doku doku
109
BLOG

Własność prywatna i strategiczna

doku doku Polityka Obserwuj notkę 4

Zaskakująco wielu ciemniaków objawiło się ostatnio w Salonie z okazji wstrzymania importu rosyjskiego gazu. Okazuje się, że wielu forumowiczów nie rozumie, czym jest własność prywatna i o co chodzi w "strategicznej" propagandzie. Czasem mam wrażenie, czytając tutejsze komentarze, że agresja Rosji na Ukrainę obudziła demony z czasów PRL i na dźwięk trąbki z Moskwy apelu do poległych partyjnych, wypełzli ze swoich grobów i znów bredzą o własności prywatnej, kapitale bez narodowości i o strategicznych... nawet nie pamiętam, jak oni to nazywają: strategiczne przedsiębiorstwa? strategiczne gałęzie?  strategiczne branże? To zresztą nieważne, pewnie wiecie, o czym piszę.

Własność prywatna w kontekście działalności gospodarczej jest czymś  o wiele subtelniejszym, niż własność prywatna rozumiana w sensie ogólnym jako podmiotowe prawo człowieka do własności. Nie rozmawiamy tutaj o majtkach, jachtach etc. Porozmawiamy o własności abstrakcji zwanej działalnością gospodarczą. Kto jest właścicielem działalności gospodarczej i kiedy taką własność można nazwać "własnością prywatną"? Na wszelki wypadek wyjaśnię, jak rozumieć "działalność gospodarczą" - to coś, co potocznie nazywa się "biznes" lub "firma". Dalej będą w zależności od kontekstu używać tych skróconych nazw, mimo że nie są one tak ogólne.

Dodam do tego kolejne uproszczenie. Nie będziemy mówili o biznesach usługach, gdyż w przypadku dyskusji na temat własności i strategiczności usługi wymagają odrębnej dyskusji. Jeśli będziecie zainteresowani, to napiszę drugą notkę o własności biznesów usługowych, takich jak fryzjerstwo, policja, informatyka, urzędy, szewstwo, edukacja, prostytutki, najemnicy, lekarze, wróżbici, trenerzy etc. etc. Teraz skupimy się na firmach produkcyjnych takich jak piekarze, elektrownie, rolnicy, rzeźnicy, nafciarze, motoryzacja, rybacy, budowlańcy, stolarze, tkacze.

Najprościej jest, kiedy właścicielem firmy jest zwyczajny prywatny człowiek, który jest też właścicielem nieruchomości i ruchomości, na których działa firma. Odpowiednikiem takiego właściciela jest prezes firmy, który ma taką kontrolę nad akcjonariuszami, że zarządza firmą tak, jakby był jej właścicielem. W tej najprostszej sytuacji możemy łatwo zrozumieć, kiedy taką własność można nazwać "własnością prywatną". Jeżeli taki prezes nie jest politykiem, członkiem mafii, Rosjaninem etc. To taką własność możemy nazwać "własnością prywatną".

Sytuacja się komplikuje, kiedy taki prezes nie ma pełnej kontroli, ale te komplikacja na szczęście nas nie dotyczą - byłyby to dywagacje, gdybyśmy zaczęli o tym dyskutować tutaj. Teraz wystarczy nam spostrzeżenie, że w wypadku, gdy są jeszcze jacyś inni "prezesi", czyli szare eminencje firmy, to trzeba każdego z nich obejrzeć, czy są osobami prywatnymi, czy są tylko przykrywkę dla jakiejś organizacji (przestępczej).

I teraz kluczowy wniosek kończący ten wątek: Kiedy mówimy, że kapitał jest dobry, bo nie ma narodowości, to mówimy tylko o kapitale prywatnym, czyli o prywatnych biznesach - o firmach zarządzanych przez osoby prywatne.

A teraz złamię swoją zasadę - jedna notka, jeden temat. Napiszę od razu o biznesach strategicznych, do których zaliczane są np. piekarstwo i energetyka, a do których nie zalicza się gazownictwa. Niestety, definicja "strategiczności" w tym kontekście pochodzi z czasów PRL. To socjaliści wymyślili  "... strategiczne", aby uzasadnić konieczność nacjonalizacji i budowy socjalizmu, który w oczach socjalistycznej propagandy miał być bezpieczniejszy od kapitalizmu. Socjaliści twierdzili "jesteśmy bezpieczni bo kontrolujemy nasze strategiczne...". A ciemniaki rządzone przez socjalistów wierzyły w to tak, jakby to one same były tymi socjalistami, kontrolującymi te strategiczne cosie. Oczywiście socjaliści nazywali "strategicznymi" także biznesy niestrategiczne, aby uzasadnić konieczność ich nacjonalizacji. Na początku tej listy strategicznych socjaliści mieli rzeczy oczywiste, takie jak szosy, piekarze, wodociągi, energetyka... niestety już wtedy było jasne, że to wszystko są kłamstwa, gdyż najbardziej strategiczny biznes, czyli rolnictwo, nigdy nie został znacjonalizowany, bo każdy rozumiał, że tylko własność prywatna jest gwarancją bezpieczeństwa. W Rosji rolnictwo zostało znacjonalizowane i Rosjanie często cierpieli głód, a Ukraińcy byli milionami mordowani za pomocą głodu przez państwo, które było właścicielem rolnictwa. W czasach PRL każdy człowiek myślący rozumiał, że to właśnie biznesy strategiczne powinny zostać sprywatyzowane dla bezpieczeństwa narodu.

Dla każdego człowieka myślącego jest oczywiste, że im więcej jest różnych prywatnych właścicieli biznesów w całym kraju i na całym świecie, tym większe jest bezpieczeństwo tego rodzaju biznesu. Biznesy będące własnością skumulowaną w rękach jednej osoby lub jednej grupy nieprywatnej (np. rządu), jest największym zagrożeniem dla narodu. Rozdrobnienie, rozproszenie własności i prywatyzacja, to najlepsze gwarancje bezpieczeństwa, szczególnie w przypadku biznesów strategicznych.

Jak widać, nie są nawet w tym temacie istotne kontrowersje, co można zaliczyć do strategicznych, a co nie jest strategiczne. Im bardziej strategiczny jest biznes, tym bardziej konieczna jest jego prywatyzacja.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka