Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
84
BLOG

Jaka przyszłość?

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 22
Nie ma fatalizmu, zatem przyszłość jest wariantowa. Co może nas czekać?

W poprzedniej notce zaznaczyłem, że przyszłość determinują stosunki społeczne, gdyż to one są  faktycznym źródłem konfliktów.

Czy zatem obecny system stosunków społecznych jest stabilny na tyle, by konfliktów nie wywoływać?

Byłoby to mocno naciągane twierdzenie, a to, że szuka się wrogów, którzy rzekomo zagrażają naszej stabilności, jest świadectwem potwierdzającym, że  konflikt jest wpisany w ten model rozwojowy.

Czy, jeśli zniszczyłoby się Rosjan, których obecnie "odsądza się od czci i wiary" poddając pod wątpliwość ich człowieczeństwo - bo tak można traktować odrzucanie dorobku kulturowego Rosjan - to życie stanie się bardziej spokojne?

Przecież, co oczywiste, znajdą się nowe źródła konfliktu - był (jest) terroryzm, ostatnio covid - 19, a szykuje się wojna o prawa LGBT+.


W tej notce chcę zwrócić uwagę na istotny element procesu przemian społecznych przyczyniający się do zmiany relacji: to kwestia własności.

Koncepcja jaką próbuje się wdrożyć jest "nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy".

Czy jest to coś złego, grożącego  systemowej stabilności i zniewalającego ludzi?


Bardzo wielu obrusza się na samo hasło. Bo jak to - pozbawić ludzi własności? Przecież bez własności ludzie stają się niewolnikami. Takie opinie są bardzo częste.

A jaką mamy sytuację obecnie? Przecież znakomita część zasobów została zawłaszczona przez różnego rodzaju "dużych misiów" - korporacje, banki itd. Do tego postępuje koncentracja własności, co może (musi) prowadzić do "centralnego posiadania" wszystkiego. Czy zatem walka  o własność w obecnej postaci nie jest przypadkiem popieraniem przejmowania własności  przez centrum decyzyjne?

Tylko, czy, zakładając końcową formę własności, będzie można mówić, że "nie mając nic będziemy szczęśliwi"?


Gdzieś w tym rozumowaniu tkwi błąd. I wydaje się, że chodzi o zmanipulowane rozumienie pojęcia własności. Bo przecież korzystamy z powietrza, wody, zasobów przyrody bez analizy, czyją to jest własnością; jest to dane wszystkim ludziom w użytkowanie. Czy można to zawłaszczać? Okazuje się, że można. Ziemia - jest w dużej mierze zawłaszczona, powietrze także, a o wodzie to nie ma co wspominać. Jesteśmy na etapie zawłaszczania światła słonecznego. Przecież światło daje ciepło, a to można przetworzyć na energię elektryczną (fotowoltaika), czyli korzystając ze światła pozbawiamy  inwestora jakiejś części potencjalnego dochodu. 

Absurdalne? Wcale nie. To całkiem logiczna droga zawłaszczania wszystkiego.


Czy można, a jeśli tak, to w jaki sposób przeciwstawić się temu trendowi? Sprawa wydaje się niemożliwa do zatrzymania przy obecnie obowiązującym rozumieniu własności. 

Konieczne jest wprowadzenie pojęcia wspólnego posiadania, które nie może być umniejszane indywidualnym zawłaszczaniem.

Jak to przeprowadzić? Wydaje się, że drogą jest likwidacja dziedziczenia własności. Czyli własność indywidualna trwa do czasu życia jednostki, która przejęła w swoje użytkowanie jakąś część wspólnego zasobu.

I tak jak nie powinno się dziedziczyć win, tak też nie powinno się  dziedziczyć  własności, aczkolwiek, co chyba oczywiste jakiś ślad zawsze pozostanie.

Powrót własności do wspólnego zasobu posiadania (wspólnoty, ale też w kontekście uniwersalnym), pozwoli na indywidualne wykorzystanie tych zasobów stosownie do potrzeb związanych z poziomem rozwoju jednostki.

W znacznym stopniu te zasady są stosowane, wszak korzystamy z infrastruktury, która została wypracowana przez przodków. Także korzystamy z lasów, które są, przynajmniej w Polsce, jeszcze traktowane jako wspólna własność wszystkich. Na Zachodzie już tak nie jest. I podobnie z innymi zasobami.


Kończąc. Stwierdzenie, że "nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy" nie jest absurdalne. Jednak pod warunkiem, że własność będzie wspólnym posiadaniem z prawem do korzystania z niej stosownie do potrzeb i możliwości. Było takie powiedzenie: "G... chłopu, nie zegarek". Czyli indywidualne zawłaszczanie (przejmowanie w użytkowanie) powinno być  dostosowane do poziomu rozwoju jednostki, a samo przejęcie nie powinno mieć charakteru trwałego; przestajesz używać - dane "dobro" wraca do wspólnego zasobu.

To jak z pójściem do lasu na grzyby. Jesteś i zbierasz - jest to twoje. Ale gdy wychodzisz z lasu  - ten "zasób" jest do wykorzystania przez innych. I tak wszystkich grzybów nie wyzbierasz.


Więc jaki kierunek rozwoju wybierzemy?

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo