Każdy w miarę doświadczony polityk musi zdawać sobie sprawę, że nie wolno mu iść na wojnę z mediami, nawet jeżeli są mu one nieżyczliwe lub on ich nie lubi.
Kto jak kto, ale kandydat największego ugrupowania opozycyjnego na Prezydenta RP powinien doskonale o tym wiedzieć. Jeżeli swoją kampanię wyborczą rozpoczyna od bezceremonialnej napaści na Telewizję Polską, która ma ogromne znaczenie w kształtowaniu opinii publicznej, to znaczy, że nie jest poważnym politykiem.
Rafał Trzaskowski zachował się - nie po raz pierwszy - jak arogant, któremu nie wiadomo dlaczego wydaje się, że jest powszechnie lubiany i nic nie jest mu w stanie zaszkodzić w ubieganiu się o najważniejszy urząd w państwie.
Atak na telewizję publiczną, a zwłaszcza zapowiedź likwidacji TVP Info zostały bardzo źle przyjęte nie tylko przez jego przeciwników politycznych, ale także przez większość dziennikarzy, nawet z wyraźnie sprzyjających mu mediów. Jego groźby słusznie uznali za próbę wprowadzenia cenzury oraz za naruszenie wolności słowa, a przecież właśnie o nią ciągle upomina się Koalicja Obywatelska, której jest kandydatem.
Trzaskowskiemu warto przypomnieć stare powiedzenie o pysze kroczącej tuż przed upadkiem.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka