Pisałem już o tym jakiś czas temu: Nie wierzę, że kiedykolwiek dowiemy się, co wydarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku.
Mój sceptycyzm nie wynika bynajmniej z przekonania, że katastrofy lotnicze ze swej natury są trudne do badania. Mówiąc szczerze, to nie mam bladego pojęcia, jak wygląda praca śledczych i jak przedstawia się bilans ich dochodzeń w tego typu sprawach.
Powodem mojego powątpiewania nie jest też mnogość mniej lub bardziej spiskowych teorii, które zaraz po tej tragedii zaczęły się w różnych mediach pojawiać. Jestem przekonany, że nie mogą mieć one większego wpływu na pracę ludzi, którzy gromadzą dowody i na ich podstawie wyciągają wnioski, które muszą jakoś do zebranych materiałów pasować. Poza tym, nawet jeśli nawet miałoby z nich wynikać coś porażającego i niewygodnego, tym bardziej szanse, że dowiemy się prawdy będą spadać.
Jakiekolwiek zresztą nie byłyby wyniki prac komisji badającej smoleńską katastrofę i tak obciążone będą one jedną podstawową wadą: Nie ufamy Rosjanom.
To powód wystarczający i w zasadzie nic więcej nie trzeba dodawać. A nawet jeśli komuś miałby nie wystarczyć, to chyba jednak zgodziłby się z tezą, że gdyby zebrane materiały wskazywały jednoznacznie na jakąkolwiek winę po rosyjskiej stronie, to raczej na pewno wylądowałby w teczce z napisem; „Nigdy nie otwierać.”
Po prostu i najzwyczajniej w świecie: pewnych uprzedzeń (zarezerwowanych zresztą nie tylko dla naszych wschodnich sąsiadów) nie sposób ot tak przeskoczyć i trudno też udawać, że nagle darzymy ich pełnym zaufaniem. Zwłaszcza, że są sędziami po części we własnej sprawie, a ponadto dochodzą przecież do nas sygnały, jak w praktyce wygląda ich solidność i chęć do współpracy z Polskimi ekspertami.
Jedno jest pewne: ta, być może niepotrzebna i nieuzasadniona podejrzliwość mogłaby zniknąć jak ręką odjął, gdyby tylko dochodzeniem zajęła się jakaś komisja, której dominującą stroną nie byłaby Rosja. A tak, cokolwiek zawierać będzie końcowy raport z jej prac i tak na zawsze otwarte pozostanie pytanie, czy aby faktycznie jest to prawda; względnie, czy przypadkiem nic więcej nie można było dla dotarcia do niej zrobić.
W ten sposób, zamiast realnie poprawiać wzajemne relacje, już niedługo dostaniemy tylko kolejny, ciężki i być może nieusuwalny kamień do ogródka p.t. „polsko-rosyjskie pojednanie”.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka