Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
439
BLOG

Kosiarka, czyli mój dzień nielubienia Czechów

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Spora liczba populacji posiada różne urządzenia mechaniczne. Ja też.

Może nie traktuję ich z należytą rewerencją, co może skutkować "buntem maszyn", ale też przynajmniej raz do roku wymieniam inkryminowanym olej.

I tu pojawia się problem...

Otóż jestem od kilkunastu juz lat właścicielem mini - traktorka produkcji czeskiej MK60. 

To takie , podobno wielofunkcyjne urządzenie. Wydałem sporo na urządzenia wymienne typu pług odwracalny, kultywator, brona itp. Próbowałem to stosować, ale skutek był wk...jacy. Zawsze wychodziło mi, że łatwiej byłoby zrobić coś ręcznie (przy orce - własnymi pazurami), niż przy wykorzystaniu wspomnienego MK60.

Po latach ćwiczeń (nad cierpliwością i pomysłowością) znalazłem zastosowanie w postaci kosiarki rotacyjnej bębnowej.

Sama zasada jest dobra, gdyż przy koszeniu trawy nóż uderzający o kamień nie powoduje skrzywienia wału itd., ale tu są inne problemy - naciąg napędowego paska klinowego. Różnie to próbowałem rozwiązać. Uznałem, że najlepszym wyjściem jest dokonywanie regulacji co około 0,5 h pracy. Niekiedy występuje konieczność robienia tego i co 10 minut.

I to jest jeszcze dla mnie do przyjęcia. Ale "dzień nielubienia Czechów" ma miejsce każdorazowo przy wymianie oleju.

To, co wymyślił czeski konstruktor - cóż, lubię się napić, ale nawet w stanie wskazującym trudno to zrozumieć.

Otóż silnik umieszczony jest na ploku mocowana narzędzi - jest to prostokątny blok o wymiarze ok. 10x20 cm i długości ok 50 cm.

Efekt jest taki, że spust przepracowanego oleju jest do wnętrza tego prostokątnego bloku. Czyli olej nie spływa do naczynia bezpośredio, a po wnętrzu bloku.

To mały pikuś.

Zawór jest tak umieszczony (tuż przy boku bloku, że nie da się zastosować żadnego klucza, czy to oczkowego, czy nasadowego, a zwykły klucz nie wchodzi, gdyż wewnątrz są umocowane pionowe blokady mocowań różnych urządzeń.

Zazwyczaj po iluś próbach udaje mi się poruszyć zawór i wtedy daje się wykręcić.

Dalej już prosto.

 

Niemniej zawsze TEN dzień jest u mnie dniem nielubienia Czechów. Bo, aby stworzyć taką konstrukcję trzeba mieć skłonności masochistyczne. A zazwyczaj proces zatwierdzania projektu jest wielostopniowy. To wskazuje, że w tym procederze uczestniczyły osoby o szerszch inklinacjach.

 

Cóż. W zasadzie mogę wyrzucić ten złom na złom, ale toto jeszcze działa. Silnik jest sprawny (ale to Brikks), to szkoda wyrzucać, a moje sknerstwo jest powszechnie znane.

Skoro zaś do żony można się przyzwyczaić - próbuję to robić względem tegoż traktorka. Ale chwila rozwodu jest bliska.

 

PS. T uwagi proszę traktować jako sugestie w odniesieniu do sposobu prowadzenia negocjacji z Czechami. 

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości