doku doku
166
BLOG

Mroczne zakamarki dusz niemieckich i argentyńskich

doku doku Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Niedawno byliśmy świadkami dwóch zaskakująco absurdalnych i oburzających wydarzeń, które wywołały wśród ludzi naturalną reakcję niedowierzania, że coś takiego w ogóle jest możliwe. Wciąż jeszcze zdarza mi się usłyszeć nagłe refleksje z rodzaju: "Cholera! znów mi się przypomniało: nadal nie mogę zrozumieć i pogodzić się z tym, że ci Niemcy i ten Papież uznają prawo Rosjan do mordowania Ukraińców za flirt z NATO. Jak można usprawiedliwiać ludobójstwo nieposłusznego narodu w XXI wieku?".

Ludzie wciąż się dziwią i wciąż niedowierzają.... a ja uświadomiłem sobie, że to może wynikać ze słabej zdolności do empatii. Ponieważ ja nie mam problemów z empatią, uznałem, że pokażę Wam mroczne zakamarki dusz tych ludzi, abyście mogli zrozumieć, co i jak się w nich kłębi. Wiem, że wielu ludzi boi się rozumienia, gdyż wierzy w przysłowie: "zrozumieć znaczy wybaczyć". To zresztą jest znany fundamentalny dylemat prawniczy: "im więcej wiesz o oskarżonym, tym bardziej niesprawiedliwie łagodny wyrok wydasz, ale im mniej wiesz, tym większe niebezpieczeństwo pomyłkowego skazania".

A więc mam dobrą radę dla wszystkich, którzy boję się, że kiedy zrozumieją, to wybaczą tym podłym ludziom i będą musieli zacząć sobą gardzić za to wybaczenie. Kto się tego nie boi, kto chce zrozumieć,...zapraszam.

Zacznę od łatwiejszego - od tych celebrytów i intelektualistów niemieckich, którzy napisali pamiętny list antyukraiński, potępiający pomoc dla Ukrainy i popierający prawo Rosji do prowadzenia wojen domowych na terenie swojego Imperium. Skąd w narodzie niemieckim biorą się takie kanalie? Odpowiedź jest dość prosta - to wciąż żywy duch dziadka, który był w czasach młodości wychowankiem bolszewickich szkoleniowców, a potem uczestniczył w zakładaniu partii nazistowskiej wg leninowskich nauk. Ci Niemcy wciąż czują w sobie to bolszewicko-nazistowskie braterstwo dusz sprzed 100 lat. Dla nich sojusz Niemiec i Rosji w roku 1939 był czymś oczywistym. Oczywiście, kiedy zobaczyli zdradę Rosjan, wszystko się zmieniło... ale to stare szczere prawdziwe braterstwo z czasów Lenina wciąż jest żywe w duszach niektórych Niemców. Ich dziadkowie nie wiedzieli, że Rosjanie od samego początku tylko manipulowali Niemcami w ramach swojej polityki imperialnej - my to teraz wiemy, więc trudno nam sobie wyobrazić rok np. 1922 w Niemczech, kiedy emisariusze dobrej nowiny rewolucyjnej przekonywali Niemców, że Niemcy nie są gorsi od Rosjan - że też mają prawo do rewolucji - do walki o wolność, równość i braterstwo klasy robotniczej. Kto wtedy mógł wiedzieć, że to ściema - że rewolucja w Rosji została unieważniona właśnie przez kontrrewolucjonistów Lenina, który przywrócił carat w nowocześniejszej szacie. Do dzisiaj wielu ludzi wierzy w to, że to nie Biali dokonali rewolucji, tylko Czerwoni. Autorzy tego listu przeciwko Ukrainie należą do tych właśnie wierzących fanatyków bolszewickich - oni wciąż wierzą, że Lenin był rewolucjonistą i wierzą w to, że Putin jest nowym wcieleniem Lenina, który przywróci światu stare prawdziwe wartości bolszewicko-nazistowskie.

Trudniejsza jest empatia z duszą Papieża. Musimy uwzględnić dwa elementy jednocześnie - nie tylko manipulacje rosyjskich propagandzistów, ale także specyficzną atmosferę czasów junty, którą w ten czy inny sposób hierarchowie Kościoła musieli tolerować. Musimy więc jednocześnie wyobrazić sobie, jak współistnieje z juntą osłabiło wrażliwość i jak teologia wyzwolenia przekabaciła kapłanów na stronę Rosji w zimnej wojnie przeciwko USA.

Oczywiście empatia wymaga rozumienia, ale niekoniecznie analitycznego. Do celów empatii wystarczy rozumienie syntetyczne. Dlatego nie będziemy z osobna zagłębiać się w szczegóły działalności junty i teologii wyzwolenia. Wystarczy nam przyjąć do wiadomości, że teologia wyzwolenia stała w zimnej wojnie przeciwko USA - stała po stronie Rosji, która była dla tych teologów źródłem humanitarnych wartości tak potrzebnych feudalnej Ameryce Łacińskiej, aby poprawić w niej ciężki los niewolników, chłopów i robotników. Mamy więc pierwszy fakt z głębi zakamarków duszy Franciszka - on zawsze kochał Rosję i nienawidził USA - te uczucia wyniósł z teologii wyzwolenia, z którą oficjalnie zerwał, ale uczucia pozostały.

I druga kwestia, w której szczegóły też nie powinniśmy wnikać - dlaczego w Argentynie nie było wojny domowej, takiej jak w Hiszpanii 40 lat wcześniej? Dlaczego nie było partyzantki przeciwko juncie i szwadronom śmierci? Nieważne. Dla naszych celów ważne jest to, że Franciszek wychował się w kraju, gdzie rządzili zbrodniarze, a naród z tymi zbrodniarzami nie walczył - naród z pokorą tolerował ludobójstwo, a Kościół z pokorą współpracował z władzami (dopiero Anglicy niechcący uratowali naród argentyński, ale to już inna historia). Jest więc jasne, że Franciszek oswoił się z ludobójstwem - to była dla narodu argentyńskiego norma, że władza morduje krnąbrnych obywateli - taka widać jest natura władzy. Franciszek nie czuje tego instynktownego oburzenia na widok ludobójstwa. W duszy Franciszka gra muzyka do tekstu: "Rosjanie mordują Ukraińców? To żadna rewelacja - u nas junta też mordowała ludzi - nie ma nic osobliwego w tym, że władcy mordują poddanych, z tym się po prostu trzeba pogodzić i z tym żyć, tak jak my żyliśmy z tym w Argentynie". Dla Franciszka - byłego teologa wyzwolenia - po prostu ważniejsze jest to, że w zimnej wojnie Rosja walczy po stronie dobra, a USA to wróg - chciwy imperialista, który chce pożreć cały świat, a w tej chwili próbuje wyrwać Ukrainę z rąk Rosji..

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka