brat Damian brat Damian
513
BLOG

Przedsynodalne boksowanie

brat Damian brat Damian Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Dawno już żadne kościelne spotkanie nie budziło tyle emocji, co tegoroczny Synod Biskupów o Rodzinie. Tylko co napisałem felieton o wynikach przedsynodalnej ankiety w Niemczech i Szwajcarii, jeszcze atrament nie wysechł,  a już mamy kontynuację tejże historii. Centralny Komitet Niemieckich Katolików (ZdK) , czyli w dużej mierze lobby zawodowych katolików finansowanych z podatku kościelnego, wezwał do udzielania komunii rozwodnikom, akceptacji różnego rodzaju związków, w tym homoseksualnych i zmiany podejścia Kościoła do antykoncepcji. Tytuł odezwy jest charakterystyczny dla współczesnej postępowo-kościelnej nowomowy: „Między nauczaniem a budowaniem mostów z realnym światem – Rodzina i Kościół we współczesnym świecie”.  Jak zawsze akcja przeprowadzana jest według starej bolszewickiej metody krojenia plasterków salami: najpierw nieśmiało coś cytowali o potrzebie otwarcia na homo niemieccy wyżsi przełożeni zakonni, potem ankiety przedsynodalne podsumowali biskupi i podkreślili, że trzeba się otwierać, a obecnie już coś wprost zażądali sami niemieccy katolicy. Trzeba bowiem docenić wszelkiego rodzaju związki niesakramentalne, które tak wiele wnoszą do społeczeństwa.  Niemcy wzywają więc do jakiejś formy błogosławieństw dla par homoseksualnych, co jakoby byłoby w duchu nauczania papieża Franciszka. Chyba w takim duchu jak odprawianie Mszy na Coca-Coli miało być w duchu reform liturgicznych po Soborze Watykańskim II. Nieliczni biskupi niemieccy oficjalnie stwierdzili, że realizacja tych postulatów byłaby w sprzeczności z całym nauczaniem Kościoła i z Pismem Świętym. Większość zaś zareagowała według zasady: jestem za, a nawet przeciw, czyli Panu Bogi świeczkę (Watykanowi) i diabłu ogarek (niemieckim katolikom i mediom). Dokładnie na odwrót jak nas uczy ewangeliczna zasada: Niech wasza mowa będzie: tak, tak, nie, nie. Dzięki  temu niemieccy biskupi będą kryci z dwóch stron: jakby co, to i Watykan nic im nie będzie mógł zarzucić, i własne owieczki będą sadzić, że są oni po ich stronie.

Atmosferę podgrzało referendum o homozwiązkach w Irlandii. Po klęsce jedni oczywiście stwierdzili, że Kościół musi się dostosować do zmieniającego się świata. Irlandcy biskupi nieśmiało powiedzieli, że to jest poważna sprawa do refleksji, że oczywiście szanujemy homoseksualistów, ale małżeństwo nie może być niczym innym niż związkiem kobiety i mężczyzny. Stwierdzili także, że najważniejszym zadaniem powinna być teraz ewangelizacja, szczególnie wśród młodych. Jak na razie mało jest konkretnych odpowiedzi na czym polega kryzys Kościoła w Irlandii? Diagnoza tak trudna nie jest. Kościół Katolicki w Irlandii był przede wszystkim instytucją narodową, zasłużoną w walce z angielskimi kolonistami. Szkoły, szpitale, przytułki, domy dziecka – to wszystko było w Irlandii katolickie. Kościół był potężną, związaną z państwem instytucją, bez której nie można było sobie wyobrazić funkcjonowanie społeczeństwa. Jednak za tą potężną fasadą, sam budynek był w coraz gorszym stanie. Duszpasterstwo kulało, ograniczone do najbardziej tradycyjnych form. Dużo powołań, ale coraz gorsza ich jakość, co zaowocowało skandalami pedofilskimi. Mizerna ilość ruchów i stowarzyszeń świeckich. Kryzys był już widoczny od lat, szczególnie tracenie wpływu wśród młodych.  Jedni podejmowali liberalne eksperymenty, inni okopali się na starych pozycjach, mając nadzieję, że sama instytucja się obroni. Wróćmy jednak do Synodu o rodzinie.

Zaraz po irlandzkim referendum w Rzymie odbyło się tajemnicze spotkanie biskupów niemieckich, szwajcarskich i francuskich. Tajemnicze bo przy drzwiach zamkniętych, zaproszono tylko niektórych hierarchów, a także wybranych teologów i dziennikarzy. Nie było też na zakończenie  żadnego komunikatu, tylko półgębkiem stwierdzono, że poglądy na temat komunii dla rozwodników i  związków homoseksualistów było bardzo zróżnicowane. Spotkanie organizował kard. Marx, przewodniczący niemieckiego episkopatu, który od jakiegoś czasy próbuje stworzyć jakąś frakcję na synod. Pod koniec kwietnia wykorzystał przyjazd polskich biskupów do Dachau, aby zachęcić ich do wspólnego oświadczenia w sprawie rodziny. Bez rezultatu. Znowu uaktywnił się też kard. Kasper w swoich wywiadach nawołujący do otwarcia i postępu. Rzymskie spotkanie na szczęście nie doprowadziło do żadnego porozumienia, natomiast sprowokowało głosy niezadowolenia w Niemczech. Niektórzy biskupi krytykowali Marxa, że na prywatne spotkanie zapraszał gości oficjalnie jako przewodniczący episkopatu, a i  samo spotkanie ponoć było sfinansowane z pieniędzy tegoż episkopatu. Smaczku dodaje to, że dokładnie w tym samym czasie Papież uczestniczył w obradach sekretariatu synodu, który szykował dokument wstępny – wyszło, że ktoś z boczku taki swój synodzik organizował. Równocześnie coraz więcej episkopatów wypowiada się w obronie rodziny, jak to ostatnio zrobili biskupi australijscy. W Mozambiku w tym samym duchu przebiegło wspólne spotkanie komisji episkopatów Europy i Afryki. W ostatnim czasie zdecydowanie przeciw jakimkolwiek „otwarciam” wobec par homoseksualnych i dopuszczania do komunii osób rozwiedzionych wypowiedziało się spokojnie i jasno wielu najważniejszych watykańskich kurialistów, w tym kardynałowie Muller, Sarah, Parolin, Pell, a sama Kongregacja Nauki Wiary wydała oświadczenie, że w kwestii warunków udzielenia rozgrzeszenia dla rozwodników nic się nie zmieniło. Argumenty są bardzo proste - słowa Jezusa w Ewangelii są tak jednoznaczne, że pole manewry dla interpretacji jest prawie żadne:  A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa (Mt 5,32). Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstw (Mk 10,1). Podobnie mówi Paweł:  Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony (1 Kor 7,10). Paweł też bardzo mocno podkreśla, że przystępowanie w stanie grzechu do Eucharystii porównać można z udziałem w ukrzyżowaniu Jezusa: Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11, 27-29). Czy niemieccy i inni biskupi nie znają tych fragmentów Biblii? Znają, ale ciśnienie mediów, opinii publicznej wobec nich jest tak wielkie, że jeśli nie uda się im nic przepchnąć, to chociaż będą mogli po powrocie z Synodu do domu powiedzieć: „Robiliśmy, co mogliśmy, ale się nie udało” i w ten sposób unikną pogryzienia przez swoje owieczki. Tak więc polaryzacja trwa, ale wiele wskazuje na to, że biskupi niemieckojęzyczni będą na synodzie ze swoimi pro-homo ideami osamotnieni. Niejasne też jest jakie mają konkretne propozycje w tym temacie, bo widocznie nie chcą mówić za dużo, aby nie narazić się na mocniejsze słowa krytyki. W tym kontekście szkoccy prezbiterianie, którzy ostatnio zdecydowali wyświęcać  gejów na księży lub francuscy protestanci błogosławiący pary homoseksualne są bardziej „ewangeliczni” z punktu widzenia Jezusowego wezwania by być „tak, tak, nie, nie”.

Oczywiście we wszystkich tych dyskusjach bynajmniej nie chodzi o komunię dla rozwodników, czy też o małżeństwa dla gejów. Wszystko to dotyczy spraw bardziej fundamentalnych. Wątpię, że dla głosujących „tak” w irlandzkim referendum, tak ważne było przyznanie gejom prawa do małżeństwa cywilnego. Ciekaw też jestem, czy rzeczywiście geje z Zielonej Wyspy będą teraz masowo stawać na ślubnym kobiercu. Nie chodziło bowiem o zmianę prawa, lecz raczej o stwierdzenie, że homoseksualizm nie jest czymś złym, czego trzeba się wstydzić. Wiwatująca irlandzka młodzież powiedziała tak naprawdę „nie” Dekalogowi i samemu pojęciu grzechu. Wszystko jest dobre, jeśli może zapewnić w danym momencie samozadowolenie lub samorealizację. Moralność biblijna jest przeżytkiem i teraz człowiek może sam stanowić, co jest dobre, a co złe. Człowiek w procesie ewolucji odrzuca to, co uważa za krępujące go ograniczenie.

A jaki błąd popełniają niemieccy biskupi? Pytanie jest proste: Czy my mamy zmieniać świat, czy też świat ma zmieniać nas? Czy interpretujemy świat w świetle Ewangelii, czy też na odwrót interpretujemy Ewangelię w świetle tego, co mówi świat? Jeżeli to drugie, to oczywiście Ewangelia powinna być przeinterpretowana w duchu homoseksualnym. Jeśli jednak raz podważymy zasadę, że nauczanie Biblii na temat człowieka jest niezmienne, to na rozwodnikach i gejach się nie skończy. W kolejce czekają już biseksualiści, o których zresztą już upomniał się jeden z belgijskich biskupów, transseksualiści, zoofile itp. Trzeba też będzie przeprowadzić feministyczną, w duchu gender, redakcję Pisma Świętego. Zresztą ta robota jest już wykonana: anglikanie powołali właśnie komisję, która ma zająć się zmianę modlitwy Ojcze nasz na Matko nasza. Pocieszyć się można tym, że dopuszczają możliwość, aby każdy chrześcijanin mógł sam wybrać odpowiadający mu wariant: Ojcze lub Matko. A więc naprzód ku świetlanej przyszłości!

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej.  Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo