Boening LOTu na lotnisku w Rzymie, zdjęcie ilustracyjne
Boening LOTu na lotnisku w Rzymie, zdjęcie ilustracyjne
Brun Brun
252
BLOG

Kapitan Wrona się procesuje

Brun Brun Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

W związku z podanymi przez liczne media informacjami, że kapitan Wrona, własnie zwolniony z LOTu z powodów zdrowotnych i osiągnięcia wieku emerytalnego, będzie się procesował z pracodawcą, krótkie przypomnienie tekstu, który ukazał się na Salonie24, pod innym nick'iem,  w momencie publicznego ogłoszenia raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych w sprawie słynnego bezpodwoziowego lądowania kapitana Wrony na pasie lotniska na Okęciu.

Taka może chwila odsapki od fekalnego dreszczowca prezydenta Trzaskowskiego.


Nie jestem pilotem, to nie będę się wymądrzał. Z lotnictwem mam tyle wspólnego, że od czasu do czasu, posłuszny lampce i kontrolującej wszystko stewardesie, posłusznie zapinam pas, kiedy trzeba.. Czasem sobie wyobrażam komendę o przyjmowaniu "pozycji bezpiecznej" i wtedy ciarki przechodzą mi po plecach...

Ukazał się raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych o bezpodwoziowym lądowaniu Boeinga 767 na lotnisku w Warszawie.Z punktu widzenia pasażera ciarki chodzą po plecach. 

https://dlapilota.pl/wiadomosci/dlapilota/ukazal-sie-raport-koncowy-lotu-lo16

tam także link do pliku PDF z raportem w pełnym brzmieniu.
Cały wywód, tak jak ja to czytam, idzie po linii, ze nie zadziałały procedury, które powinny być opisane, a nie były. Z taką konkluzją nie zgadza się firma Boeing a i sama Komisja sama ze sobą, kiedy wychwala pomocniczy personel pokładowy, że, już po przyziemieniu w czasie ewakuacji, działał elastycznie według zdrowego rozsądku i zgodnie z ogólna dyrektywą wydaną wbrew procedurze. Proceduralne działanie szefa-instruktora tegoż personelu, opóźniło rozpoczęcie ewakuacji z przedniej części, leżącego na pasie, samolotu o dwanaście sekund. Proszę sobie wygodnie usiąść w fotelu, rozluźnić się i bez pospiechu policzyć na głos; sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa... do sto trzydzieści trzy, to jest właśnie dwanaście sekund. 

W tym czasie straż pożarna gasi pożar prawego silnika a tył samolotu jest już praktycznie pusty, pierwsi pasażerowie, którzy wyjściem awaryjnym opuścili pokład rozbiegają się na wszystkie strony po terenie lotniska.  

Pierwsi przedstawiciele Komisji Badania Wypadków Lotniczych, powiadomieni o incydencie jeszcze przed przyziemieniem samolotu, wchodzą na pokład i do kokpitu w ciągu pierwszej półgodziny po lądowaniu. Nie piszą tego wprost, ale pomiędzy wierszami, natychmiast ustalają przyczynę dla, której awaryjna procedura wysunięcia podwozia nie zadziałała. To rozłączony bezpiecznik C829 zabezpieczający trzynaście osobnych obwodów samolotu, w tym obwód C4248 elektrycznego siłownika zwalniającego zamki w pokrywach komór podwozia. Rozłączenie bezpiecznika, w panelu bezpieczników, sygnalizowane jest białym trzonem gałki bezpiecznika, jest wysunięta. Bezpiecznik mieści się, co prawda, w najbardziej odległym kacie panelu bezpieczników, tuż nad podłogą, słabo jest z fotela, drugiego pilota, widoczny niemniej jednak nie jest on na Marsie tylko na panelu głównym bezpieczników. 

image

zdjęcie ilustracyjne, stanowisko pilotów w samolocie DC 3

Dalej Komisja wdaje się w psychologizowanie dlaczego nikt tego wyłączonego bezpiecznika nie dostrzegł, a bo pierwszy pilot skupiony był na robieniu zakrętów, a bo drugi pilot zestresowany awarią głównego systemu hydraulicznego, która ciążyła nad nim kamieniem już od kilku godzin, a to szef personelu pokładowego za słabo się przyglądał temu co drugi pilot robi. W końcu, po wielu dywagacjach, Komisja wbrew jakby sobie i z pewnym obrzydzeniem, stwierdza, że nie wierzy w przypadkowe rozłączenie tego bezpiecznika, skłania się raczej ku błędom proceduralnym w procedurach opracowanych przez producenta samolotu. Na zadane pytanie producent odpowiada, pomiędzy wierszami, że procedury są dla wykwalifikowanych pilotów i nie mogą w końcu opisywać wszystkich potencjalnych katastrof i awarii. 

I to by było na tyle. 

Jeden wyłączony bezpiecznik, samolot za 100 mln dolarów poszedł na złom, główne lotnisko w kraju, bo wrak zatrzymał się na skrzyżowaniu pasów startowych, wyłączone z ruchu na prawie dwie doby, koszt pewno do policzenia bo strachu i tego co przeżyli pasażerowie (dobrze, że przeżyli) mimo wszystko nie da się policzyć.  

Kapitan samolotu, za to lądowanie, został odznaczony, przez prezydenta Komorowskiego, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Brun
O mnie Brun

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości