Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
66
BLOG

Ukraińskie przewidywania

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Rozmaitości Obserwuj notkę 5
Wszelkie prognozy mają to do siebie, że się nie sprawdzają, a jeśli już to w bardzo ograniczonym zakresie.


Tak samo jest i w tym przypadku. Czy zatem należy z nich zrezygnować?

Chyba nie; zawsze dają jakąś perspektywę widzenia zdarzeń i możliwość analizy wyjaśniającej, dlaczego poszło nie tak, jak to było przewidywane.

Co zatem czaka Ukrainę?

Warto zaznaczyć jeden element, który często jest pomijany. Otóż reżim Zełeńskiego terrorem i manipulacją podporządkował sobie społeczeństwo ukraińskie. Mimo ewidentnych klęsk popierana jest dalsza walka z Rosją.

Takie stanowisko może budzić zdziwienie, ale jest faktem.

Co ciekawe Ukraińcy (część cywilna) mają możliwość dostępu do informacji strony rosyjskiej. Czyli mogą konfrontować doniesienia. Tymczasem czegoś takiego nie ma.

Druga konstatacja. Zginęło wielu Ukraińców, olbrzymia liczba rannych. Wiedza o tym nie budzi refleksji sensu prowadzenia wojny, ale przyczynia się do chęci zemsty za doznane cierpienia i krzywdy.

Tak więc AFU ma wsparcie moralne z zaplecza. Warto mieć to na uwadze.

Tymczasem ofensywa prowadzona od ponad miesiąca spowodowała utratę ok. 30 % zasobów " siły żywej". Pozostało przynajmniej 10 brygad "nie ruszanych", które stanowią rezerwę Kijowa.

Z kolei Rosjanie mają I Armię Pancerną i trochę innych jednostek w odwodzie.

Może więc dziwić, że Rosjanie nie atakują szerokim frontem zwłaszcza, że po niepowodzeniach Ukraińcy mają nikłą wolę walki.

A tymczasem Rosjanie bronią jedynie swych pozycji. Dlaczego?

To "dlaczego" warte jest wyjaśnienia. Bo faktycznie zgrupowanie z I Armią Pancerną to około 200 tys. ludzi, gdy zaplecze ukraińskie można ocenić najwyżej na 50 do 80 tysięcy. Czyli przewaga rosyjska.

Co zyskaliby Rosjanie atakując?

Na pewno szybkie powodzenie, ale okupione sporymi stratami - te zawsze są większe u strony atakującej. Czyli Rosjanie starają się oszczędzać ludzi.

Na co liczą? Na to, że spójność AFU będzie ulegała szybkiej degeneracji, co pozwoli z czasem na prawie pokojowe przejęcie terenu.

Wydaje się, że świadomość tego stanu rzeczy jest udziałem i Polski, i całego NATO. Stąd próby ulokowania na Ukrainie wojsk, które miałyby za zadanie zapobiec rozpadowi frontu.

To z kolei sugeruje możliwość jakichś prowokacji mających na celu wciągnięcie do wojny państw regionu, czyli Litwa, Łotwa, Białoruś,Węgry, Słowacja Rumunia, Bułgaria. Takie działania miałyby być podstawą ku zaangażowaniu wojsk NATO już bezpośrednio w konflikt.

Obecne, moim zdaniem, bezzasadne mieszanie się w sprawy Białorusi, to przejaw takich zamierzeń. Chodzi o to, by interwencję uzasadnić i zacząć ją przed upadkiem frontu ukraińsko/rosyjskiego.

Czas ucieka, ruchy są coraz bardziej nerwowe.

Jeśli ta prognoza jest trafna, to trzeba tylko podać harmonogram zdarzeń.

Myślę, że front utrzyma się do jesieni. Zatem działania pod sztandarem NATO powinny poprzedzać ten czas, którego jest bardzo mało.

Co dalej? Najpierw niech się ta sugestia przybliży. Lato wydaje się być ciekawe.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości