"Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt: wysączymy ją z piersi i z pieśni." Tak prawie 70 lat temu w wierszu „Bagnet na broń" pisał Władysław Broniewski i zanim ktoś złośliwie zarzuci mi, że cytuję komunistycznego propagandzistę wyjaśnię, że utwór znam ze szkoły podstawowej, bo pamięć mam niestety dosyć dobrą i niewybiórczą.
W ogóle mam z nią ten problem, że dość stosunkowo opornie poddaje się medialnemu praniu mózgów (które powoduje na przykład to, że całkiem niedawny temat podsłuchiwania Marcinkiewicza z polecenia Kaczyńskiego praktycznie już nie istnieje) i zupełnie nieźle dozuje mi różne wspomnienia związane nie tylko z życiem osobistym, ale też różnymi informacjami docierającymi do mnie nieprzerwanie za pośrednictwem zmysłów.
Weźmy na przykład znany i lubiany tygodnik „Nie". Miałem przyjemność obcować z nim dosyć często na początku lat dziewięćdziesiątych i przypominam sobie nagonkę na Lecha Wałęsę, która była standardowym repertuarem tego periodyku i zaczynała się od odliczania dni do końca jego prezydentury („Za x dni wyłączamy elektryka"), a kończyła niewybrednymi epitetami na temat jego walorów intelektualnych i nie tylko.
Oczywiście nie dysponuję stosownymi badaniami, ale jestem przekonany, że spora część najmłodszego elektoratu Platformy to dzieci tych, którzy z wypiekami na twarzy fanzin Urbana w tych czasach czytywali i jeżeli się nie mylę, byłby to zabawny paradoks, bo teraz Wałęsa jest dla samych rodziców i ich pociech już nie plebejskim głupkiem, a opluwanym intelektualistą i moralnym autorytetem.
Jestem nawet gotowy zaryzykować stwierdzenie, że Lech Wałęsa jest tą postacią polskiej sceny politycznej, która w najbardziej wyrazisty sposób ewaluowała w kierunku piedestałów okupowanych stale i niezmiennie przez ludzi typu Mazowiecki, Kuroń czy Geremek i ta metamorfoza sugerowanego i zalecanego maluczkim podejścia do tej persony jest chyba najlepszą poszlaką wskazującą, że w mówieniu o drżących o swą pozycję skorumpowanych elitach III RP jest coś na rzeczy.
Sądzę, że z tego właśnie powodu przypomniał mi się cytowany na samym początku fragment wiersza Władysława Broniewskiego. Jest bowiem coś znamiennego w tych rachunkach krzywd, które choć nie mają nic wspólnego z wojną i innymi nieszczęściami, a tylko zwykłym ludzkim uczuciem, że ktoś mnie od bardzo dawna brzydko robi w ... (znaczy wodzi na nos, czyli oszukuje), to jednak miarka powoli się przebiera.
Nie chcę tutaj górnolotnie udowadniać, że interesuje mnie po prostu prawda związana z naszą najnowszą historią i słysząc, że nie można źle pisać o Wałęsie bo jest Legendą, szlag mnie zwyczajnie trafia i nie obłaskawia mnie żadne słodkie pierd...; wolę tylko skromnie stwierdzić, że doigraliście się po prostu moraliści od siedmiu boleści i nie będzie wam tak łatwo tego teraz odkręcić.
Możecie bowiem wprawdzie ciągle liczyć na całe grono pożytecznych idiotów, którzy pojęcie prawdy mają w takim samym poważaniu, jak wy Wałęsę jeszcze kilkanaście lat temu i ci posłusznie łykną argument o legendarnej-legendzie, której legendy ruszać nie wypada, to jednak ludzi mających dość waszych zakłamanych gęb jest więcej i tylko dlatego, że siedzą raczej cicho wydaje się wam, że nadal zgodzą się na każde kłamstwo tylko dlatego, że tak wypada.
PS Miałem dzisiaj pisać o „dlaczego tolerancja wymaga, by krzyż wisiał w Sejmie, szpitalu i szkolnej klasie, a księża katoliccy święcili mosty, budynki i żołnierzy, a na uroczystościach państwowych występowali zawsze w pełnej krasie.", ale to następnym razem.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka