Jeden z założycieli Gazety Wyborczej, a także znany i lubiany gospodarz piątkowego poranka stacji Tok FM w jednym, czyli redaktor Jacek Żakowski raczył powiedzieć dzisiaj rano na antenie radia antymaryja efem, że w Polsce odradza się duch bezinteresownej solidarności.
Jeżeli ktoś nie słuchał tej porannej gimnastyki dla umysłu ludzi inteligentnych i teraz zastanawia się, co dokładnie zdobywca dwóch Wiktorów miał na myśli, śpieszę wyjaśnić, że odnosił się do szerokiego poparcia społecznego dla bojkotu ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie. Zdaniem pana Jacka to, że wyniki sondaży wskazują na takie właśnie nastawienie Polaków do tej kwestii świadczy o odradzaniu się takiego właśnie ducha.
Nie mam tutaj zamiaru podważać wyników badania opinii publicznej, bo jestem przekonany, że większość moich rodaków gotowa jest oglądać zamiast otwarcia olimpiady M jak Miłość i faktycznie może domagać się od sportowców, by lepiej już ryzykując kaca i utratę formy pili zdrowie torturowanych niż celebrowali zapalenie znicza, tym niemniej nazywanie tej postawy odradzaniem ducha bezinteresownej solidarności uważam za spore nadużycie.
Oczywiście mogę się mylić, ale moje osobiste odczucia są takie, że cały ten „bojkot" to tylko pusty gest zblazowanych konsumentów, którzy nie tyle mają głęboko gdzieś los Tybetańczyków, co najzwyczajniej w świecie nie zaprzątają sobie po prostu nim przesadnie głowy.
Nie ma w tym zresztą nic nadzwyczajnego, bo trudno wymagać od kogokolwiek, by porzucił swoje codzienne sprawy i zaangażował się w walkę o lepszy byt ludzi o których ma tylko blade pojęcie gdzie mieszkają. Bo chociaż nie jest to żadna znieczulica, a tylko zwyczajny pragmatyzm, to jednak nie oznacza to przecież, że usprawiedliwione jest przeginanie w drugą stronę i głoszenie teorii takich jak ta przedstawiona dzisiaj przez Jacka Żakowskiego.
O jakiej niby bezinteresownej solidarności mówimy w tym przypadku? Przecież to całe poparcie nie różni się specjalnie od każdej innej tego typu akcji wypromowanej przez media i chociaż faktycznie jest bezinteresowne, to naprawdę mówienie, że ma cokolwiek wspólnego z solidarnością jest moim zdaniem wręcz bezczelnym nadużyciem. Dowodzi tego, że słowa naprawdę tracą swoje znaczenie i stają się niewiele znaczącymi sloganami.
Żeby było jasne, nie mam nic przeciwko tym symbolicznym gestom. Jeżeli chcemy możemy sobie wszyscy powtykać wzajemnie w różne miejsca powycinane z chińskich podkoszulków pomarańczowe wstążeczki i bijąc w bębny snuć się smętnie po ulicach, a po powrocie do domu z wypiekami na twarzy czekać na relację z tych protestów, ale do cholery, litości - nie nazywajmy tej szopki odrodzeniem ducha bezinteresownej solidarności.
Czasy mamy przecież burzliwe, więc przy całym współczuciu dla Tybetańczyków zostawmy sobie może jednak lepiej trochę ducha solidarności na autentyczne, bo oddolnie inicjowane okoliczności.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka