Ta notka ma się składać z trzech części, ale lojalnie ostrzegam, że na tą trzecią, recenzję płyty "Herbert" pewnie czasu nie wystarczy.
Przedwczoraj Kuba Lubelski był tak miły i poprosił mnie o udział w ankiecie: "Czy 11 listopada to nasze święto?". Zawsze to miło, gdy człowieka pytają o zdanie, tym bardziej gdy człowiek wie, że mogli spytać mądrzejszych, a tu taka niespodzianka.:-)
Moja odpowiedź: Pytanie, co rozumiemy przez „nasze” święto. Święto wszystkich Polaków, czy tych, których pamięć sięga dalej niż dnia wczorajszego? Dalej niż ostatnich 20 lat czy czas PRL? Formalnie to święto państwowe, a zatem „wszystkich Polaków”, czy też „nasze święto”, czyli współcześnie żyjących. III RP w niewielkim stopniu przypomina jednak II Rzeczpospolitą, to zupełnie inny byt polityczny, ustrojowy, ekonomiczny. Zupełnie inne społeczeństwo, jego warstwy i elity/”elity”. Nawiązanie do tradycji i wydarzeń dwudziestolecia międzywojennego jest więc pewnego rodzaju „zaszczepianiem pamięci” na pniu świata ukształtowanego po Jałcie. Jest to o tyle konieczne, że trudno pozytywnie nawiązać do czasów radzieckiego dyktatu, mniej lub bardziej ordynarnej i brutalnej manipulacji prawdą historyczną, itp. W tym sensie 11 listopada to MUSI być nasze święto, jako niemal mityczne nawiązanie do czasów, w których niewielu już mogło bezpośrednio uczestniczyć. Ale jest to w głębszej warstwie święto tych, którzy chcą pamiętać.
Druga kwestia dotyczy tytułowego pytania: "skąd nasz ród?". Skąd III RP? Skąd my? Ideowo, politycznie, historycznie? Myślę, że powyższa odpowiedź daje, szkicowo, kilka możliwych perspektyw. Jesteśmy z kilku czasów, kilku tradycji na raz (in gremio). Najgłębszą pamięcią, gdzie śni się pamięć Polski od morza do morza, Polski imperialnej, Polski wielokulturowej i Polski feudalnej: jesteśmy z Polski przedrozbiorowej. Później z Polski martyrologii (a mniej chyba z Polski "pracy u podstaw", niestety). Z tej cudnej Polski, która ocalila polskość w języku: Mickiewicz, Słowacki, Krasicki, Prószyński, Sienkiewicz, Prus i Żeromski. No i Polski odzyskanej: Piłsudskiego, Witosa, Dmowskiego, Paderewskiego. Polski w której istniał silny ruch ludowy, ruch patriotycznej lewicy, ale też istniał na Kresach separatyzm nowopowstających do świadomości narodów. Jesteśmy też z Polski na nowo bolesnej: II wojny światowej. Z mordami w Poznańskiem i w Katyniu, z największą podziemną armią II WŚ i palonymi wsiami Zamojszczyzny. I jesteśmy wreszcie z tej Polski dziwacznej, która wciąż jest naszą raną i naszym kawałkiem biografii, z całą jej przykrą dwuznacznością.
Jesteśmy zatem z całej tej opowieści, w której jest miejsce i na patos i na zwykłość i na heroizm i na gnidowatość. Jest w nas pamięć i krew i fotografie i smutek i triumfy naszych antenatów. Różne dzieje. Śmieszne, tragiczne, patetyczne, banalne. Na codzień jak u Kelusa, od święta jak z Kaczmarskiego lub z pieśni "Boże coś Polskę".
A żeby było mniej poetycko to dodam zdanko z książki, którą recenzowałem dla najbliższego numeru OBYWATELA: Mirosław Wawrzyński, "Samopomoc i samoorganizacja Polaków od XIX do XXI w".: "długoletnia praca społeczna działaczy społeczno-ekonomiczno-kulturalnych doprowadziła do odrodzenia się Polski w listopadzie 1918 roku. Stało się to możliwe dzięki wykreowaniu podczas niewoli wartości cechujących społeczeństwo obywatelskie".
Po PRL-u nie doczekaliśmy takich zaczątków nowej państwowości, oświeconego etatyzmu, myślenia o wspólnym dobru. Na postkomunistycznej glebie przyjęła się najlepiej filozofia skrajnego indywidualizmu/egoizmu, filozofia dobrze widziana przez korporacje, wspierająca (nie tylko ideologicznie) wychowanków Janusza Korwina-Mikke. Zresztą, co się czepiać Korwina, mamy dziś przecież "gdańskich liberałów" u władzy. Liżą lody aż miło (na molo w Sopocie).
Teraz płyta (udało się!): stonowana. Waglewski śpiewa mój ukochany wiersz Herberta: "Do Marka Aurelego". Całość w ciepłych, jazzowych barwach, sample: deklamacje poety.
A skąd nasz ród?
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura