Kot z Cheshire Kot z Cheshire
2994
BLOG

Czy Żydzi nie potrzebują przyjaciół?

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 94

    Ta notka ma charakter historiozoficzny, a tytuł – retoryczny. Nie jest to oczywiście tekst naukowy, więc proszę mi wybaczyć brak przypisów. Została ona zainspirowana dziwnym artykułem, jaki przed kilkoma dniami pojawił się na onecie. Traktował o legendarnych „zaginionych dziesięciu plemionach Izraela”, doszukując się ich m.in. w … Japonii i Chinach! Autor ani razu nie wspomniał przy tym o Chazarach (lud turański który stworzył potężny chanat na stepach powołża, wyznawał judaizm i zniknął bez śladu po klęsce zadanej mu w Xw. przez księcia kijowskiego Świętosława; uznawany wg raczej fantastycznej hipotezy, za przodków Żydów aszkenazyjskich), co zwróciło moją uwagę. Pisać o „dziesięciu plemionach”, szukać ich w Gruzji, Indiach, Chinach a nawet … Japonii a nie wspomnieć o Chazarach, to jednak duży wyczyn, uznałem więc, że tekst jest dziwny i chyba nie chodzi w nim o to co by się mogło wydawać (zgodnie z 2 prawem Kota z Cheshire: "w medialnej postprawdzie najważniejsze jest nie to o czym się mówi, ale to o czym się milczy”).


    Jest w tragicznej historii narodu żydowskiego pewien szczególny refren wyglądający jak drwina złośliwego losu. Mam na myśli to, że w swej wędrówce przez świat i dzieje, wiele krajów uznawali oni za przyjazne i bezpieczne czyniąc je swoją siedzibą narodową i za (prawie) każdym razem miejsce to zostawało im odebrane, lub stawało się pułapką. W najlepszym razie przestawało być bezpieczne. Tak było w arabskiej Hiszpanii, ale zacznijmy od swojego podwórka, od „Polin”. Już w późnym średniowieczu Polska została uznana przez Żydów za miejsce przyjazne i za cel ich wędrówek. Społeczność żydowska szybko się tu rozrastała korzystając z autonomii i przywilejów nie spotykanych gdzie indziej. Trwało to do roku 1648, daty równie ważnej i tragicznej dla Żydów jak i dla Polaków. Powstanie Chmielnickiego (do którego wybuchu Żydzi dołożyli swoją cegiełkę) stało się widownią straszliwych rzezi ludności żydowskiej i zapoczątkowało ciąg fatalnych wydarzeń, które w ciągu zaledwie 10 lat, z potężnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów uczyniły zniszczone i słabe, drugorzędne państwo, a następnie w ciągu półtora wieku doprowadziły do jej wytarcia z mapy Europy. Dla Żydów rok 1648 oznaczał historyczną zmianę kierunku ich wędrówek ze wschodniego na zachodni, wtedy głównie do Wielkiej Brytanii.

    Na skutek rozbiorów Polski, siedzibą narodową Żydów stała się Rosja. Miejsce to od początku nie było dla nich zbyt wygodne, ale stopniowo się w nim urządzali. Powoli też opanowywali gospodarkę tego ogromnego kraju i mino ograniczeń, weszli licznie do jego kultury. Znaczna jednak ich część postanowiła owo "więzienie narodów" rozsadzić od środka, co doprowadziło do napięć, a następnie do coraz bardziej krwawych „pogromów”. Koniec końców, gdy tylko Żydzi uzyskali w Rosji względne równouprawnienie, ta zawaliła się z hukiem, a wśród koszmarnych rzezi rewolucji i wojny domowej (przy których powstanie chmielnickiego to drobny epizod historii) znów spokojni, pobożni Żydzi stali się jedną z grup najbardziej poszkodowanych.

    Wydarzenia w Rosji przełomu wieków skierowały strumień Żydowskiej emigracji w kierunku USA. Wcześniej jednak losy wielu z nich miały się wypełnić na starym kontynencie. Rosja sowiecka stanowi osobny rozdział w ich historii. Od początku mieli w jej władzach głos decydujący. Już w okresie dwuwładzy dominowali w Komitecie Wykonawczym Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, ale dopiero przewrót bolszewicki uczynił z nich uprzywilejowaną, wpływową mniejszość w sowieckiej Rosji. Oczywiście temat ten jest na różne sposoby omijany, („nieżydowscy Żydzi” itp.) ale zupełnie przemilczeć się go po prostu nie da. Pierwsze oznaki zmiany koniunktury nadeszły dopiero w czystkach lat 1937- 1938, a jawne „prześladowania” (tzn. głównie zwalnianie ze stanowisk) po drugiej wojnie światowej, pod hasłem „walki z kosmopolityzmem” i „spisku lekarzy”. Śmierć „ludojada” stanowiła w żydowskiej historii kolejny „cud purimowy”, ale w międzyczasie Rosja przestała być dla nich miejscem bezpiecznym. Rozpoczęła się emigracja do właśnie powstałego Izraela, tym liczniejsza im bardziej podupadała ich dotychczasowa sowiecka ojczyzna (do której w tym czasie przestali się przyznawać).

Jednak wcześniej miał miejsce niezwykle ważny rozdział niemiecki. To właśnie tam asymilacja Żydów przybrała najbardziej przekonujący kształt i tam Żydzi nabrali najwięcej złudzeń co do jej sukcesu. Żydowska haskala zaczęła się w Niemczech i tam przebiegała najbardziej intensywnie. Ogromna ilość Żydów weszła nie tylko do niemieckiej gospodarki, ale przede wszystkim do niemieckiej nauki i kultury, stając się jej czołowymi postaciami (Heine). Niemiecki judaizm „reformowany” upodobnił się do protestantyzmu. Przed pierwszą wojną światową Niemcy były krajem, w którym najwyraźniej stopiła się kultura żydowska z kulturą kraju ich pobytu, miejscem dla wielu Żydów idealnym i wyśnionym. To z Niemcami sympatyzowała światowa społeczność żydowska przed i podczas I wojny światowej (i chyba temu zawdzięczają Żydzi słynną deklarację Balfoura, mającą ich przekonać do Wielkiej Brytanii). W najlepszej, moim zdaniem, książce Józefa Mackiewicza „Sprawa pułkownika Miasojedowa”, jest scena w której bohater rozmawia ze swoim żydowskim wspólnikiem o pogromach w Rosji i ten rozżalony pyta go: „Czy coś takiego mogło by się zdarzyć w jakimś cywilizowanym kraju? No niech pan powie, czy to mogło by się zdarzyć w Niemczech?” Oczywiście obaj się zgadzają że nie. Jednak Niemcy przegrały wojnę i nagle wszystko się zmieniło. Hitlerowska Rzesza i kraje przez nie podbite stały się dla Żydów śmiertelną pułapką, z której bardzo trudno było się wydostać. Nastąpiła zagłada.

    

    Obecnie tylko dwa kraje na świecie mogą być traktowane jako narodowa siedziba Żydów, ale tylko jeden z nich jako miejsce dla nich bezpieczne, bo niewielu chyba za takie uzna Izrael. Tą bezpieczną przystanią są oczywiście Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Nie mogę się jednak oprzeć natrętnym podrównaniom: sytuacja Żydów w USA przypomina mi nieco rolę jaką pełnili w Sowietach w latach 20-tych, a jeszcze bardziej tą jaką mieli w Niemczech przed i bezpośrednio po I wojnie światowej. Tak jak w sowieckiej Rosji, Żydzi mają ogromny wpływ na politykę ("ogon macha psem") i gospodarkę USA i tak jak w Niemczech zdobyli silną rolę w amerykańskiej nauce i kulturze. Nikt nie mógłby sobie wyobrazić pogromów żydowskich i holocaustu w USA. Jenak fatum żydowskiej historii powtarza się na przestrzeni wieków w sposób zdumiewający, każde miejsce jakie uznawali za swoją bezpieczną siedzibę spotykały mniejsze lub większe kłopoty, prowadzące do fatalnych dla Żydów następstw. Tak było w Polsce, w Rosji, w Wielkiej Brytanii (tam antysemityzm powstały w latach 70-tych XIXw. nie doprowadził jednak do żadnych większych ekscesów, mimo degradacji tego mocarstwa w trakcie i po drugiej wojnie światowej). W Niemczech wszystko wywróciła przegrana wojna i nędza wielkiego kryzysu. Dziś wielu kompetentnych ludzi twierdzi że USA są bankrutem... Faktem jest że gospodarka amerykańska nadal jest najpotężniejsza na świecie, ale to już raczej długo nie potrwa. Póki co wciąż najpotężniejsza jest armia USA, jednak jej przewaga też już nie jest taka oczywista, a świat przestał być jednobiegunowy. Czy USA kiedyś przegra wojnę? Każde mocarstwo kiedyś ją przegrywa, to tylko kwestia czasu. Jak wtedy mieszkańcy USA (kim by nie byli) będą odnosić się do swojej żydowskiej mniejszości, tak mocno wpływającej na obecną politykę tego mocarstwa? Co się stanie z Izraelem? Czy wtedy przypomną sobie Żydzi że KIEDYŚ mieli w odległej Polsce (którą obecnie beztrosko sobie antagonizują) bezpieczny kraj i przyjazny naród, gotów – mimo licznych konfliktów- walczyć w ich obronie i nieraz oddać za nich życie? Kiedyś... Podobno "każdy kraj ma takich Żydów na jakich zasługuje". To powiedzonko, jeśli zawiera prawdę, wystawia wspaniałe świadectwo II RP, której wspaniali, dzielni, bohaterscy Żydzi niestety zginęli, a ich godną podziwu śmierć właśnie wspominaliśmy. Ci nieliczni co przeżyli pokazali jak należy walczyć za swoją ojczyznę, ale już nie Polskę lecz Izrael. PRL i IIIRP nie mają najlepszej opinii...

    I gdy USA, wzorem innych krajów w których Żydzi zdobywali silną pozycję, "zejdzie na psy" (czego- by było jasne- im nie życzę, ale przewiduję) gdzie wtedy będzie bezpieczna przystań dla żydowskiej diaspory: w Izraelu? W Rosji? W muzułmańskiej Europie (której przemianie w kalifat pomagają właśnie liczne żydowskie organizacje, o czym mówił ś.p. Prof. Bogusław Wolniewicz)?


I czy właśnie dlatego na onecie poszukiwano zaginionych plemion Izraela w odległej Japonii i w Chinach?

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka