Uświadomiłem sobie, że brakuje nam w nauce definicji słowa "paradoks". Proponuję zdefiniować paradoks następująco:
"Rozumowanie zawierające błąd, którego nie widzi osoba je znająca".
Ta definicja pokazuje, że dla jednej osoby paradoks może jest po prostu błędem, dla innej - może być źródłem zdziwienia, a jeszcze inna może nawet nie podejrzewać istnienia błędu - dla niej paradoks będzie zwyczajną wiedzą, zwyczajnym obliczeniem lub zwyczajnym dowodem.
Paradoksy naturalnie więc będą się dzielić na dwa rodzaje: oczywista nieprawda i zagadka.
Zagadka jest wtedy, gdy istnieje osoba potrafiąca wskazać błąd w paradoksie.
Oczywista nieprawda jest wtedy, gdy nikt nie wie, gdzie jest błąd. Skoro nikt nie zna błędu, to wniosek musi być jawną nieprawdą, aby można było rozumowanie nazwać paradoksem. Twierdzenie, że niebo musi mieć barwę Słońca, było paradoksem, dopóki nie odkryto Wielkiego Wybuchu. Mimo że było bezbłędne, każdy wiedział, że niebo jest ciemniejsze niż Słońce.
A ja wiem, że zasada antropiczna jest paradoksem typu zagadka. Kto zna rozwiązanie tej zagadki?
