self
self
Dziobaty Dziobaty
4926
BLOG

Blogerowi @J.P. w skrócie - Żydzi a sprawa polska widziane z Florydy

Dziobaty Dziobaty Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 148

Blogerowi @J.P, w skrócie - niech tak będzie. 

Z południowo- florydzkim opóźnieniem przeczytałem artykuł @Pawła Jędrzejewskiego i komentarze... Artykuł rzeczowy, komentarze emocjonalne, Autor trochę emocjonalny też. 

Na Salonie pojawiają się ostatnio różne artykuły na tematy stosunków polsko- żydowskich, głębsze i powierzchowne. To dobrze, ale niektórzy pytają – „po co?? 

Chyba wszyscy którzy wypowiadają się w temacie "Żydzi a sprawa polska”, mają do niego stosunek silnie emocjonalny, oparty na doświadczeniach własnych i rodziny... Ja też mam do tematu stosunek osobisty, oparty na przeżyciach własnych i bliskich; ale również na nabytej wiedzy, historycznej i innej... Może ponadprzeciętnej, może nie... Plus spotkania i rozmowy z wieloma ludźmi, w tym rozmowy z wieloma Żydami w róźnych częściach świata.

Być może jestem najstarszym blogerem-dinozaurem na Salonie... Może tak, może nie... Istotne jest, że jest we mnie przekrój ostatnich prawie 80 lat; historii własnej, rodziny, Warszawy i Polski... Historii związanej z Żydami.  

Prawdopodobnie, poznałem więcej „prawd i mitów” o Żydach, niż wielu Polaków, w kraju i za granicą... 

Wojenna, okupacyjna Warszawa, Śródmieście, Sienna 88, pomiędzy Żelazną i Miedzianą, dwa kroki od muru i bramy późniejszego getta. Dom w którym mieszkaliśmy i cała dzielnica, były polsko-żydowskim tyglem... Dom przeciętny, raczej niebogaty, ze podwórkiem-studnią, kilka klatek schodowych, na każdym piętrze jedna, wspólna wygódka... 

Polsko-żydowski tygiel, ale wcale nie wrzący, raczej spokojny i ustabilizowaniy.. Ludzie – Polacy, Żydzi, bardzo różni... W sytuacji braku zagrożenia życia – normalni...

Rodzice żyli z sąsiadami – Żydami we względnej przyjażni... Rozmawiali ze sobą, nie kłócili się, nie mieli sobie niczego za złe... Względne status-quo trwało do czasu ogrodzenia dużej części Śródmieścia na żydowskie getto, Duże Getto i Małe Getto... Wielu sąsiadów zniknęło... Potem powstanie w gettcie – od 19 kwietnia 1943 do połowy maja 1943... Byłem już wtedy na świecie, w bliskim sąsiedztwie wydarzeń. 

Pomysł zbojnego oporu przeciw Niemcom narodził się, aby nie dać się zabrać żywcem na Umschlagplatz. Powstał w atmosferze strachu i terroru, ale i przeświadczenia, że to długo nie potrwa... Tak myśleli żydowscy przywódcy, zwykli ludzie wierzyli w to też... Zbrojny opór został zinstycjunalizowany, powstała Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB)...Nie zamierzam być kronikarzem; różnych interpretacji przyczyn i skutków tego powstania było wiele. 

Dzięki polskiemu podziemiu udało się przesłać na Zachód przez kuriera Jana Karskiego raport sporządzony przez Oneg Szabat pt. „Likwidacja żydowskiej Warszawy”, któremu niestety, żadne władze na Zachodzie nie dały wiary, przede wszystkim żydowskie zwierzchnictwo w USA... W tle była jakaś polityka... 

Wróćmy do historii Warszawy, Polaków i Żydów w czasie powstania w gettcie i drugiego powstania, zwanego warszawskim... Wielu Polaków, nie wiem statystycznie ilu, ale w tym mój tata i jego bracia, pomagali w odbieraniu niedożywionych żydowskich dzieci na stronę aryjska... Do polskich rodzin...Pomagali też przedostawać się innym Żydom, znajomym i nieznajomym... W domu na Siennej 88 było różnie – były hieny-szmalcownicy, którzy Żydów wydawali, Volksdojcze i Polacy.. Śmiem twierdzić, że większość Polaków Żydom współczuła i jak mogła, pomagała... W sytuacji zagrożenia życia za pomoc w ukrywaniu Żydów, była to bohaterszczyzna i takie przypadki w naszym domu były, w innych też... 

Statystyki o których piszee@Autor są nieubłagane... Statystyki poszły w świat... ale?.. 

Wróćmy do powstania w sierpniu’44... Byłem wtedy dwulatkiem, na skutek przeżyć i mizerii dość niewydarzonym... Obudziłem się do życia kilka lat później, tak naprawdę jako sześciolatek... Nie widziałem, nie słyszałem, nie mówiłem... mama do końca swoich dni powtarzała, że drugie życie dała mi Matka Boska Częstochowska... Po przebudzeniu, rozglądałem się na wszystkie strony, gadałem i zadawałem wiele pytań – co się stało i dlaczego tak było... Wiele odpowiedzi zapamiętałem, o wielu sprawach się dowiedziałem - o innych później... 

Niewielu Żydów wydostało się z ruin zniszczonej po 63 dniach powstania Warszawy, udało się to nielicznym... Tata mówił, jak podczas wypędzania ludzi z piwnicy spalonego domu, niemieccy żołnierze zatłukli kolbami karabinów sąsiada-Żyda, który był szewcem i jakoś to wszystko przetrwał... Nazywał się Szlomo Koniepolski... Koniecpolski... 

Później była polsko-żydowska powojenna pustka... Alianci oddali Polskę sowieckiej Rosji, Armia Czerwona zalała obszar, już innej Polski... o tym co sie dzieje i co będzie ludzie nie wiedzieli i było wielu, którzy wierzyli w powrót Andersa na białym koniu... Był plan Marshalla i pomoc UNRAA dla Polski... Po głosowaniu 3Xtak w 1948 roku wszystko się zmieniło... Byłem wtedy w szkole podstawowej; dalej pytałem i trochę pozostało... 

Z Armią Czerwoną przyszli Żydzi – komuniści i nie tylko komuniści... Sterowani przez aparat Stalina i podsycani anty-polską propagandą, rozpanoszyli się w tzw. Aparacie i pomogli urządzić nową post-wojenną rzeczywistość... Czas mijał, zmieniała się sytuacja międzynarodowa, nastała Zimna Wojna... Odizolowana i biedna Polska, zupełnie nie wiedziała, co się dzieje...Śmierć Stalina a potem Bieruta, przyniosły "odwilż" i gomułkowszvzyznę, potem gierkowszczyznę... Socjalizm z ludzką twarzą... 

Żydów w Aparacie było sporo, głównie na kluczowych stanowiskach, ale ścierali się w walkach frakcyjnych i poglądach... Strach po Stalinie pozostał, przyszłość wydawała się niepewna 

Żródłami informacji w Polsce były media, prasa i radio; media oficjanlne i te zagłuszane – Głos Wolnej Ameryki, Wolna Europa... Polacy konsumowali to bardzo chciwie, ale nadal nic nie rozumieli; bo niby kto, albo co w zrozumieniu tego mógłby pomóc?... 

Problem „ułożenia” stosunków polsko-żydowskich w otwartej polityce, publicystyce i wszystkich (prawie) środkach masowego przekazu nie był upubliczniony; praktycznie nie istniał, ale się tlił... Młodzi ludzie jak ja, poznawali historię, geografię, uczyli się na lekcjach w szkole... Było wielu nauczycieli "starej daty", którzy mówili i uczyli więcej niż tego było w programach szkolnych.

W czasie 11 leniego, najpierw podstawowego a potem licealnego nauczania w jednej z warszawskich szkół, miałem kilku kolegów-Żydów... Przyjaźniliśmy się – z jednym do dziś... Wszyscy byli, jakoś tacy – inni i wybijali się ponad przeciętność... nawet mi imponowali... 

W śwatowej polityce, w latch 60-tych wiele się działo... Dla Polski i Polaków, był to ważny okres, ale chyba najważniejsze były powody i konsekwencję wojny izraelsko-arabskiej i wydarzena marca’68... To zmieniło wszystko... 

Niezależnie od interpretacji wydarzń marcowych i ich konsekwencji warto wiedzieć, że opuściły Polskę intelektualne żydowskie elity; wielu naukowców, profesorów, ludzi sztuki i artystów, których zniknięcie bardzo polskie horyzonty zubożyły... 

Wielu miało satysfakcję – wreszcie się ich pozbyliśmy... Wyjazd kilku kolegów i mojej pierwszej dziewczyny przeżyłem boleśnie, bardzo mi ich brakowało. 

Złożyło się szczęśliwie, że już w drugiej połowie lat 60-tych pozwolono mi na wyjazd do Londynu, w ślad za Zosią którą już znałem, a która wyjechała oficjalnie na 2 lata do Londynu, jako au-pair girl, pomoc dla dzieci z angielskiej rodziny, znaczy się... 

Byłem już młodym inżynierem, w Londynie robiłem na zmywaku i co się da... Mieszkaliśmy na Fulham, w pobliżu Earl’s Court, zwanego wtedy „Polish corridor”... Spotkałem tam wielu powojennych Polaków z Armii Andersa... Spotkałem też kilku Żydów-Polaków, w tym jednego dezertera z Polskiego Wojska w 1939 roku... Zdezerterował z kolegą, bo nie mogli znieść szykan w jednej jednostce WP we wschodniej Polsce...Potem, z wojskami Andersa przedostał się do Iranu, potem Palestyny, potem do Anglii... 

Ten pan, nazwę go Pan Cydzik, był redaktorem European Press w Londynie... zatrudnił mnie; przez kilka tygodni spotykaliśmy się w European Pattisery na South Kensington... Polskiej kawiarni, on mówił, ja zadawałem pytania... To był przewrót i pierwsze, inne spojrzenie na Polaków, Żydów, świat i politykę... Mogę śmało powiedzieć, że był moim pierwszym mentorem... 

Żeby zbyt nie rozciągać – kilka razy zmieniałem pracę, wreszcie osiadłem na PW, jako asystent... Dzięki Zosi, która pracowała w ważnej brytyjskiej instytucji, złapałem kilka kontaktów naukowych; to procentowało i pomogło w dalszym rozszerzaniu horyzontów i zawodowej karierze...Podczas rokrocznych wyjazdów na pewien angielski uniwersytet, zajmowałem się specyficznym obszarem badań; mój szef-profesor był fizykiem i znał Alberta Einsteina... Mocno mnie faworyzował i pchał na kierunek amerykąński... 

Byłem bliski złapania za ogon prawdziwej kariey, ale planowany wyjazd na ważną konferencję w marcu 1982 do USA pokrzyżował stan wojenny...  

Prawie przez całe lata 80-te trwała cisza, ale nadal pracowałem na PW, już z doktoratem; nadal podtrzymywałem kontakty międzynarodowe... 

Ameryka otworzyła się dla mnie już w Nowej Polsce; w styczniu 1990 wyjechałem na kontrakt, na jeden z amerykańskich uniwersytetów; wtedy był na 52 miejscu wśród uniwersyteckich rankingów wordlwide. 

Tam spotkałem profesora, polskiego Żyda, który wyemigrował z Anglii (był kapitanem w Armii Andersa), do Ameryki... Stopniowo, stawał się moim drugim mentorem... Przepiękna polszczyzna, erudycja, ogromne zainteresowanie i wiedza na temat długiej historii Żydów w Polsce... Utrzymywał kontakty z jednym profesorem z Tel-Aviwu, sprzeczali się czy istnieje naród żydowski... 

To pozostawiło głęboki ślad w pojmowaniu przeze mnie roli wiedzy i świadomości w kształtowaniu pojęć i opinii – we wszystkich możliwych zakresach i tematach... Rozwój społeczeństw, cywilizacja, kultura – jak jedno ma się do drugiego... Przede wszystkim – zrozumienie przez Żydów roli Najwyższego w udzielaniu swoich łask – tym, którzy za nim idą i którzy na to zasługują... Nie wszyscy zasługują... 

Ne zamierzam robić przekroju cech judaizmu, chrześcijaństwa, ani tego co się nazywa religią... Historia wykształciła w Żydach intynkt prezetrwania, pewność i wytrwałość – coś, czego nie posiada żadne, inne ethnicity... Kto jest Żydem a kto nim nie jest i być nie może. .. Przekrój żydowstwa, jakże bogaty i różnorodny - Aszkenazyjczycy i Safardyjczycy, Żydzi biali, sniadzi, czarni i żółci; ortodoksyjni i reformowani... Syjoniści z zupełnie inną koncepcją osiągnięcia Ziemi Obiecanej... 

Na Florydzie mieszkamy z Zosią od lat w społeczności, w której 85% residents są Zydzi... Mamy wielu sąsiadów, rozmawiamy z nimi; trudno to nazwać przyjażnią, ale nawet zasadniczo odmienne poglądy religijne, polityczne i inne, nigdy nie wprowadzały zadrażnień... Wiedzą, że jesteśmy gojami; nie rzucają się nam na szyję... tolerują nas, zupełnie sympatycznie... 

Tutaj poznałem dwóch starych Żydów z Polski... Po polsku jeszcze mówili, ale trochę... Żydzi nowojorscy, którzy osiedli na Florydzie... Rozmawialiśmy często w naszym Clubhouse... Cieszyli się, że jesteśmy Polakami, zadawali pytania... Mówili różnie, często w sposób który bardzo mi się nie podobał...

"Nie znasz historii swojego kraju, nic nie nwiesz o Żydach, ich religii, przekonaniach, mistycyżmie i głębokiej wierze, że wszystko pochodzi od Jedynego, który zrobił z nas naród Wybrany"... To jest ta wewnętrzna siła, która uczyniła ich superior, czy to się komuś podoba, czy nie. 

Wszystkiemu są winni Żydzi – zabrali innym wszystko, zdadzili, oszukali...zniszczyli Polskę... Co za crap!

Rzeczywiście - wygrali sprytem, wyrwałością i brakiem skrupułw w realizacji celów... Inna moralnośc, inna etyka, inna mentalnośc... Po prostu - inna...

Ale dlaczego oni, Żydzi wyprzedzili świat, dlaczego?... Może inni byli słabi, może słaba (w przekonaniach, wierze i zasadach) była Polska i Polacy?. Ilu zadaje takie pytania?... 

Żydzi mają wszystko – pieniądze i władzę, albo prawie wszystko... Czy jest to naprawdę powód do wszystkich stawianych im zarzutów?... 

Moi tutejsi mentorzy w tym roku odeszli, zniknęło wielu starych Żydów... Większość z nich była ode mnie znacznie starsza... ale mamy znajomych z „nowej generacji”... Zosia pracuje w żydowskiej agencji jako „pani do towarzystwa”... Jej „panienki” mają ponad osiemdziesiąt, dziewięćdzisiąt i sto lat!... Najstarsza ma 102 lata, urodzona na ulicy Miodowej w Warszawie...

"Urodziłam się w roku odzyskania przez Polskę niepodległości, drogi chłopcze" ...Tak było... Mówi jeszcze trochę po polsku, historia jej i rodziny jest fascynująca. ... Powtarzała, że Polska była jej Ojczyzną. 

Zosia jest przez swoje podopieczne rozrywana; wozi je do lekarzy, fizykoteapeutów, do gabinetów kosmetycznych i na shopping. Panienki kocjają Zosię i nieraz się do niej wypakują... Ten rok jest wyjątkowy, ale w latach ubiegłych, szczególnie w okresie Holidays – Christmas i Hanukkah, Zosia jeżdzia z nimi na seders, często ekskluzywne miejsca w okolicznych klubach... Kilka razy służyłem jako escort... patrzyłem, słuchałem; prawda, że z zamkniętym dziobem... 

Ten rok zrujnował wszelkie relacje, w Polsce też... Ludzie są pełni strachu i poczucia niepewności... 

Trzecia rewolucja amerykańska stała się faktem; to co było, nie wróci... Nie brak tez, że za tym wszystkim stoją Żydzi... Znowu winni są wszystkiemu... Zawsze chcą zrobić jakiś interes... Chcą i robią, po potrafią a inni nie... 

Po czyjej stronie leży „wina”? ...

Na koniec powrót do artykułu @Autora... W swoich publikacjach daje się unosić emocjom i nie raz przemawia ex-cathedra... Czuje się jednym z pokrzywdzonych w Polsce Żydów.

Ja nie wiem, czy Autor widzi jakąś możliwość (i sens) polsko-żydowskiego porozumienia (nie mówię o „pojednaniu”), czy nie widzi? 

Powiem tak – ja widzę; ale nie powiem, że będzie to sprawą prostą... Z inżyniera-elektryka, przerodziłem się w inżyniera systemowego... Najpierw w manufacturinering engineering; "engineering"to bardzo pojemne słowo... Nawet można wyguglowć i trochę sobie poczytać, choć istota sprawy jest dość zakamuflowana... 

Public Relations i Human Relations przerodziły się w systemową inżynierię procesową – proces steowany... Za tym idzie social engineering – w teorii i praktyce, mechanizmy manipulowania opinią publiczną, ksztłtowania poglądów i postaw obywatelskich, etc.. 

Disiejsza high tech i sprzężenie sygnałów audiowizualnych w sygnał numeryczny, poprzez computer-brain interface, jest lokowana w określonych obszarach „mózgowia”; zmienia percepcje, zmienia sposób i punkt widzenia i „siedzenia”, najczęściej w sposób nieodwracalny... Kiedyś nazywało się to „praniem mózgów... 

A dlaczegóź to TVN osiągnęła w Polsce przewagę w indokrynacji społeczeństwa?... Ano, dlatego kochani, bo miała lepszą technologię i aparaturę nadawczą (i odbiorczą) niż przeciwnik... jeśli trywializuję, to tylko trochę... 

BigPharma, BigTech i dziesiątki korporacji są kompleksami multinarodowymi... Tak się dziwnie składa, że w Chinac też... Ten cały kompleks ma właścicieli, for god sake, którzy działają z róźnych pobudek. Często wysokich, najczęściej niskich... To walka Dobra za Złem – metafizycznie tak... Tam są Żydzi, wielu Żydów... So, what?...Tosą fakty, nie tylko prasowe.

A więc jest jakaś receptura na „porozumienie”... Yes, ale może byś skuteczna w nowym pokoleniu społeczeństw kontrolowanych, którym da się wytumaczy jak być powinno.... Sluchawki na uszy, smartfon w rączkę – trzeba się skupić - widzieć i słuchać... Wyniki będą na pewno, ale czy będzie taki Projekt, nie wiadomo... 

Żydzi a sprawa polska... Rzecz jest w rękach kontrolera-nadawcy... Jeżeli Polacy mają być upokorzeni do końca - też jakoś będzie, ale Polski i Polaków nie będzie...

Jeśli zaistnieje koncepcja jakiegokolwiek „pojednania”, a nie "rozrachunku", szanse są... Wszystko zależy od silniejszego... Kontekst mrocznej, nie do końca wyjaśnionej przeszłośći (pomimo statystyk) nie powiniendalej rzutować na dalszy przebieg wydarzeń. .. Tak, czy owak, Polacy będą zgnębieni, oby nie pognębnieni.

Załączam fotografię fragmentu dekoracji w naszym Clubhose... Chrismas i Hanukkah -

Choinka, obok Menora... Trochę w oddaleniu, ale obok... 

Szanuję Żydów a oni mnie też... Jestem z tego dumny. 


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura