Wojtek Wojtek
299
BLOG

Ta PiS-owska gra przedwyborcza...

Wojtek Wojtek Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Politycy tej żałosnej "oPOzycji" podnoszą argument, że wszystkie ostatnie decyzje rządu Mateusza Morawieckiego wiążą się z realizowaniem przedwyborczej kampanii. Myślę, że w pewnym sensie tak też może być. Tyle tylko, że ta żałosna "oPOzycja" nie rozumie, czym jest zarządzanie państwem.

Tu trzeba zacząć od końcówki lat 90. XX wieku. Rządy "komuny" doprowadziły do takiej degrengolady, że Związki Zawodowe NSZZ "Solidarność" musiały zająć się polityką znacząco wykraczającą poza uregulowania kompetencji związków zawodowych. Struktury państwowe zaczęły sypać się totalnie, inflacja coraz bardziej wymykała się spod kontroli a nieudolność PZPR biła wszelkie rekordy. Co sprytniejsi kacykowie zrzeszyli się w ramach współpracy z częścią działaczy Związków Zawodowych i wymyślono złoty środek podziału władzy i majątku narodowego. 

Otóż w strukturach zarządzania państwem mieli znaleźć się zasłużeni działacze NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" a byli "partyjniacy" (osoby zrzeszone w strukturach wtedy rozwiązanej PZPR) nie będą pociągani do odpowiedzialności...

I stało się. Zarządzono likwidację przedsiębiorstw państwowych przekształcając je w spółki kapitałowe. Można było je korzystnie kupić - co też i miało miejsce. Tyle, że najważniejszym atutem były układy z rozwiązanymi strukturami PZPR. Natomiast licznie powstające partie polityczne zajęły się doborem nowych kadr do sejmu oraz administracji samorządowej.


To właśnie wtedy były problemy z utworzeniem rządu premiera Olszewskiego. To właśnie wtedy dokonano odwołania Jana Olszewskiego z udziałem bardzo młodego polityka wywodzącego się z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. TO wtedy tworzyło się także i Porozumienie Centrum...

Związki Zawodowe - bo ich struktura wiązała się z konkretnym przedsiębiorstwem - tworzyły międzyzakładowe komitety, by wspólnie prowadzić politykę na rzecz pracowników. Jedną z takich struktur była Akcja Wyborcza Solidarność, która zaistniała w 1996 roku i od 1997 roku dzierżyła władzę w państwie.

Trzeba dodać, że AWS konkurowała z Unią Wolności - także organizacją zrzeszającą ugrupowania o charakterze liberalnym. W składzie Unii Wolności znalazł się także Kongres Liberalno-Demokratyczny pod przewodnictwem Donalda Tuska.

Rywalizacja między UW i AWS była trudna, ponieważ osoby zrzeszone w AWS miały poparcie społeczeństwa, ale zarząd AWS ulegał wpływom UW. Gdy ostatecznie doszło do rozpadu AWS (jej przywódca Marian Krzaklewski nie uzyskał poparcia w wyborach prezydenckich w 2002 roku), pojawiły się nowe ugrupowania prawicowe - Platforma Obywatelska (jednym z jej założycieli był Donald Tusk) i konkurencyjne - Prawo i Sprawiedliwość pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego. Tak naprawdę to co bardziej zaradni członkowie AWS błyskawicznie znaleźli się w strukturach nowej partii - Platforma Obywatelska, to Prawo i  Sprawiedliwość "zagospodarowało zagubionych" członków AWS, którzy chcieli działać politycznie, ale nie potrafili odnaleźć się w strukturach Platformy Obywatelskiej zdominowanej przez członków zlikwidowanej Unii Wolności.

Tyle wstępu.

Wtedy oba ugrupowania - Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość były postrzegane jak "bratnie" partie prawicowe będące w opozycji do byłej PZPR.

Gdy doszło do wyborów parlamentarnych, zdecydowanie większe poparcie uzyskali kandydaci Prawa i Sprawiedliwości, co tak rozsierdziło zarząd Platformy Obywatelskiej, że oczekiwany rząd PO-PiS nie miał szansy na zaistnienie. To wtedy nastąpiło takie zaognienie między prawicowymi PO oraz PiS, że rząd tworzony przez polityków Prawa i Sprawiedliwości był zbojkotowany przez polityków z Platformy Obywatelskiej.

Wkrótce doszło do takiego konfliktu rozpalonego przez lidera PO, Donalda Tuska, że nie było możliwości zarządzania państwem w jego interesie. Ówczesny premier Jarosław Kaczyński podjął decyzję o dymisji rządu. Przedterminowe wybory zadecydowały o niewielkiej przewadze PO. Do rządu Donalda Tuska nie dopuszczono żadnego polityka Prawa i Sprawiedliwości.

Dalsze funkcjonowanie państwa polegało na forsowaniu polityki takiej, aby żaden wniosek Prawa i Sprawiedliwości nie mógł zostać przegłosowany, czemu służyło utworzenie "dyscypliny głosowania" - coś, co w demokracji nie powinno zaistnieć.

I to już wtedy do polityków myślących o interesie PAŃSTWA doszło, że kampania wyborcza rozpoczyna się już pierwszego dnia po zakończeniu wyborów. Trzeba świadomie prowadzić politykę informacyjną  - aby społeczeństwo wiedziało - jakie stanowisko w sprawie posiada dana partia. Nawet, gdyby nie zostały wprowadzone jej postulaty - to czas pokaże - kto faktycznie miał rację i kolejne wybory... wskażą lepszego organizatora życia społecznego.

I tak stało się.

W roku 2015 politycy Prawa  i Sprawiedliwości przeprowadzili bardzo szeroko zakrojoną akcję informacyjną wykorzystując kampanię wyborczą. Starannie zbierano postulaty społeczeństwa i poddano je analizie. To te informacje pozwoliły na stworzenie siatki oczekiwań społeczeństwa. Wiadomo, że z dnia na dzień wiele zrobić się nie da. Ale jeżeli przeprowadzi się staranną analizę problemów - to można utworzyć strategię działania. A wygrane przez Prawo i Sprawiedliwość wybory prezydenckie, potem parlamentarne - pozwoliły na realizowanie zgłoszonych wcześniej postulatów. Gdy doszło do kolejnych wyborów parlamentarnych, to wyborcy mogli porównać skuteczność większości tworzącej rząd z deklaracjami partii opozycyjnych wobec większości parlamentarnej. Za nami kolejna kadencja Zjednoczonej Prawicy, która ma pewne sukcesy, ma program na kolejne lata.

Przeciwstawiając ten dorobek programowi "oPOzycji", która zamierza odsunąć PiS od władzy, każde działanie #dobrej zmiany można uznać za "kampanię wyborczą".


Ja nie mam nic przeciwko temu, bo widzę bardzo konkretne działanie. I nie ma problemu z oceną dokonań  Zjednoczonej Prawicy przez dwie kadencje...





Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka