Jan Osiecki, współautor publikacji o katastrofie smoleńskiej „Ostatni lot”, na portalu naTemat.pl pisze o nowej wiarygodnej spekulacji, która nasuwa się po najnowszym odczytaniu czarnych skrzynek tupolewa.
Osiecki swoją tezę opiera na dwóch istotnych momentach. Mianowicie w stenogramie pojawia się pytanie-stwierdzenie nawigatora tupolewa Artura Ziętka:
- Dziś dawał podrobioną kartę, nie? – zapytał w końcu nieco naiwnie nawigator.
Didaskalia są wzięte z nowego odczytu biegłych prokuratury wojskowej.
Podrobiona karta ma dotyczyć prognozy pogody na lotnisku w Smoleńsku, jaką przed lotem sporządzają służby meteorologiczne.
Przed lotem zapoznał się z podrobioną kartą prognozy pogody dowódca tupolewa kpt Arkadiusz Protasiuk jako ostatni z załogi kokpitu.
Dużo wcześniej – przed Protasiukiem – na lotnisko przybył gen. Andrzej Błasik, który niemal zawsze zapoznawał się z prognozą pogody.
Osiecki uważa, że to generał stoi za sfałszowaniem prognozy pogody, która była bardziej optymistyczna niż powinna być faktyczna.
Autor „Ostatniego lotu” uważa, iż gdyby Potasiuk znał faktyczne dane pogodowe odwołałby lot, albo leciałby od razu na lotnisko zapasowe.
Przed lotem do Smoleńska Protasiuk był ewidentnie zdenerwowany. Jedna z osób pracujących na lotnisku spytała go, co się stało? Protasiuk miał odpowiedzieć: - Tu pogoda jest dobra, ale tam jest fatalnie.
Jeszcze jeden szczegół jest wielce tajemniczy w tej narracji pogodowej. Dyżurny metereolog lotniska szybko odszedł z pułku. Stawał przed komisją Millera, pytany o niewłaściwość karty pogodowej, jaką dostał Protasiuk oświadczył, że „nie potrafi uzasadnić przyczyny swojego postępowania”.
Decydenci lotu mieli jeden pęd katyński: wylądować za wszelką cenę – i temu służyło naciąganie w kwestii prognozy pogody na lotnisku Siewiernyj.
Dowódca sił powietrznych podrobił dokumenty, a następnie do ostatniej chwili pilnował pilotów tupolewa, aby wylądowali.
To wielce logiczne spekulacje, miękka narracja faktów, acz nie twarde dowody.
Inne tematy w dziale Polityka
