Partisan gardening Partisan gardening
1088
BLOG

Jak przekonać zadowolonych by zagłosowali w polskim interesie do Parlamentu Europejskiego

Partisan gardening Partisan gardening Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

  A jednak Warszawy żal, żal nie tylko Patryka Jakiego ale i tej Warszawy co chce by było tak jak było. Mógł być jakiś świeży impet, nowa jakość, niestety, dalej sprawy mętne będą się ciągnąć za naszą stolicą. Duże miasta nie poparły PiSu, zwyciężyły siły lokalnej administracji, która nie oddała miejsca nowym. Patrzę na listę zwycięzców w moim mieście i rozumiem coraz lepiej tą strategię. Ludzie z rad osiedlowych, często związani z Nowoczesną - to efekt starego dealu Dudkiewicza z Petru w obronie swojej siły w radzie miejskiej przed zakusami PO. Teraz ci ludzie są i tu i tam, obrotowo, byle zajmować dawne stanowiska. Podobnie jest w innych miastach gdzie dotychczasowa władza umiejętnie wykorzystała swoją przewagę. Warszawa ma jeszcze więcej powodów by było tak jak było. Niełatwo przychodziło przecież wkupić się w to miasto, mieszkańcy sami to wiedzą. Im tam taki dociekliwy Patryk Jaki, który będzie przeglądał różne papiery dotyczące prywatyzacji, nie jest potrzebny. Niejeden Warszawiak wie ile się musiał „nastarać” by to i owo zdobyć dla siebie. Warszawiacy mówią także o swoim mieście, że tam i tak rządzą korporacje, siły ponadnarodowe mają taki wpływ, że lokalna władza już się nie liczy. Warszawiacy są zatrudnieni u obcych. Na ile ta świadomość dominuje - pozostaje zagadką.

  PiS i rząd Mazowieckiego muszą znaleźć język by do wielkich miast dotrzeć ze swoim przekazem, a także dotrzeć do naszych elit by dostrzegły swoje korzyści w postawie polskiego rządu. Przed wyborami do PE wiele jest do zrobienia i do naprawienia.

  Tym razem o wyborach do PE zadecydują duże miasta a nie Polska lokalna. To tam jest przecież większa świadomość wagi tych wyborów. Czy chcemy by w dalszym ciągu Rosati, Thun, Kudrycka, Pitera, Boni, czy Zwiefka w dalszym ciągu wywoływali żenujące awantury szkodzące dobremu imieniu naszego kraju? Czy chcemy by powtarzały się te donosy, fake newsy, te oszczerstwa pokazujące nasz kraj jako zacofany, ksenofobiczny, nietolerancyjny? Czy Verhofstadt dalej będzie nazywał Marsz Niepodległości marszem faszystów? 

   Prywatne stacje telewizyjne odrzucają swoją nienawiścią do wszystkiego co dobre, co polskie, krytyką często niesłuszną ale mają ogromne rzesze wiernych sobie malkontentów. 

   Także telewizja publiczna popełnia mnóstwo błędów. I tutaj jest najwięcej do naprawienia. Wobec zmasowanego ataku na rząd ze strony totalnej opozycji i wspierających ją ruchów ulicznych KODów i Obywateli RP - TVP dała się wciągnąć w prostacką walkę na propagandowe ciosy. Dużo naszego czasu zmarnowano niewiele wiedzy dając w zamian. 

   Nie do zniesienia było to ciągłe pokazywanie tych samych ujęć HGW i uporczywa jej krytyka w tym samym tonie. Tak jakby nie było spraw z szerszego świata, nie tylko innych miast ale i innych stolic gdzie problemy podobne do naszych przybierają formy dużo groźniejsze. Dobrze byłoby w mądrzejszy i bardziej przenikliwy sposób pokazywać rodakom złożoność stosunków europejskich i transatlantyckich także. Nie starczy dobrze rządzić, trzeba do tego przekonać tych, którzy wykazują większy sceptycyzm a propagandowy ton do nich nie przemawia. Trzeba dialogu z inteligencją, z elitami nowego typu, tymi, którzy lekce sobie ważą tęczowe flagi i marsze równości - widząc w tym słusznie objaw wolnościowej ekspresji. Nie widzą natomiast ceny jaką za taką wolność niekiedy przychodzi płacić. I że jest to wolność zastępcza. Może i jej potrzeba ale to nie jest ta wolność najważniejsza.

   Demonstracja „antyfaszystowska” w Berlinie zgromadziła według organizatorów 240 tysięcy ludzi. Piękny gorący dzień, spacerowa pogoda w sobotę 27 października. Miasto sparaliżowane, zamykane przez policję ulice by tłumny pochód skierować właściwą trasą, jakieś mało przejrzyste transparenty, flagi wszelkiej maści a właściwie dominowały dość brudne szmatki. Kogo tam nie było? Mieszkańcy squotów i hippisi z dzielnicy Kreuzberg, wesołe małolaty i wszelkie mniejszości niekiedy bez odpowiedniego odzienia, zapach trawy i co tam jeszcze, wszelkie odmiany niemieckiej lewicy spod znaku Antify. Wesoły spacer przez miasto, golas krzyczący pod Bramą Brandenburską, także rowerzyści i deskorolkarze skorzystali z pustych jezdni. Berlin się bawił a nie protestował. Brakowało natomiast mniejszości z innych nacji, tych których protest miał bronić. Tłum, który zawsze się skrzyknie by protestować „przeciw” ale nie ma go by być „za”, żaden wyraźny znak, symbol tych ludzi nie łączył. To Antifa jest odpowiedzialna za burdy, niszczenie mienia i podpalanie samochodów, czego najlepszym przykładem był szczyt G20 a Hamburgu, gdzie wiele samochodów spłonęło a liczne sklepy zostały zdewastowane. Manifestację wsparła jedynie ledwie zipiąca w sondażach SPD ale partia kanclerz Merkel marszu nie poparła. Taka wolność już jednak Niemcom nie wystarcza. Kiepskie notowania rządu wskazują, że Niemcy chcą rozliczenia Merkel za wpuszczenie tzw. uchodźców. Chcą od kanclerz by działała przede wszystkim  w interesie Niemców a nie enigmatycznej idei europejskiej.

    O tym wszystkim a także o tym co dzieje się w innych krajach, jakie mają one kłopoty z UE i KE należy Polaków informować z wszelkimi detalami i szczegółami. Również o tym, że każdy kraj ma swoje własne interesy zwykle niezgodne z innymi. Włosi walcząc z ubóstwem są dzisiaj pierwszym wrogiem KE ale tak znaczna gospodarka w strefie euro wymaga też ostrożnego podejścia. Te wszystkie sprawy powinna nam tłumaczyć, objaśniać a przede wszystkim o nich informować telewizja publiczna, która niestety skupiła się tylko i wyłącznie na prymitywnej walce z opozycją. Najwyższy czas to zmienić i zdobyć także rozsądnego widza a propagandowe walenie w bęben pozostawić stacjom telewizyjnym mniej ważnym. 

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka