doku doku
90
BLOG

Jak umysł błądzi w czasie - szczególna odmiana głupoty

doku doku Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Zauważyłem dyskusję na temat zasadności osądów postaci historycznych i w ogóle ludzi z przeszłości. Najpospolitszym błędem jest nieświadome porównywanie ludzi współczesnych do ludzi z przeszłości. Nazwijmy ten błąd "błędem przeskoku w czasie". Kiedy tak po prostu chłopa (rycerza) z czasów średniowiecza postawić obok współczesnego robotnika (biznesmena) to widać tylko ciemnego dzikusa stojącego obok światłego humanisty. Tylko głupiec wierzy, że wszyscy dawni barbarzyńcy byli jednakowo głupi i podli.

Drugim błędem jest idealizowanie przez historyków postaci historycznych, tak jakby jakaś moc nadprzyrodzona wyróżniła ich geniusz spośród zwyczajnych ludzi. Nazwijmy ten błąd "błędem wyjęcia z tła". Objawy tego błędy to wiara: "Dawniej to byli geniusze!" "Dzisiaj już nie ma takich geniuszy, nie ma prawdziwych elit, nie ma prawdziwej arystokracji, nie ma honoru, wszyscy politycy są jednakowo podli". "Dawniej królowie i politycy troszczyli się o swoich poddanych, a dziś - tylko o siebie i o swoich". Tylko głupiec wierzy w takie mity.

Prawda jest prosta: w każdej epoce istnieli i nadal istnieją ludzie przeciętni, prawdziwa elita i geniusze. W czasach barbarzyństwa także istnieli geniusze, ale gdyby dzisiaj takiego barbarzyńcę postawić obok naszych znajomych, to widzielibyśmy 100% dzikusa i zero geniuszu. Ten jego geniusz będzie widoczny tylko wtedy, gdy postawimy go obok jego znajomych z jego czasów - aby widzieć jego tło.

Co ciekawe, błąd przeskoku w czasie popełniali naukowcy w czasach, kiedy paleontologia nie była jeszcze rozwinięta. Obrazuje to najlepiej aspekt czasowy debaty na temat definicji "gatunku" - ile lat musi upłynąć, żeby stary gatunek uznać za wymarły, a na jego miejsce ogłosić powstanie nowego gatunku. Na szczęście paleontolodzy byli naukowcami, więc mieli podejście ścisłe i pragmatyczne - mieli na szczęście luki czasowe w zapisie kopalnym, znane jako "brakujące ogniwa". Przodków brakującego ogniwa zaliczali do osobnego gatunku, a potomków brakującego ogniwa - do osobnego gatunku. Samo brakujące ogniwo zaliczali do nieznanego gatunku - też osobnego. W ten sposób powstawały trzy gatunki, np.: praczłowiek, brakujące ogniwo, człowiek współczesny. Gdyby nie ta luka w wiedzy, mielibyśmy ciągłość - mielibyśmy jeden gatunek.

Dlaczego to było prawidłowe? Z tego samego powodu, z którego dawni ludzie wydają się nam barbarzyńcami - z powodu upływu czasu i zmian wynikających z tego upływu. Zmiany powodują, że tak czy inaczej musimy dzielić ciągłość dziejów na epoki, a ciągłość rodów musimy dzielić na gatunki. Kiedy paleontologowie wypełnili brakujące ogniwa, przekonali się, że różnice między gatunkami nie znikły. Chociaż nie ma w przyrodzie ani w historii ludzkości momentów przełomowych, to nauka musi takie momenty przełomowe jakoś zdefiniować, aby wiedzę jakoś klasyfikować i przetwarzać... aby definiować lepsze monety przełomowe niż poprzednie - pozwalające lepiej rozumieć zmiany. 

Uważajmy więc na to, czy nasze osądy dawnych ludzi nie są obarczone błędami czasowymi wynikającymi z pominięcia faktu, że natura, kultura i cywilizacja cały czas się rozwijają (uwaga, nawiasem mówiąc, na błędne rozumienie "rozwoju" - to nie to samo co "postęp" - trzeci błąd czasowy, którego chyba nie muszę tłumaczyć) - powstają nowe dzieła sztuki, nowe wynalazki, nowe odkrycia naukowe, nowe zasady moralne, nowe cechy gatunkowe.

Możliwe, że w przyszłości paleontologia ogłosi, że nowy gatunek człowieka narodził się w momencie przełomowym, jakim było otwarcie przez Persów pierwszego południowego szlaku jedwabnego. Przedtem był homo sapiens sapiens, teraz jest homo sapiens pandemicus. Książka "Strzelby, zarazki, maszyny" Diamonda zostanie uznana za przełomową dla zrozumienia historii naszego gatunku. Diamond chyba pierwszy tak klarownie wytłumaczył, dlaczego ewolucja naszego gatunku tak gwałtownie przyspieszyła i dlaczego ludzie Kolumba należeli już do innego gatunku, kiedy zetknęli się ze "starym" homo sapiens sapiens w "nowym" świecie. Rdzenni Amerykanie byli gatunkiem skazanym na wymarcie.

A w jaki sposób potomkowie Indian, którzy przeżyli epidemie, stali się członkami naszego gatunku? Dlaczego nie wszyscy wymarli? Aby to zrozumieć, trzeba zapoznać się z teorią symbiogenezy Margulis. Ale to już inny temat. 

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo