doku doku
66
BLOG

Psychologia jako nauka polityczna

doku doku Polityka Obserwuj notkę 3

Czasem się zastawiamy, czy ludzie mówią szczerze, co myślą i czują, czy świadomie kłamią, czy okłamują samych siebie... Zdaje się, że w Talmudzie po raz pierwszy opisano ściśle te kwestie, wraz z metodami pozyskiwania informacji, które stały się podstawą metodologii badań psychologicznych.

Podstawowym założeniem jest "goje zawsze kłamią". To naturalnie jest projekcja, autorzy Talmudu po prostu czuli i rozumieli, że ludzie zawsze kłamią - pisali sami o sobie. Byli jednak mędrcami, więc opracowali precyzyjne procedury pozyskiwania zeznań (od gojów). Żydzi mieli specjalnych urzędników sądowych, którzy byli przeszkoleni w tych procedurach i zgodnie z nimi zbierali informacje. Trzy podstawowe zasady tej procedury:

1. Przesłuchiwany nie może się domyślać, że jest przesłuchiwany. Musi to z jego punktu widzenia wyglądać na spotkanie, które on sam zainicjował, np. dał się skusić jakiejś reklamie (reklama ta była potem usuwana) i poszedł do sklepu wskazanego w tej reklamie. Sprzedawca był poinstruowany, co ma robić, a w sklepie byli ukryci funkcjonariusze sądowi. Jeżeli nie udało się zaaranżować spotkania w taki idealny sposób, dopuszczalne było spotkanie przypadkowe, pozbawione wszelkiego natręctwa.

2. Przesłuchiwany nie może się domyślać, o co jest pytany. Idealnie jest, jeżeli przesłuchiwany sam odpowie z własnej inicjatywy na pytanie, które nie zostało zadane. "Przepraszam, że nie mam czasu na pogaduszki, ale jestem tak zapracowany, że nawet nie biorę urlopu - nigdzie nie wyjeżdżam. Teraz też się spieszę". A przesłuchiwany na to: "Ja też ciężko pracuję, ale trzeba umieć wygospodarować sobie trochę czasu na odpoczynek. Ostatnio udało mi się wyjechać na weekend do ...". Jeżeli przesłuchującemu nie uda się tak pokierować rozmową, to musi przerwać rozmowę i spróbować przy innej okazji.

3. Świadkiem takiej rozmowy musi być Żyd - zaufany urzędnik sądowy, który potwierdzi wiarygodność informacji przekazywanych sądowi przez przesłuchującego - musi zaświadczyć, że przesłuchiwany nie mógł się domyślić, że jest przesłuchiwany.

Jest przy tym oczywiste, że informacje muszą ograniczać się do faktów - nie mogą dotyczyć przypuszczeń, poglądów ani odczuć przesłuchiwanego, ponieważ ludzie okłamują często sami siebie - są szczerzy, a mimo to kłamią.

Te zasady psychologowie współcześni podsumowują mądrym stwierdzeniem, że introspekcja nie jest metodą naukową. Wydaje im się, że badania pozbawione introspekcji mają charakter naukowy.

Badania psychologiczne można z grubsza podzielić na dwie grupy: pierwsza to ankiety, druga to obserwacje zachowań (czasem w formie eksperymentów). Powoli zaczyna być jasne, dlaczego użyłem w tytule określenia "nauka polityczna". Ankiety często są polityczne i nie boją się błędów introspekcji. Obserwacje i eksperymenty na ludziach też często motywowane są polityką. Znanym przykładem ankiet są testy na inteligencję. Mensa używa testów niepolitycznych - trzeba wybrać obrazek pasujący do innych - zadanie jednakowo trudne dla każdej kultury. Jednak psychologowie używają testów wymagających znajomości jakiegoś języka lub kojarzenia różnych obiektów czy pojęć, znanych lepiej w niektórych kulturach, a nieznanych w innych. Takie testy są pożywką dla rasistów.

Teraz zastanówmy się, co jest przedmiotem badań pozbawionych błędu introspekcji. Czy taka psychologia bada człowieka? Czy bada naturę człowieczeństwa? Fundamentem człowieczeństwa jest podmiotowość, zwana przyrodzoną godnością. Jasne jest więc, że nie można badać człowieka, kiedy nie jest on podmiotem świadomym swojej godności. Jeżeli badamy człowieka bez jego wiedzy, to nie badamy człowieka - badamy tylko zwierzę, które nazywamy homo sapiens. To nie jest psychologia, tylko zoologia. Oczywiście zoologia jest nauką i posługuje się metodą naukową, ale czy to wystarcza, aby badać człowieczeństwo? Czy ambitny psycholog, który chce być naukowcem, musi zostać zoologiem? Oczywiście, wiedza zoologa na temat człowieka jest bardzo cenna - może nawet cenniejsza niż wiedza dawnej klasycznej psychologii. Badania etologów i psychologów ewolucyjnych wniosły bardzo wiele nowego do psychologii - nowej wiedzy o naszej zwierzęcej naturze. Ale nie wniosły nic do badań podmiotowości. Nawet nie wiemy, czy tylko homo sapiens posiada podmiotowość, czy może niektóre inne gatunki tez są wyposażone w tę zdolność.

Jak więc badać podmiotowość unikając błędów introspekcji? Moja rada jest taka: Nie bać się kłamstw! Nie kombinować przy testach i obserwacjach. Nigdy nie obserwować badanych bez ich wiedzy i zgody. Nigdy nie pytać ich metodą talmudyczną. Badać wprost - uczciwie i otwarcie - okazując badanemu pełen szacunek dla jego podmiotowości - żadnych powtórnych pytań o to samo w innej formie. Niech kłamią, jeśli chcą. Jeżeli są szczerzy, ale okłamują samych siebie - i z tym można sobie poradzić. Kluczem jest liczba badań i metody statystyczne. Badanie powtórzone dostatecznie wiele razy na różnych grupach pozwala wyeliminować wpływ kłamstw na wyniki badań. Kluczem są dobre metody statystyczne i ścisłe modele kłamstw. Tutaj znów pojawia się "polityczność" takiej nauki. Jeżeli psychologom uda się odsiać prawdę od kłamstw, to wynik tej selekcji można nazwać wynikiem "politycznym". Dowiemy się nie tylko prawdy o naturze ludzkiej, ale dowiemy się też, z czym korelują jakie kłamstwa. Te korelacje możemy śmiało nazwać politycznymi, nawet jeśli nie wiążą się bezpośrednio z polityczną przynależnością. Zresztą, co nam szkodzi nieco rozszerzyć znaczenie słowa "polityczny"? Chyba że macie jakiś lepszy pomysł?

Podsumowując, psychologia może stać się nauka ścisłą wtedy i tylko wtedy, gdy stanie się nauką polityczną.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka