Wojtek Wojtek
357
BLOG

Wałęsa. Prawdziwy on jest czy też podstawiony ?

Wojtek Wojtek Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

W latach sześćdziesiątych XX w. Telewizja Polska wyemitowała serial telewizyjny pod tytułem "Stawka większa niż życie". Był to film telewizyjny oparty na prawdziwych wydarzeniach z okresu II wojny światowej. Sama fabuła filmu była prosta. Oficer niemieckiej Abwehry trafił do niewoli sowieckiej. Tam był przesłuchiwany na okoliczność jego udziału w tej formacji, ale też pytano go o szereg różnych detali wiążących się z jego osobistymi przeżyciami w czasie jeszcze przed wybuchem wojny.

Tak naprawdę został on wytypowany spośród wielu innych niemieckich jeńców z kilku powodów. Pierwszy - to był to młody oficer z dobrej, niemieckiej rodziny arystokratycznej. Drugi - bardzo podobny był do niego polski oficer zmobilizowany w armii sowieckiej. Powyższe elementy pozwalały na zainscenizowanie ucieczki niemieckiego oficera z sowieckiej niewoli z tym, że sowiecki wywiad dokonał podmiany oficerów. Polak podawał się za niemieckiego oficera, któremu udało się uciec z sowieckiej niewoli. Jego zadaniem był powrót do armii i w konsekwencji praca na rzecz służb wywiadowczych Związku Radzieckiego w celu pozyskiwania informacji o planowanych decyzjach armii niemieckiej.

Plan powiódł się i Polak podawał się za oficera niemieckiego. Tymczasem niemiecki kontrwywiad starał się strzec interesów Rzeszy Niemieckiej i jednym z wielu zadań tej formacji było wnikanie w struktury wroga oraz likwidacja wszelkiego oporu przeciwko władzy Adolfa Hitlera w Niemczech. Jednym z bohaterów tego kontrwywiadu był niemiecki oficer służący w Gestapo i to właśnie on ciągle poszukiwał sowieckiego agenta w niemieckiej armii, co mu ciągle nie wychodziło.


image

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stawka_wi%C4%99ksza_ni%C5%BC_%C5%BCycie


Wracając do korzeni Solidarności, a dokładnie NSZZ "Solidarność z Lechem Wałęsą jako przewodniczącym tego związku zawodowego należy przypomnieć, że w Polsce od lat 70. XX w. zdecydowanie działał ruch oporu przeciwko rodzimej władzy sterowanej przez aparatczyków z Moskwy.

Polskie społeczeństwo zorganizowało się w liczne organizacje usiłujące szerzyć wiedzę w społeczeństwie na temat fikcji wolności polskiego społeczeństwa, wadliwego systemu wynagradzania oraz system pracy sprzeczny z tendencjami we wszystkich krajach cywilizowanych. Co raz w jakiejś miejscowości załoga lokalnego przedsiębiorstwa popadała w poważny konflikt kończący się nakładaniem kar finansowych na przeciwników ładu społecznego kreowanego przez polityków z PZPR - Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i nie był to protest bezzasadny.

Niestety, zarządzająca całym państwem instytucja polityczna w końcu musiała przyznać się "do błędów i wypaczeń" - ale koszty tych protestów ponosiło samo społeczeństwo. Co raz wybuchały bunty i wiadomo było, że może zawiązać się strajk generalny z udziałem wszystkich pracowników. Dlatego struktury bezpieczeństwa opracowały prosty plan wykształcenia strategicznego osoby lojalnej wobec władzy rzeczywiście zarządzającej państwem i jednocześnie miał to być człowiek-legenda w celu takiego ukierunkowania ewentualnych uczestników strajku, by oni w pełnym przekonaniu "służby w sprawie" pozwolili opanować się przez zorganizowaną strukturę dyskretnie kierującą dalszym biegiem wypadków.

Od tej chwili czekano tylko na właściwy sygnał, by podstawić tam właściwą osobę jako "naturalnego kandydata" protestującego społeczeństwa. 

Nie trzeba było długo czekać, bowiem co raz jakiś zespół domagał się podwyżki wynagrodzenia. Scenariusz był prosty: powstawał komitet organizacyjny, który zwoływał załogę do strajkowania. Następnie wzywano I sekretarza partii i kogoś z rządu "na dywanik" w celu politycznego zdyscyplinowania dyrektora zakładu, który odmawiał zwiększenia wynagrodzenia za pracę.

Gdy do sprawy włączały się władze polityczne, z reguły podejmowano decyzje o jakimś podniesieniu stawek wynagrodzenia dla członków strajkującej załogi. Wkrótce kolejny zakład pracy podejmował strajk i wszystko powtarzano od nowa. Bez względu na propozycje wysokości wynagrodzenia ze strony załogi zawsze poddawano negocjacjom i drogą "wzajemnych ustępstw" osiągano jakiś consensus...

Gdy latem 1980 roku strajkowało naraz kilka różnych zakładów na Lubelszczyźnie pojawiła się oczekiwana sytuacja ogłoszenia strajku "solidarnościowego" z protestującymi zakładami na terenie Polski. Dzisiaj już wiemy, że w proteście robotniczym 1980 roku musiały uczestniczyć służby zajmujące się bezpieczeństwem. Trudno powiedzieć, ilu agentów znajdowało się wśród załóg pracowniczych, ale obecnie wielu byłych liderów lokalnych protestów (mam tu na myśli kierowców przedsiębiorstw komunikacji miejskiej) - którzy z reguły "jako jedni z pierwszych" zjeżdżali do zajezdni w celu rozpoczęcia strajku solidarnościowego, mają się bardzo dobrze pod względem materialnym.

I tak oto zawiązał się ogólnopolski zespół protestacyjny w Stoczni Gdańskiej, wspierany przez liczne załogi zakładów porozrzucane na terenie całego kraju. I co ciekawe - jednomyślnie organizowano strajki okupacyjne, strajki na obszarze zakładu pracy, z wystawieniem straży, aby nikt nie wszedł na teren zakładu niezauważenie. Jednocześnie zdecydowano, że żadnych marszy poza terenem strajkującego zakładu  nie będzie.

Z kolei media przystąpiły do relacjonowania tych protestów. O ile wcześniej nie było przyzwolenia do szerzenia wiedzy o protestach, tak nagle media informowały o kolejnych załogach przystępujących do ogólnopolskiego strajku solidarnościowego. Wkrótce jedynym miejscem strajkującym gdzie coś działo się, była tylko Stocznia Gdańska i właśnie tam pojawił się zarząd pod przewodnictwem nikomu nie znanego robotnika, który miał przeskoczyć przez płot...

Władza kłamała we wszystkich sprawach i nagle wśród informacji pojawiła się ta najmniej wiarygodna, że przewodniczący strajku w Gdańsku został dowieziony do protestującej Stoczni od strony morza, motorówką i był niepostrzeżenia wysadzony, skąd włączył się w cały nurt  akcji protestu i wkrótce był on jedynym przedstawicielem strajkujących, którego można było oglądać w telewizji do woli.

Dzisiaj możemy przyjąć na spokojnie, że rzeczywiście to był Lech Wałęsa, który przeskoczył płot i został naturalnym przywódcą strajkujących robotników, że to właśnie dzięki niemu  nie doszło do próby krwawego stłumienia protestu a Porozumienia Gdańskie, znane także jako 21 postulatów, zostały przyjęte jako dokument kończący protest społeczny.

Po kilku miesiącach - właściwie po ponad roku doszło do powołania Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego pod przywództwem Wojciecha Jaruzelskiego. To, co potem dział się, może być podstawą do podjęcia analiz - dlaczego Lech Wałęsa mówi coś zupełnie innego, aniżeli dowodzą zebrane materiały. I jeżeli Lech Wałęsa mówi, że nie zna faktów mu przedstawianych, że był agentem służb specjalnych - to warto sprawdzić, gdzie jest ten prawdziwy Lech Wałęsa bo nie może być sytuacji, że były prezydent państwa jest obciążony zarzutami o współpracy z tą złą stroną władzy.

Jeżeli sam Lech Wałęsa utrzymuje, że niczego nie podpisywał, to trzeba sprawdzić, czy jest to ten sam Lech Wałęsa, który przewodził strajkom w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku.


image

http://fakty.interia.pl/polska/news-dyrektor-biura-walesy-prezydent-podtrzymuje-zdanie-ws-dokume,nId,2431639


image

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/111673.html


Lech Wałęsa znany i tajemniczy. Który z nich jest prawdziwy ?






Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka