Wojtek Wojtek
120
BLOG

Mamie na złość !

Wojtek Wojtek Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Potocznie przyjęło się powiedzenie o zrobieniu mamie na złość i odcięciu sobie palca... Chodzi o takie okoliczności, kiedy ktoś działa na własną szkodę a ktoś stara się go powstrzymać z uwagi na skutki widoczne w przyszłości. Jednak osoba zainteresowana przebiegiem doświadczenia nie chce przyjąć ostrzeżenia i kontynuuje swoje działanie dalej...

W teologii takie działanie na własną szkodę posiada swój biblijny odpowiednik, kiedy to pasterz pozostawia swoje stado w sytuacji, kiedy nawet jedna, chociażby najmniejsza owieczka zagubi się gdzieś na pastwisku...

Ruchy ateistyczne, odcinające się od wszelkich dogmatów, znajdują tysiące powodów, aby błędne działanie na własną szkodę wytłumaczyć tak zwaną "niezależnością...

Polecam przeczytanie bardzo interesującego rozważania na ten temat:



Owca*


    Nie pamięta już ile to dni, jak odłączyła się od stada. Krążyła gdzieś po okolicy coraz bardziej oddalając się od ogrodzonego pastwiska, w którym ono przebywało. Czasami je wspominała. Były nawet takie chwile, kiedy chciała tam wrócić. Na pastwisku nigdy nie brakowało trawy, można było czuć się bezpiecznie, a troskliwy pasterz zawsze wiedział najlepiej, co należy czynić. Tutaj często cierpiała głód, musiała uciekać się do wymyślnych sztuczek, żeby uniknąć spotkania z wilkami. Była zdana na samą siebie. Ale myśl o powrocie szybko odrzucała. Nie było jej tam dobrze. Drażniły ją inne owce, owczarki strzegące bezpieczeństwa, a troskliwość pasterza po prostu ją przytłaczała. Nie rozumiała innych i oni jej nie rozumieli. Cały czas brakowało jej czegoś, czego na pastwisku nie było. Nie umiała tego nazwać, ale wiedziała, że musi tego poszukać za wszelką cenę: za cenę samotności, głodu, niewygody i ryzyka.

    Dzisiaj od rana czuła jakiś dziwny niepokój. Jakby w powietrzu czaiło się coś, czego z całego serca chciała uniknąć. Czuła, że jest przez kogoś  śledzona. Domyślała się, kto to może być i wiedziała, że wolałaby już raczej spotkać wilka. Przed wilkami nauczyła się chronić. Ich intencje były nadzwyczaj proste – chciały ją pożreć, a jej zadaniem było nie dać się zjeść. Konfrontacja z tym, kto podążał teraz jej śladem będzie o wiele trudniejsza. Nie wiedziała, czego się spodziewać i jak zareagować. Co powiedzieć, gdy dojdzie już do spotkania? A może nie dojdzie? Może, podobnie jak z wilkami, uda się zagrać w ciuciubabkę i wywieźć tropiącego w pole? Nie! Nie ma się co łudzić. Wilki są głupie, prymitywne i kierują się wyłącznie swoim głodem. On jest inteligentny. Nie da się wystawić do wiatru. Trzeba się będzie z nim spotkać. Tylko co wtedy powiedzieć?

    Różne myśli kłębiły się w jej głowie, gdy pod wieczór wyczuła bardzo blisko aż nadto dobrze znajomy zapach. Odwróciła się. Zaledwie kilka kroków  od niej na leśnej ścieżce stał pasterz. Widać było, że jest zmęczony długą wędrówką. Minę miał zatroskaną i uszczęśliwioną zarazem.

- No, jesteś nareszcie moja malutka – przemówił do niej łagodnie i pieszczotliwie – tak długo cię szukałem. Martwiłem się bardzo o ciebie. Chodź, na pewno jesteś głodna i jest ci zimno. No chodź, moja kochana.

    Wyciągnął ręce i zrobił krok w jej kierunku. Odskoczyła odruchowo. Walczyła ze sobą. Była głodna i było jej zimno. Ale lękała się tego czułego gestu i miłych słów. Czuła, że jeśli im się podda, straci coś o wiele ważniejszego niż pożywienie i ciepłe legowisko. Coś, w poszukiwaniu czego tu się właśnie znalazła i czego nie odda. Nie może oddać!

    - Zostaw mnie. – powiedziała szorstko do pasterza – Niepotrzebnie mnie szukałeś. Nie chcę wracać do stada. Rozumiesz!? Nie chcę! Odejdź i daj mi spokój!

    - Ależ moja najdroższa. – głos pasterza był nadal pełen czułości – Wszyscy martwimy się o ciebie. Wróć do nas, proszę. Bardzo mi na tobie zależy. Wierz mi, że niczego tak bardzo nie pragnę jak twojego szczęścia.

    -  Dziękuję, – odparła twardo – poradzę sobie. Mam dość ujadania twoich owczarków. Niedobrze mi się robiło na odgłos ich szczekania. Nie mogę też znieść innych owiec. Zawsze zgodnie i bezmyślnie beczących na twoją cześć. Nie pasuję do nich. Jestem inna i muszę iść własną drogą. Odejdź i nie szukaj mnie więcej. Nie ma takiej potrzeby.

    Odwróciła się i kilkoma długimi skokami oddaliła się w ciemność zapadającego wcześnie jesiennego zmierzchu. Odeszła zostawiając pasterza, który zrozumiał, że nie ma sensu dalej jej szukać. Odeszła samotna w świat nieprzyjazny, ciemny i zimny, pełen trudów i niebezpieczeństw. I nie pożałuje tego nigdy. Nawet, gdy pewnego dnia jej życie będzie gasło między dwoma rzędami kłów w wilczej paszczy, będzie wiedziała, że ocaliła swój największy skarb – wolność.


image



*)    Andrzej Liczmonik, Mroczne blaski,  2013, fragment książki za zgodą i na prośbę Autora.


Inne artykuły Andrzeja Liczmonika:

https://www.salon24.pl/u/dobrezycie/893864,andrzej-liczmonik-utwory-wybrane 

Istnieje możliwość nabycia książek A. Liczmonika, zamówienia: studioinspiracje(at)interia.pl





Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura