Nie każdy stalker to zimny manipulator, działający z wyrachowaniem i premedytacją. Czasem za jego niepokojącym zachowaniem kryje się coś znacznie głębszego – pęknięcie w postrzeganiu rzeczywistości, które wynika z choroby psychicznej. Psychoza może zmienić zwykłego człowieka w osobę, która nieświadoma swojej choroby, zaczyna prześladować innych, przekonana, że działa w imię wyższych racji, miłości, przeznaczenia lub obrony przed wyimaginowanym zagrożeniem.
W przypadku stalkera dotkniętego psychozą granica między "ja” a "on/ona” staje się całkowicie rozmyta. Często dochodzi do sytuacji, w której chory wierzy, że druga osoba wysyła mu znaki, komunikuje się telepatycznie, prowokuje, oczekuje kontaktu, mimo że w rzeczywistości druga strona nie robi niczego. To nie jest zwykła obsesja – to urojenie, które staje się całym światem chorego.
Często są to tzw. urojenia ksobne – przekonanie, że neutralne zdarzenia mają specjalne znaczenie tylko dla danej osoby. Na przykład, ktoś przechodzi ulicą, a chory wierzy, że to znak. Ktoś wrzuca zdjęcie do internetu, a on interpretuje to jako ukryty komunikat. W najcięższych przypadkach pojawiają się urojenia miłości (znane jako zespół De Clérambaulta), w których stalker jest absolutnie przekonany, że druga osoba go kocha, nawet jeśli ta osoba zaprzecza, unika, a nawet wzywa pomoc.
Dla chorego wszystko wydaje się logiczne. Każdy szczegół układa się w ukrytą narrację. Każde "nie” to tylko kolejny test ich wytrwałości. Nie ma tu złych intencji, jest dramat niezrozumienia, w którym stalker widzi siebie jako ofiarę, wybrańca, detektywa, a czasem nawet bohatera romantycznej historii.
Zdarza się też, że psychoza przybiera bardziej paranoidalny charakter, a stalker zaczyna wierzyć, że jego "cel” jest zagrożeniem: podsłuchuje go, manipuluje otoczeniem, wypisuje niestworzone rzeczy, działa przeciwko niemu. Wtedy stalking staje się działaniem obronnym, z pozoru szaleńczym, ale w rzeczywistości motywowanym głębokim lękiem i przekonaniem o własnym zagrożeniu.
Jednak niezależnie od źródeł, działania stalkera z psychozą są realnym zagrożeniem dla ofiary. Choroba nie zwalnia z odpowiedzialności, ale wymaga innego podejścia. To nie tylko sprawa sądu, to także sprawa psychiatrii, psychoterapii, edukacji i społecznego wsparcia. Bez diagnozy i leczenia takie osoby mogą powtarzać swoje zachowania, nie rozumiejąc, dlaczego są krzywdzące.
Pisząc o stalkerach z psychozą, nie chodziło mi o to, by ich usprawiedliwiać, ale o to, by zrozumieć mechanizmy, które za tym stoją. Takie osoby często same są ofiarami swojej choroby, zagubione w świecie, który rządzi się szalonymi regułami. Dlatego też właśnie potrzebują profesjonalnej pomocy – zanim dojdzie do tragedii.
Psychoza to nie wybór. To cierpienie. Jednakże stalking, nawet jeśli wynika z choroby, to poważne zagrożenie. Kluczem jest szybka diagnoza, leczenie, opieka psychiatryczna i edukacja społeczna. Bo tam, gdzie świat jednej osoby się rozpada, może zacząć się koszmar drugiej.
Źródło
Zdjęcie Google
Inne tematy w dziale Rozmaitości