doku doku
242
BLOG

Człowieczeństwo bez płci - czy coś takiego jest możliwe?

doku doku Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Historia badania człowieczeństwa ściśle wiąże się z polityką: abolicjonizm i feminizm przekształciły się w liberalizm, a z drugiej strony siły zła - niewolnictwo i rasizm nieustannie odradzają się jak głowy Hydry: socjalizm, komunizm, nazizm, faszyzm... Naturalnie więc badacze człowieczeństwa skupiali się na cechach wspólnych wszystkich ludzi, gdyż naukowiec naturalnie staje po stronie dobra. Naukowa definicja człowieczeństwa, nawet jeśli istnieje tylko implicite, obejmuje tylko cechy wspólne wszystkim ludziom: przyrodzona godność, podmiotowość, świadomość, jaźń, współczucie, zdolność do empatii, wolność, solidarność, moralność... Ale czy to rzeczywiście jest człowieczeństwem? Czy realny byt fizyczny - człowiek - rzeczywiście każdy ma taką samą wspólną naturę? A może za bardzo skupialiśmy na tej politycznej walce o godność i równość, że przeoczyliśmy coś ważnego? 

I teraz uświadomiliśmy sobie, że istotnie, przeoczyliśmy. Zrozumieliśmy to dzięki naszej reakcji na postmodernizm i genderyzm. Genderyzm otworzył nam oczy na fakt, że nie każda narracja jest równoprawna. Absurdy uderzyły w nas, jak grom, i otworzyły nam oczy. Nagle dotarło do nas, że zdanie: "Dziecko wybrało tę zabawkę" oznacza co innego, niż zdanie: "Rodzice dali dziecku tę zabawkę".  Nagle zrozumieliśmy, że nie jest możliwe ukształtowanie dziecka tak, aby stało się ono dojrzałym bezpłciowym człowieczeństwem.

Dzisiaj, kiedy liberalizm zwyciężył, nie musimy już walczyć o wolność ani o równość. Żaden cywilizowany kraj nie odważy się odebrać wolności ludziom, ani postawić na ich czele uprzywilejowanej klasy czy kasty. Naukowcy w krajach cywilizowanych mogą już odrzucić poprawność polityczna i zacząć uczciwie badać wszystkie cechy, które czujemy w sobie jako składowe naszego człowieczeństwa.

W tym momencie już dla każdego powinno być jasne, jakie jest największe zaniedbanie nauki o człowieku. Tym zaniedbaniem jest brak badań czwartorzędowych cech  płciowych... a ogólniej - czwartorzędowych cech rasowych. (Dla tych, co nie wiedzą, wyjaśnię, że cechy trzeciorzędowe to takie cechy, jak budowa ciała, kolor skóry czy owłosienie). A skutkiem tych badań będzie udowodnienie następującej tezy. 

Człowieczeństwo nie jest jednym bytem - istnieją dwie odmiany człowieczeństwa: kobiecość i męskość.

Aby uczynić wykład lżejszym, posłużę się uproszczoną (rażąco, z góry przepraszam uczulonych na poczucie humoru) analogią z biologii. Zieleń nie jest jednym bytem - jest cechą bardzo ważną, ale istnieją dwie odmiany zieleni - dwa zupełnie różne byty: drzewostan i trawostan. Łączy ich wiele cech: fotosynteza, celuloza, plastydy... ale nikt chyba nie będzie udawać, że drzewostan niczym się nie różni od trawostanu.

Kobiecość i męskość różnią się wyraźnie, ale łączy je też wiele cech, które razem w sumie nie tworzą tego, co intuicyjnie rozumiemy, jako człowieczeństwo. Człowieczeństwo to coś więcej - musi zawierać w sobie kobiecość lub męskość. Dopiero to połączenie czyni człowieka. Cechy wspólne + męskość = człowiek. Cechy wspólne + kobiecość = człowiek. Ale w tych równaniach jest błąd! Człowiek człowiekowi nie jest równy. Wniosek: kobieta i mężczyzna to różne odmiany człowieka.

Człowieczeństwo nie dzieli się na trzy, cztery, ani na więcej odmian - istnieją tylko dwie odmiany człowieka. To udowodnią badania czwartorzędowych cech rasowych, odbierając rasistom wszelkie argumenty. Dzisiaj rasizm broni się tylko w jeden sposób - naukowcy boją się badać różnice rasowe, bo boja się agresji politpoprawnych rasistów. Ten ostatni argument rasistów to: "ukrywacie wyniki badań, odmawiacie prowadzenia badań, a więc ukrywacie prawdę". Apeluję do naukowców: Czas na prawdę! Olać politpoprawnych! Śmiało pisać o tym, że psy rasowe są zdegenerowane i cierpią - hodowle psów rasowych są okrucieństwem i okrucieństwem jest kupowanie takich psów.

Mamy więc dwie różne i tylko dwie odmiany człowieka: mężczyznę i kobietę. Tyle naukowy punkt widzenia. A co na to filozofia? Gdybym cofnął się w czasie i spytał Kanta, czy nie zechciałby dodać do swoich kategorii jeszcze jednej: płci - to jak by zareagował? Czy ten największy geniusz w historii natychmiast klepnąłby się w czoło z okrzykiem: "jak mogłem to przeoczyć?!" Jestem pewien że tak. Zastanówcie się przez chwilę, czy potraficie sobie wyobrazić, że ktokolwiek mógłby sobie szczerze pomyśleć o sobie: "Czuję się człowiekiem ogólnym, nie czuję żadnej płci, żadnej w sobie kobiecości ani męskości - mam psychikę ogólnoludzką i nijaką - jestem czystym bezpłciowym umysłem, bezpłciową duszą anielską (diabelską), czystą etyczną (moralną) podmiotowością... 

 ... czy taka empatia jest w ogóle możliwa? Czy Kant by to potrafił sobie wyobrazić? A oto moje twierdzenie, jako filozofa:

Istnieją dwa rodzaje podmiotowości. Podmiotowość męska i żeńska. To tak jak z trzema wymiarami przestrzeni. Każda istota postrzegająca widzi świat w postaci trójwymiarowej. Każda istota samoświadoma musi czuć się albo mężczyzną, albo kobietą.

To stary dylemat Kanta: czy kategorie podmiotu są opisem natury ludzkiej, czy opisują każdy podmiot - Boga, zwierzę, maszynę, obce istoty. Kant się wahał, ale raczej skłaniał się do drugiej wersji - myślał, że odkrył uniwersalną konieczna naturę każdego podmiotu. Rozwój fizyki potwierdził już prawdziwość niektórych jego kategorii, jako uniwersalnych, więc wydaje się, że Kant słusznie przypuszczał, że opisał naturę każdej podmiotowości. Ja twierdzę, że nie zauważył faktu, że każda podmiotowość jest albo kobieca, albo męska.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo