Wujek Tomek Wujek Tomek
60
BLOG

Do urn...

Wujek Tomek Wujek Tomek Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Idą wybory. Pierwsze, drugie, w każdym razie - gorączka. Partia rządząca upaja się sukcesami, opozycja porażkami partii rządzącej, a że wszyscy wyglądają na bardzo upojonych, to pewnie każdy ma rację. W sumie szkoda czasu na dokładniejsze analizy przepychanek tych wszystkich gamoni, bo są one bez znaczenia. To tylko na pierwszy rzut oka wydaje się, że stron politycznego sporu jest w Polsce bez liku - tak naprawdę jest tylko jedna poważna strona - ci, którzy regularnie zasiadają (w Sejmie, Senacie, eurocyrku, ministerstwach, komisjach, urzędach, radach nadzorczych itd.). Druga strona to ci, którzy aktualnie zasiadają, ale nie mają dożywotniej przepustki, zaś trzecia skupia tych, co by chcieli zasiąść, ale chwilowo nie daje rady... Sam należę do tej trzeciej, ale bardzo biernie, bo chętnie bym zasiadł (najlepiej w eurocyrku albo jakiejś spokojniej radzie nadzorczej), ale jakoś nikt mnie nie chce, a sam oczywiście nie robię w tym kierunku żadnych kroków, za bardzo jestem zajęty wiązaniem końca z końcem.

W każdym razie wszystkie te strony, podobnie jak wszystkie "oficjalne" strony naszej rodzimej politycznej wojenki, łączy jedna znamienna cecha. Otóż wszystkie nawołują do jak najpowszechniejszego udziału w wyborach, uciekając się do próśb, gróźb i szantaży, na szczęście głównie moralnych. Nie będę się tu rozwodził nad opłacalnością wyższej bądź niższej frekwencji dla poszczególnych stronnictw politycznych, jest to zadanie bardziej dla ich spin-doktorów czy innych hochsztaplerów. Ciekawe dla mnie jest, że masowy udział społeczeństwa w wyborach jest bezrefleksyjnie przyjmowany za łojezusicku-niesamowicie-watrościową-wartość praktycznie przez wszystkich uczestników życia publicznego, do tego stopnia, że można nawet spotkać się z wypowiedziami typu "szkoda, że nie weszliśmy, jednak pozytywne jest to, że frekwencja dopisała". No więc g... prawda, skoro nie weszliście przy dużej frekwencji, to znaczy, żeście nieskuteczni i tak się nadajecie do polityki, jak europejskie samochody do śrubowania standardów niezawodności.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio słyszałem, by ktoś kwestionował wartość wysokiej frekwencji. Niby nie powinienem się temu dziwić, w końcu żyjemy w czasach, w których poważnie traktuje się choćby tzw. "antyszczepionkowców", turborowerzystów od wjeżdżania pod tiry ("mam pierwszeństwo, ty ch...!") tudzież ludzi twierdzących, że z orientacją seksualną człowiek rodzi się na całe życie, ale płeć to już kwestia wyboru, ale jednak co innego tolerowanie folkloru (zawszeć to może być element rozrywkowy), a co innego pitolenie głupot przez "poważnych" publicystów czy, o zgrozo, urzędników państwowych.

Nie ma żadnego racjonalnego powodu do twierdzenia, że z wysokiej frekwencji wynika jakakolwiek korzyść, poza dobrym humorem osób startujących w wyborach, szczególnie zaś ich zwycięzców. Nie oszukujmy się - znakomita większość społeczeństwa nie interesuje się polityką na poziomie wystarczającym, by świadomie oddać głos w wyborach. Żeby uczciwie zagłosować, trzeba by spełnić taki choćby minimalny warunek, jak przeczytanie (ze zrozumieniem!) programu przynajmniej tego stronnictwa, na które zamierza się postawić swój krzyżyk. Jest to jednocześnie warunek minimum (przyzwoitości) jak i warunek, którego spełnienie przerasta nie tylko prawie wszystkich wyborców, ale też członków biorących udział w wyborach partii, nie wyłączając znajdujących się na listach kandydatów.

Krótko mówiąc - namawianie do udziału w wyborach jest zwyczajnie nieuczciwe i nieetyczne. To tak, jakby pierwszego lepszego człowieka z ulicy namawiać do kierowania tramwajem, wykonywania operacji chirurgicznych czy ćwiczeń na cyrkowych trapezach bez asekuracji. Polityka, jak każda inna dziedzina, wymaga obeznania; osoby chcące brać w niej udział, w taki czy inny sposób, powinny mieć jakąś wiedzę i  nie może być to wiedza czerpana z plakatów wyborczych czy powtarzanych w kampanijnych klipach sloganów. W mediach powtarzany jest wciąż slogan o "obywatelskim obowiązku", jakim jest głosowanie. Jest to slogan prostacki i skrajnie nieetyczny. Głosowanie jest prawem, nie obowiązkiem. Kto chce, głosuje. Jeśli chce uczciwie głosować, powinien zapoznać się z tym, na co głosuje - w przeciwnym razie głosując, nie wypełnia żadnego "obowiązku", ale zwyczajnie oszukuje współobywateli, a jego postawa nie jest godna naśladowania, ale przynajmniej krytyki, jeśli nie potępienia. Wymuszanie na tej części społeczeństwa, która polityką się nie interesuje (czyli - nie czyta programów partii, co najwyżej ogląda przedwyborcze spoty i karmi się pieprzeniem publicystów, za swoje przyjmując poglądy ludzi, którzy wydają się estetycznie wyglądać na szklanym ekranie itd.) udziału w głosowaniu, sugerowanie, że osoby, które nie głosują są gorsze, bo nie wywiązują się z "obowiązków" jest zwykłym, prostackim szantażem emocjonalno-moralnym i powinno być jako takie piętnowane. A w przypadku urzędników państwowych nawet karane, choćby zakazami pełnienia funkcji publicznych.

Prawda jest taka, że polityka jest mało interesująca, a osób, które się na niej choćby umiarkowanie znają - niewiele. Dla ogółu społeczeństwa jest to terra incognita i nakłanianie przeciętnego Kowalskiego, by wypowiadał się w kwestii, o której nie ma pojęcia może wynikać tylko z jednego - z chęci wykorzystania tegoż Kowalskiego do swoich własnych celów, z chęci uzyskania jak najszerszego poparcia społecznego dla wszelkich wygibasów (delikatnie rzecz ujmując) jakich dopuszczają się politycy.

Uczciwy człowiek - czy to publicysta czy szary internauta - wypowiadając się w kwestii chodzenia na wybory, może powiedzieć tylko jedno: jeśli nie interesujesz się polityką na co dzień, jeśli politycy to dla Ciebie po prostu jeden z gatunków celebrytów, jeśli swoją opinię o partiach czerpiesz z wypowiedzi przedstawicieli dziennikarzy, aktorów, muzyków, ogrodników, sportowców, sklepowych, rikszarzy czy innych równie kompetentnych w tym kierunku zawodów - to na miłość boską, NIE GŁOSUJ, bo krzywdzisz w ten sposób siebie i całe społeczeństwo.

A teraz zobaczcie, kto wypowiada się w tym tonie i ilu mamy uczciwych w przestrzeni publicznej.

Wujek Tomek
O mnie Wujek Tomek

Zróbcie mi herbatę. Tylko ma być czarna i gorzka jak życie i gorąca jak piekło, które po nim nastąpi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka