Oj naiwny, naiwny — jako chłopiec młody,
Nie znał zasad, reguł, ani urzędowej mody.
Myślał, że wystarczy pomysł, zapał i kubek z cytatem,
A tu w drzwiach — Sanepid, RODO i UKS z batem.
Był młody, inteligentny i co najważniejsze — pełen zapału.
Żył w kraju miodem i chlebem słynącym - miód z Chin, a chlebek z dyskontu.
Marzył o wielkiej fortunie, sławie i pieniądzach.
Zapomniał o jednym — że to jego iluzja, że to tylko żądza.
Bo zanim zdążył powiedzieć „biznes otwieram”, w bramie stanęła ona — polska kakofonia.
Nie muzyczna, nie literacka, a biurokratyczna.
Z RODO w jednej ręce, z Sanepidem w drugiej, z PIP-em na plecach i UKS-em w kieszeni.
To ona pokazała mu miejsce w szeregu, biznesu sieni.
Nie jako rycerza handlu, lecz jako petenta systemu.
Chcesz sprzedawać kubki po kawie? Proszę bardzo — ale najpierw:
– biegnij to do Sanepidu,
– napisz regulamin do PIHu,
– zatrudnij księgową, bo UKS nie zna litości,
– podpisz klauzulę RODO, nawet jeśli klient nazywa się Janek i kupuje po znajomości,
– a jeśli zatrudnisz kolegę, choćby na B2B — PIP już ostrzy formularze po cichu.
I tak marzenie o niezależności zamienia się w grę jako urzędnicze bierki.
Każdy ruch może być nierzetelny.
Lub dokument może mieć za małe literki.
Albo podpis może być za mało czytelny.
A gdy już wszystko było gotowe — strona, sklep, kubki, nawet manifest — pojawiło się ono.
Nie w drzwiach. Nie w mailu. Nie w urzędzie.
Wpadło do systemu, na binarne łono.
„Cyfrowe Ucho Prezesa”.
Nie podsłuchuje - ono słucha legalnie.
Przez ciasteczka, przez logi serwera, przez formularz kontaktowy.
Przez to, że kliknąłeś „Zgadzam się” bez czytania jako petent nowy.
Nie musisz mówić. Wystarczy, że pomyślisz.
A system już wie, że planujesz coś większego niż sprzedaż kubełków.
Że masz ambicje i jesteś pełen wdzięków.
Że chcesz być niezależny.
A niezależność to najdroższy towar w kraju miodem i chlebem słynącym.
Bo tu marzenia są dochodem,
a dochód - opodatkowany.
PS: Nie chodzi o to, by zlikwidować zasady.
Chodzi o to, by nie tworzyć labiryntu, w którym każdy pomysł ginie pod ciężarem formularzy.
Biznes potrzebuje ram — ale nie kajdan.
Piszę z pogranicza idei i faktów. Interesuje mnie to, co polityczne, zanim stanie się decyzją — i to, co filozoficzne, zanim zostanie nazwane. Eseje, komentarze, refleksje — czasem z nutą ironii, czasem z powagą. Nie szukam odpowiedzi, lecz lepszych pytań.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka