoby ludzkie są wyczerpane. Czyli - agonia jeszcze może potrwać, czyba, że ktoś "wyciągnie poduszkę" spod głowy Zełeńskiego.
A nas czeka jeszcze okres zawirowań zanim ci "nasi" politycy zorientują się w sytuacji.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości