Ostatni apel prezydenta USA do ludzkości jest wystarczającym uzasadnieniem konieczności tymczasowego przejęcia władzy przez wiceprezydenta. Na wszelki wypadek przypomnę ten apel:
„Do wszystkich linii lotniczych, pilotów, handlarzy narkotyków i handlarzy ludźmi: proszę uznajcie przestrzeń powietrzną nad Wenezuelą i wokół niej za zamkniętą w całości. Dziękuję za uwagę!”
Nawet jeśli pominiemy aspekt osobisty (wstyd Amerykanów), to pozostaje wciąż kwestia powagi urzędu. Takiego pośmiewiska z USA jeszcze nie było w historii. Czy po takim prezydencie będzie jeszcze możliwe odbudowanie powagi tego urzędu? Jak czują się ministrowie i wiceprezydent? Czy czują coś w rodzaju patriotyzmu, czy po prostu cieszą się, jak widzowie w cyrku... a nawet bardziej, bo w cyrku trzeba płacić za bilet, a w gabinecie prezydenta dostaje się wynagrodzenie za oglądanie i słuchanie Trumpa.
Czy 25. Poprawka nie została napisana właśnie po to, żeby ratować Amerykę w takiej sytuacji?
Panie Wiceprezydencie! Donald wybrał Pana i Panu ufa. Proszę mu wytłumaczyć, że już czas odpocząć... dla dobra Ameryki.
Inne tematy w dziale Polityka